Chciałam Was bardzo przeprosić, ale nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział.Przepraszam też że w ostatni weekend nic nie dodałam, ale nie miałam weny.:(Jeszcze raz przepraszam.Dodam coś może w sobotę, w niedzielę jak coś mi przyjdzie do głowy to MOŻE jutro, ale nic nie obiecuję.Muszę się też trochę uspokoić,bo przez mojego kochanego koleżkę(nie chodzi o Kacpra Wercia Malik)podłamałam się.A teraz się żegnam.Kocham was!
Malikowa.
:(:(:(:(:(:(:(
środa, 30 października 2013
niedziela, 20 października 2013
ROZDZIAŁ 44
Lekko zirytowana, westchnęłam głośno, próbując zwrócić na siebie uwagę mojej przyjaciółki.Jadnak nie dało to za wiele.Dziewczyna stała i wpatrywała się w Louis'a jak wcześniej.Poziom mojego rozbawienia cały czas wzrastał, ale starałam się to ukryć.Brunet, po chwili ciszy, odwrócił się w stronę rozmarzonej blondynki i zapytał:
-Może skoczycie z nami na kawę, kiedy Niall i Perrie skończą zakupy?
-Jasne, chętnie.A co ty o tym myślisz Pez?-przekrzywiłam głowę lekko w bok, patrząc na nią z rozbawieniem.
-Co?...Tak, to świetny pomysł-dziewczyna spojrzała na mnie z paniką w oczach.
-To świetnie-uśmiechnął się Louis.-Leć Przymierzyć sukienkę, a my tutaj zaczekamy.
-Pójdę z Louis'em wybrać coś dla siebie-szturchnęłam ją w bok, kiedy znowu zaczęła wlepiać swój wzrok w umięśnioną sylwetkę Tomlinsona.
-Tak...Pewnie, już idę-mocniej ścisnęłam sukienkę w swoich dłoniach i zniknęła za jedną z czerwonych zasłon.
Zaśmiałam się cicho, ciągnąc Toma za sobą. Już wychodziliśmy, kiedy Niall pojawił się przed nami w czarnym garniturze.
-I jak wyglądam?-zwrócił się do Louis'a.
-Gdzie wy idziecie na tą randkę?-zapytał brunet krzyżując ręce na piersi.
-Zaprosiłem ją do restauracji...-blondynek spuścił wzrok, przez co wyglądał uroczo,-Myślisz, że wyglądam źle?
-Nie mam pojęcia...Zapytajmy Jade, ona się zna na takich rzeczach-Tomlinson popatrzyła na mnie i uśmiechnął się promiennie.
-O...Hej Jade-blondynek cmoknął mój policzek.-To co....Jak wyglądam?
-Jesteś w tej chwili najsłodszym człowiekiem na świecie-zaśmiałam się, jeszcze raz lustrując Niall'a wzrokiem.
-Na....Na prawdę?-jego intensywnie niebieskie tęczówki, teraz zrobiły się jeszcze bardziej lazurowe, a na usta wstąpił radosny uśmiech.
-Oczywiście, że tak-tym razem wtrącił Tomo.
-Dziękuję.Biorę ten o to garnitur.Jesteście kochani-przelotnie przytulił mnie i bruneta, po czym znowu znikł za jedną z czerwonych zasłon.
-A ja, jak wyglądam?-usłyszałam za sobą ciche pytanie z ust Perrie.
Momentalnie odwróciłam się w stronę, gdzie stała dziewczyna.Moja szczęka lekko opadła widząc jej sylwetkę w piękniej sukience.Spojrzałam na Louis'a, który teraz wpatrywał się w Pez tak, jak ona wcześniej w niego.
-Ślicznie-powiedział w końcu, a ja tylko pokiwałam głową.
-Dz...Dziękuję-odparła zawstydzona dziewczyna, spuszczając wzrok.
-O hejka Pez-Niall pojawił się za blondynką i delikatnie cmoknął jej policzek.-Pięknie wyglądasz.
Na słowa chłopaka policzki dziewczyny, jeszcze bardziej zaczerwieniły się.
-No to Pez, przebieraj się i idziemy na kawę-Louis jeszcze raz zilustrował dziewczynę i uśmiechnął się do niej uroczo.
Blondynka pokiwała głową i zaniknęła w jednej z przebieralni.Oparłam się o białą ścianę i wpatrywałam się wyczekująco w kotarę,za którą zniknęła moja przyjaciółka.Kiedy wyszła, szybko złapałam jej chłodną dłoń i pociągnęłam w stronę kasy, gdzie stali już Lou i Niall.
*kilkanaście minut później*
Siedzieliśmy przy jednym ze stolików, sącząc kawę i rozmawiając.Tak w sumie, to rozmawiałam ja z Niall'em, bo pozostała dwójka naszych towarzyszy siedziała cicho.Co chwila, jednak, posyłali sobie nieśmiałe spojrzenia i uśmiechy.Szturchnęłam Niall'a pod nogą, tym samym zwracając jego uwagę na mnie.
-Chodź Niall-zaczęłam patrząc na Perrie, która robiła się coraz bardziej blada.-Mam ochotę, jeszcze jedną kawę.
Spojrzałam wymownie na blondyna, a on tylko się uśmiechnął, potem energicznie kiwając głową.
-Tak ja też bym się jeszcze napił-powiedział do mnie, a potem poparzył na swojego przyjaciel, który także robił się blady.-Zostawimy was na chwilę.
Wzięłam w dłoń torebkę i, mimo niemych protestów Perrie, ruszyłam za blondynem, który trzymał w swojej prawej dłoni torbę z zakupionym garniturem.Kiedy staliśmy przy ladzie, rzuciłam jeszcze spojrzenie w stronę stolika, gdzie siedzieli nasi przyjaciele.Rozmowa nie kleiła im się zbtyni, ponieważ cały czas wbijali wzrok w swoje białe kubki.
-Trzeba zostawić ich na trochę samych-zaśmiała się, widząc jak odskakują od siebie, kiedy ich dłonie przypadkowo się zetknęły.
-Tak, masz racje.O patrz-wskazał ruchem głowy na kogoś za moim ramieniem.-Moja dziewczyna.
Odwróciłam się we wskazanym kierunku i dostrzegłam niewysoką brunetkę.Zobaczyła nas i najpierw delikatnie zmarszczyła czoło, a potem uśmiechnęła się szeroko, zmierzając w naszym kierunku.Ja także obdarzyłam miłą dziewczynę uśmiechem, kiedy tylko pojawiła się obok nas.
-Cześć Niall-cmoknęła policzek blondyna, następnie odwracając się w moim kierunku.-Hej, jestem Meg.
-Hej-uścisnęłam drobną dłoń brunetki.-Jade.
-Miło mi cię poznać.Mam nadzieję, że nie obrazisz się, jeśli porwę Niall'a-uśmiechnęła się w kierunku swojego chłopaka, który wpatrywał się w nią niczym w obrazek.
-Jasne, nie ma problemu-uśmiechnęłam się, śledząc jak ich palce łączą się w idealną jedność.
-Dobrze, to my lecimy-powiedział Niall, nawet nie odrywając wzroku od Meg.-Pa Jade.
-Pa Niall-cmoknął delikatnie mój policzek, po czym zniknął wraz ze swoją dziewczyną.Chciałam już odchodzić od lady, ale ktoś zasłonił mi oczy, całując lekko w szyję.
-Cześć ślicznotko-wymruczał do mojego ucha przyjemny głos z chrypką.
-Cześć Harry-wtuliłam się w tors chłopaka, zaciągając się jego perfumami.-Co ty tutaj robisz?
-Nudziło mi się, a ty nie odbierałaś telefonu-odpowiedział lekko urażony.
Wyciągnęłam z kieszeni moją komórkę.Rzeczywiście, widniało tu powiadomienie o kilku nieodebranych połączeniach.
-Przepraszam, nie słyszałam jak dzwoniłeś-powiedziała skruszona, lekko muskając jego wargi.
-Nie umiem się na ciebie gniewać.Kocham cię, wiesz?-chłopak objął mnie w tali, przyciągając do siebie.
-Ja ciebie też-nasze usta znowu złączyły się w jedność.
___________________________________________________________________________________
Przepraszam,że teraz cały czas piszę o Harry'm i o Jade, ale muszę skończyć trochę ich historii, a potem zacznie się historia Perrie i Louis'a, więc Zayn i Jane, niech sobie na razie odpoczywają na wakacjach.Kocham was!Proszę o komentarze.Jeżeli macie do mnie jakieś pytania, to tutaj jest mój ask:Ask Marty.
Malikowa.
sobota, 19 października 2013
ROZDZIAŁ 43
Przymknęłam lekko powieki, tylko po to żeby po chwili znowu je otworzyć.Zmusiło mie do tego odchrząknięcie Harry'ego.
-Kotek nie zasypiaj-powiedział z lekką pretensją w głosie.
-Nie śpię...Bez ciebie-zaśmiałam się, jednocześnie klepiąc miejsce obok siebie.-Zjesz ze mną śniadanie?
-Bardzo chętnie-odpowiedział Harry z uśmiechem.Jego zgrabne cztery litery usiadły po mojej prawej stronie, a taca z jedzeniem znalazła miejsce na kolanach chłopaka.
Zabrałam z jednego talerza tosta i odgryzłam nieduży kawałek.
-Pycha-mruknęłam po przełknięciu.
-Sam robiłem, muszą być pyszne-zaśmiał się mój chłopak całując czubek mojego nosa.
-Kocham kiedy gotujesz.
-Wiem, mnie nie da się nie kochać.
-Tak, skromność jest u ciebie na pierwszym miejscu-zaśmiałam się, następnie całując jego odsłonięty obojczyk.
Chłopak tylko uśmiechnął się lekko, przyciągając mnie do siebie.
-Jade!-usłyszałam krzyk Perrie z dołu.-Pójdziemy dzisiaj na zakupy?
Westchnęłam cicho, przekrzywiając głowę i patrząc na Harry'ego.Chłopak pocałował moje czoło i powiedział.
-Muszę się dzisiaj spotkać z chłopakami.Trzeba omówić coś tam do nowej piosenki.Ale zadzwonię wieczorem-już wstawał, ale złapałam jego nadgarstek.
-Zostań jeszcze chwilę.Jak będą coś chcieli to zadzwonią-loczek zaśmiał się na moje słowa.
-Dobrze, dla ciebie wszystko.
*kilkanaście minut później*
Siedziałam na kanapie w salonie, przytulona do Harry'ego.Chłopak cały czas klikał coś w swoim laptopie.
-Co ty tam robisz?-zapytała już lekko zirytowana.
-Nie, nic ciekawego....O Boże!-zaśmiał się, pokazując mi ekran przenośnego komputera.
NIe mogłam wytrzymać i wybuchnęłam śmiechem.
-To...To ty?-zapytałam ścierając z policzka łzę.
-A nie podobny?
-Nie...NIe bardzo.Ale i tak jest niesamowicie przystojny ten...
-Marcel.
-Co Marcel?-zapytałam zdziwiona patrząc raz na niego, a raz na komputer.
-Tak mam na imię w nowej piosence.Nie ładnie?-zapytała robiąc z dolnej wargi podkówkę.
-Nie, prześlicznie-pocałowałam jego nos, znowu śmiejąc się cicho.-Pokażmy to Perrie.
-Dobra.Perrie!-krzyknął chłopak, odchylając głowę lekko do tyłu.
-Słucham?
-Pozwól na chwilę.
-Nie dadzą ci spokoju.Co...-popatrzyła na zdjęcie i zaczęła się śmiać.-Styles, wyglądasz po prostu bosko.
Z jej oczu także popłynęły łzy rozbawienia.Harry udawał obrażonego i już chciał coś powiedzieć, kiedy zadzwonił jego telefon.
-Oj kotku-zwrócił się do mnie.-Louis dzwoni, wydaję mi się, że będę zmuszony was opuścić.
-Szkoda, ale lepiej odbierz.
Chłopak pokiwał głową i przejechał palcem po ekranie telefonu, potem przykładając go do ucha.
-Tak Lou?Jasne....Zaraz będę....U Jade....Opowiem ci potem....Tak, do zobaczenia....Aha, ja was też-ostatnie zdanie wypowiedział ze śmiechem.
-I co?-zapytałam patrząc jak wkłada komórkę z powrotem do kieszeni.
-Muszę jechać-odparł smutny, całując moje czoło.
Podniósł się z kanapy, a ja zrobiłam to samo.Niechętnie powlokłam się za nim, aż do holu, gdzie chłopak zaczął ubierać buty.Oparłam się o framugę drzwi i śledziłam wzrokiem kocie ruchy chłopaka.Zaraz obok mnie pojawiła się moja najlepsza przyjaciółka.
-Szkoda,że musisz jechać-powiedziałam podchodząc do niego i kładąc dłonie na torsie loczka.
-Zadzwonię wieczorem-lekko musnął moje usta, a ja tylko pogłębiłam pocałunek.
Naszą pieszczotę przerwała Perrie.Odciągnęła mnie od Styles'a i szybko muskając jego policzek, zaczęła pchać go w stronę wyjścia.
-Tak Harry, my też będziemy tęsknić.Zadzwoń, napisz, czy cokolwiek.A teraz pa-wypchnęła jego ciało całkowicie poza progi naszego mieszkania, potem tylko zatrzaskując drzwi.-Dobra Jade, jedziemy na zakupy-rzuciła się na moją szyję i ucałowała mój policzek.
-Ja...idę się ubrać,wariatko-zaśmiałam się, kierując kroki na górę.
Weszłam do mojego pokoju i wyjrzałam przez okno.Mimo że rano świeciło słońce, teraz niebo było już zachmurzone.Westchnęłam cicho, kierując się jednak do garderoby w której znajdowała się również Pez.
-Głupia pogoda-warknęłam pod nosem podchodząc do wieszaków, na których wisiały swetry różnej grubości.-Jaki ładny.Nowy?
-Co?A tak, niedawno kupiłam.
-Mogę założyć?-zapytałam wskazując na ubranie.
-Jasne, ja i tak ubieram co innego-uśmiechnęłam się moja przyjaciółka, powracając do czynności którą jej przerwałam.
Przewiesiłam sweterek przez ramię, potem dobierając do niego resztę stroju.Zadowolona z ubrań, które znalazłam opuściłam garderobę i przeszłam do mojego pokoju.zaczęłam po kolei zdejmować z siebie ubrania, które okrywały moje ciało do tej pory i zamieniać je na drugie, znalezione w garderobie.Potem spojrzałam na moje odbicie w lustrze i uśmiechnęłam się.Obróciłam się wokół własnej osi i przeszłam do łazienki.Makijaż.Zabrałam się za upiększanie mojej brzydkiej twarzy.Po kilkunastu minutach mogłam nareszcie spojrzeć w lustro.Znowu na moją twarz wkradł się uśmiech.Wyglądałam w miarę...dobrze.Chwyciłam w dłonie szczotkę i rozczesałam włosy, które znowu poskręcały się na dole.Westchnęłam, zdając sobie sprawę, że nie ułożę moich niesfornych włosów, więc zaprzestałam jakichkolwiek poczynań w tym kierunku.Niechętnie opuściłam przytulną łazienkę, kierując moje kroki na dół.Miałam nadzieję, że Perrie już tam będzie, ale myliłam się.Ta dziewczyna potrzebuje okropnie dużo czasu na przygotowanie się do wyjścia.Usiadłam na jednym z krzeseł i wrzuciłam do moich ust garść słonych orzeszków, spoglądając na zegarek.Potem przeniosłam mój wzrok na drzwi wejściowe do kuchni.Ile można na nią czekać.Postanowiłam zrobić sobie kawy.
-Mi też zrób-usłyszałam jej głos.
Momentalnie odwróciłam się przodem do blondynki i obrzuciłam ją uśmiechem.
-Ślicznie wyglądasz-powiedziałam znowu odwracając się przodem do czajnika.
-Ty też, mam nadzieję że nie czekałaś.Paznokcie musiały mi wyschnąć-dziewczyna lekko ucałował mój policzek, siadając na krześle za mną.
*dwadzieścia minut później*
-Jade, o matko, Jade-blondynka pociągnęłam mnie za rękaw sweterka.-Patrz jaka śliczna.
Odwróciłam się w stronę, które wskazywał mi przyjaciółka.
-Tak, rzeczywiście ładna-pokiwałam głową z uznaniem, idąc za dziewczyną.
-Muszę ją mieć-Perrie przyłożyła ubranie do swojego szczupłego ciała.-Chodź, przymieżę.
Pociągnęła mnie za rękę w stronę przymierzalni.Zaśmiałam się, siadając na jednej ze stojących tutaj sof.
-Leć-ponagliłam ją, gdyż mój głodny żołądek dawał o sobie znać.
Dziewczyna, cała w skowronkach, pobiegła do wolnej kabiny, a ja przejrzałam się w lustrze.Odwróciłam wzrok od mojego odbicia i spojrzałam na moją przyjaciółkę, która stała za mną w wybranej przez siebie sukience.
-I jak wyglądam?-zapytała kręcąc się wokół własnej osi.
-Ślicznie-odpowiedział męski głos, po chwili wyłaniając się zza pleców Perrie.-Cześć Pez,Jade.Jak zakupy?
Louis obrzucił nas radosnym spojrzeniem, podczas gdy my popatrzyłyśmy na siebie zdziwione.
-Świetnie-uśmiechnęłam się wstając.-Znalazłeś już coś dla siebie?
-Jestem tu z Niall'em-wskazał głową na jedną z kabin.-Chłopak ma dzisiaj randkę ze swoją dziewczyną i ogłosił, że nie ma co na siebie włożyć.Jako dobry starszy kolega, postanowiłem pomóc i zabrałem go na zakupy.
-Jaki ty miły-uśmiechnęłam się, odwracając moje ciało w stronę Perrie, która jak zaczarowana wpatrywała się w Tomlinsona.Jej wzrok mierzył każdy najmniejszy centymetr jego ciała.-Bierzesz tą sukienkę?
-Tak....Jasne-odpwiedziała dziewczyna nie dorywając wzroku od bruneta.
___________________________________________________________________________________
Komentarze mile widziane.Kocham was.Sory, że długi i nudny.
Malkowa
piątek, 18 października 2013
ROZDZIAŁ 42
Westchnęłam cicho usadzając swoją osobę na krześle,z którego przed chwilą wstała Perrie.Obdarzyłam Harry'ego uśmiechem.
-Tak już robię-zaśmiał się chłopak.
*kilkanaście minut później*
Siedziałam wygodnie na dużej kanapie, nakryta ciepłym kocem.
-Harry chodź!-krzyknęłam w głąb domu.-Film się zaczyna!
Chłopak już po chwili jego ciepła sylwetka opadła na miejsce obok mnie.Oplótł moje ramiona swoim i przyciągnął mnie do siebie.Jego usta delikatnie odbił się od czubka mojej głowy, po czym uwaga chłopaka całkowicie skupiła się na filmie.Ja natomiast nie mogłam pójść w jego ślady.Czułam jak jego serce bije tuż obok mojego ucha.Uśmiechnęłam się lekko patrząc w górę.Mocnej wtuliłam się w umięśniony tors chłopaka.
-Kocham cię Harry-powiedziałam cicho w jego czarną koszulkę.
-Ja ciebie też Jade-znowu ucałował czubek mojej głowy.
Westchnęłam cicho podnosząc wzrok na telewizor.
-Zostaniesz?-zapytałam nie patrząc na niego.
-Na noc?
-Tak, na noc-tym razem przeniosłam wzrok na mojego chłopaka.
-A chcesz...-zbliżył nasze twarze, tak że doskonale czułam jego miętowy oddech.
-Bardzo...-bez zastanowienia złączyłam nasze usta, a Styles tylko pogłębił pocałunek.
Delikatnie popchnął moje ciało na kanapę, a sam oparł swoje dłonie ponad moją głową.Musieliśmy na chwilę się od siebie oderwać, kiedy zabrakło nam powietrza.Jednak Harry przeszedł do całowania mojej szyi.Zachichotałam, kiedy jego loczki łaskotały delikatną skórę szyi.Chłopak podniósł na mnie wzrok, a ja, korzystając z okazji, wpiłam się w jego usta.
-Może przeniesiemy się na górę?-wymruczał do mojego ucha Styles.
-Jasne-owinęłam jego biodra nogami, kiedy mnie podnosił.
Wreszcie odstawił mnie na ziemię, kiedy tylko znaleźliśmy się w mojej sypialni.Chłopak obrócił nas tak,że to ja byłam przyparta do ściany.Nie przestając mnie całować, sprawnie pozbył się górnej części mojego ubrania.
*następnego dnia*
Obudziły mnie promienie słońca, które niemiło przedzierały się przez zasłony i drażniły oczy.Pierwsze o czym pomyślałam to:,,Słońce w Londynie?".Niechętnie uchyliłam powieki i przeciągając się, spojrzałam na drugą stronę łóżka.Harry'ego na nim nie było.Posmutniałam, ponieważ myślałam że zostanie na noc.Położyłam się znowu na łóżku, nakrywając moje nagie ciało kołdrą.Zamknęłam oczy, kiedy poczułam jak czyjeś usta delikatnie całują moje włosy.
-Dzień dobry księżniczko-usłyszałam przyjemny głos z tuż, obok mojego ucha.
-Witam pana-odwróciłam się do niego przodem.
Chłopak miał na sobie jedynie bokserki, przez co wyglądał niezwykle seksownie.
-Masz może ochotę na śniadanko?-ucałował delikatnie moje czoło.
-Bardzo chętnie-uśmiechnęłam się, składając na jego wargach lekki pocałunek.
-Ale to słodkie,rzygam tęczą-usłyszeliśmy głos Perrie z progu.-Może jednak zejdziecie na śniadanie?
-Ja przyniosę Jade-Harry podniósł się z łóżka, stając obok blondynki.
-Od kiedy ty taki pomocny Styles?-zaśmiała się Edwards.-Chciałabym zjeść śniadanie z moją najlepszą przyjaciółką...
-A ja chciałbym zjeść śniadanie z moją dziewczyną, więc cię przebiłem-loczek uderzył ją lekko w ramie, po czym zszedł ze schodów.
-Fajnego masz chłopaka-zaśmiała się Pez, także opuszczając pokój.
Westchnęłam cicho opierając głowę o poduszkę.Jade, masz takie cholerne szczęście.
___________________________________________________________________________________
Koniec więc.Mam dzisiaj średniawy nastrój, ale uczyniłam Jade szczęśliwą.A niech ma.Pokłóciłam się z koleżanką, so byłam wkurwiona.Ale jest lepiej.Komentarze pleas
Malikowa
środa, 16 października 2013
ROZDZIAŁ 41
Hejka Kochani.Przybywam do was z rozdziałem 41.Być może następny rozdział napiszę już o Zayn'ie i Jane.
_____________________________________________________________________________________
Moje plecy zostały owiane przez nieprzyjemny wiatr.Wzdrygnęłam się, mocniej wtulając w ramiona chłopaka.
-Zimno ci?-zapytał z troską, okrywając moje odkryte ramiona swoimi.
-Trochę-spojrzałam w górę, tylko po to żeby znowu zatopić się w cudownych oczach chłopka.
-Chodź, wracamy do domu-uśmiechnął się, nakładając na moje ramiona swoją marynarkę.
Za duże ubranie przyjemnie ogrzało moje chłodne ciało.A perfumy chłopka, sprawiały że mogłabym już nigdy nie zdejmować marynarki.Złapałam w dłoń szpilki i ruszyłam za Harry'm, który już po chwili kurczowo trzymał moją dłoń, sprawiając że na pewno nie upadnę.Z uśmiechem na twarzy powoli stawiałam moje bose stopy na chłodnej trawie.Kiedy zeszliśmy z pagórka, niechętnie ubrałam buty i znowu ujęłam dłoń loczka.
-Marzę tylko o gorącej herbacie-powiedziałam pod nosem, starając się mówić tak żeby Harry nie usłyszał.Jednak moje plany nie powiodły się, ponieważ z ust Styles'a wydobył się cichy chichot.
-Rozumiem, że chcesz,żebym ja zrobił cię herbatę?-zapytał cały czas uśmiechając się.
-Nie...chociaż....Możesz nam zrobić coś ciepłego do picia-pocałowałam jego gładki policzek.
W końcu stanęliśmy przed drzwiami do domu Perrie. Na podjeździe stał już samochód dziewczyny, ale nie zwróciliśmy na to najmniejszej uwagi, zbyt zajęci sobą.Ze śmiechem przekroczyliśmy progi willi i udaliśmy się do salonu.Na ziemię sprowadził nas dopiero zirytowany głos Perrie:
-Co wy tacy szczęśliwi?
-A czemu nie?-zapytałam ze śmiechem, obdarzając policzek dziewczyny całusem.
-Fajnie, chcecie coś do picia?-warknęła.
-Harry nam zrobi-zwróciłam się do loczka, który stał w progu i wpatrywał się w moją osobę.
-Nie powinieneś być w domu?-zapytała Pez coraz bardziej zła.
-Zayn'a nie ma, więc menadżer odwołał próby-odparł Styles z uśmiechem, obejmując mnie w tali.
-Ta super, ale wiesz...mało mnie to obchodzi-dziewczyna już była na górze.
-Ciekawe co jej się stało?-zapytałam ciągnąc mojego chłopaka za rękę do kuchni.
-Pewnie okres się zbliża-odpowiedział Harry, na co obydwoje zareagowaliśmy śmiechem.
-Tak, zapewne.To czego się napijesz?-podeszłam do niego tak, że nasze klatki piersiowe się stykały.
Moje ręce same oplotły jego kark.Chłopak zacisnął swoje duże dłonie w mojej tali i minimalnie zbliżył nasze twarze.Kiedy nasze usta się złączyły, poczułam przyjemne mrowienie w podbrzuszu.Oderwaliśmy się od siebie, jak oparzeni, kiedy usłyszeliśmy odchrząknięcie Perrie.
-Moglibyście się nie migdalić w mojej kuchni?-zapytała zła.-A poza tym, to od kiedy wy się całujecie?
-Od....dzisiaj-spojrzała na mnie Harry, potem tylko się uśmiechając.
-Ta fajnie, ale róbcie to gdzie indziej...
-Perrie, co ci się stało?-zapytałam w końcu obejmując jej ramiona swoimi.
-Co?...Nic, czemu uważasz, że coś miałoby się stać.
-Jesteś wściekła-odpowiedział za mnie Harry.
-Bo właśnie uświadomiłam sobie, że nigdy już nie odzyskam mojego Zayn'a-dziewczyna usiadła na krześle, ukrywając twarz w dłoniach i zaczynając płakać.-Jane mi go zabrała, ale ja...ja go dalej kocham.
-Perrie posłuchaj-mój chłopak kucnął przy niej i podniósł zapłakaną twarz blondynki.-Jane tego nie chciała.Spróbuj z nią porozmawiać, to naprawdę świetna dziewczyna...taka jak ty.
-Harry, ale...
-Nie ma ale.Jak tylko przyjadą, spróbujesz się z nią zaprzyjaźnić, ok?-głos Styles'a był taki stanowczy.
Pez pokiwała lekko głową.Pogłaskałam Harry'ego po głowie, tym samym zwracając uwagę jego osoby tylko i wyłącznie na mnie.
-Ja...ja muszę na chwilę wyjść-powiedziała blondynka, nie patrząc na nas.
-Nie zrobisz nic głupiego, prawda?-położyłam dłonie na biodrach, cały czas uważnie śledząc moją przyjaciółkę.
-Oczywiście, że nie-nie zwracała na mnie uwagi, czytając coś w telefonie, a uśmiech na jej twarzy cały czas się powiększał.-Lecę, wrócę późno.
Ucałowała policzek mój i chłopaka stojącego obok mnie.Potem tylko słyszałam głos zamykanych drzwi.
____________________________________________________________________________________
Sorki, że krótki, ale chcę was trochę potrzymać w niepewności.Kocham was!
Malikowa
_____________________________________________________________________________________
Moje plecy zostały owiane przez nieprzyjemny wiatr.Wzdrygnęłam się, mocniej wtulając w ramiona chłopaka.
-Zimno ci?-zapytał z troską, okrywając moje odkryte ramiona swoimi.
-Trochę-spojrzałam w górę, tylko po to żeby znowu zatopić się w cudownych oczach chłopka.
-Chodź, wracamy do domu-uśmiechnął się, nakładając na moje ramiona swoją marynarkę.
Za duże ubranie przyjemnie ogrzało moje chłodne ciało.A perfumy chłopka, sprawiały że mogłabym już nigdy nie zdejmować marynarki.Złapałam w dłoń szpilki i ruszyłam za Harry'm, który już po chwili kurczowo trzymał moją dłoń, sprawiając że na pewno nie upadnę.Z uśmiechem na twarzy powoli stawiałam moje bose stopy na chłodnej trawie.Kiedy zeszliśmy z pagórka, niechętnie ubrałam buty i znowu ujęłam dłoń loczka.
-Marzę tylko o gorącej herbacie-powiedziałam pod nosem, starając się mówić tak żeby Harry nie usłyszał.Jednak moje plany nie powiodły się, ponieważ z ust Styles'a wydobył się cichy chichot.
-Rozumiem, że chcesz,żebym ja zrobił cię herbatę?-zapytał cały czas uśmiechając się.
-Nie...chociaż....Możesz nam zrobić coś ciepłego do picia-pocałowałam jego gładki policzek.
W końcu stanęliśmy przed drzwiami do domu Perrie. Na podjeździe stał już samochód dziewczyny, ale nie zwróciliśmy na to najmniejszej uwagi, zbyt zajęci sobą.Ze śmiechem przekroczyliśmy progi willi i udaliśmy się do salonu.Na ziemię sprowadził nas dopiero zirytowany głos Perrie:
-Co wy tacy szczęśliwi?
-A czemu nie?-zapytałam ze śmiechem, obdarzając policzek dziewczyny całusem.
-Fajnie, chcecie coś do picia?-warknęła.
-Harry nam zrobi-zwróciłam się do loczka, który stał w progu i wpatrywał się w moją osobę.
-Nie powinieneś być w domu?-zapytała Pez coraz bardziej zła.
-Zayn'a nie ma, więc menadżer odwołał próby-odparł Styles z uśmiechem, obejmując mnie w tali.
-Ta super, ale wiesz...mało mnie to obchodzi-dziewczyna już była na górze.
-Ciekawe co jej się stało?-zapytałam ciągnąc mojego chłopaka za rękę do kuchni.
-Pewnie okres się zbliża-odpowiedział Harry, na co obydwoje zareagowaliśmy śmiechem.
-Tak, zapewne.To czego się napijesz?-podeszłam do niego tak, że nasze klatki piersiowe się stykały.
Moje ręce same oplotły jego kark.Chłopak zacisnął swoje duże dłonie w mojej tali i minimalnie zbliżył nasze twarze.Kiedy nasze usta się złączyły, poczułam przyjemne mrowienie w podbrzuszu.Oderwaliśmy się od siebie, jak oparzeni, kiedy usłyszeliśmy odchrząknięcie Perrie.
-Moglibyście się nie migdalić w mojej kuchni?-zapytała zła.-A poza tym, to od kiedy wy się całujecie?
-Od....dzisiaj-spojrzała na mnie Harry, potem tylko się uśmiechając.
-Ta fajnie, ale róbcie to gdzie indziej...
-Perrie, co ci się stało?-zapytałam w końcu obejmując jej ramiona swoimi.
-Co?...Nic, czemu uważasz, że coś miałoby się stać.
-Jesteś wściekła-odpowiedział za mnie Harry.
-Bo właśnie uświadomiłam sobie, że nigdy już nie odzyskam mojego Zayn'a-dziewczyna usiadła na krześle, ukrywając twarz w dłoniach i zaczynając płakać.-Jane mi go zabrała, ale ja...ja go dalej kocham.
-Perrie posłuchaj-mój chłopak kucnął przy niej i podniósł zapłakaną twarz blondynki.-Jane tego nie chciała.Spróbuj z nią porozmawiać, to naprawdę świetna dziewczyna...taka jak ty.
-Harry, ale...
-Nie ma ale.Jak tylko przyjadą, spróbujesz się z nią zaprzyjaźnić, ok?-głos Styles'a był taki stanowczy.
Pez pokiwała lekko głową.Pogłaskałam Harry'ego po głowie, tym samym zwracając uwagę jego osoby tylko i wyłącznie na mnie.
-Ja...ja muszę na chwilę wyjść-powiedziała blondynka, nie patrząc na nas.
-Nie zrobisz nic głupiego, prawda?-położyłam dłonie na biodrach, cały czas uważnie śledząc moją przyjaciółkę.
-Oczywiście, że nie-nie zwracała na mnie uwagi, czytając coś w telefonie, a uśmiech na jej twarzy cały czas się powiększał.-Lecę, wrócę późno.
Ucałowała policzek mój i chłopaka stojącego obok mnie.Potem tylko słyszałam głos zamykanych drzwi.
____________________________________________________________________________________
Sorki, że krótki, ale chcę was trochę potrzymać w niepewności.Kocham was!
Malikowa
niedziela, 13 października 2013
ROZDZIAŁ 40
To już 40 rozdziałów!:)Nie mogę w to uwierzyć...Dziękuję wam bardzo, za to że byliście ze mną przez te wszystkie miesiące.Jesteście kochani.
____________________________________________________________________________________
Muzyka
Loczek mocniej złapał moją dłoń.Wreszcie postawiłam moje bose stopy na wierzchołku niewielkiego pagórka.
-Wow-tyko tyle udało mi się powiedzieć, kiedy przede mną rozpostarła się piękna panorama Londynu.
-Ładnie tu, prawda?-poczułam dłonie Harry'ego w tali, a jego głowa oparła się o moje ramię.
-T..Tak-zamknęłam oczy, zaciągając się zapachem jego perfum.
Przez chwilę pomiędzy nami panowała cisza, przerywana tylko przez mój drżący oddech.Oparłam głowę o ramię Harry'ego.Chłopak westchnął cicho.Splótł palce na moim brzuchu, który w tym momencie napiął się do granic możliwości.
-Zawsze chciałem tu przyjść-mówił cicho chłopak, jakby do siebie.
-Tak, rzeczywiście jest tu ładnie-mówiłam niepewnie.
Poczułam się nieswojo, kiedy chłopak odwrócił mnie przodem do siebie,cały czas patrząc mi w oczy.Jego dłoń ostrożnie przejechała, po moim policzku.W tym momencie po moim ciele rozlała się fala gorąc, która dotarła aż do miejsca, które przed chwilą dotknął chłopak.Spuściłam wzrok pod ciężarem jego spojrzenia.
-Jesteś piękna-szepnął, powodując wystąpienie na mojej twarzy rumieńca.
-Dz...Dziękuję Harry-mruknęłam cicho, nie patrząc na chłopaka.
Poczułam, jak jednym palcem podnosi mój podbródek, tak że patrzyłam w jego oczy.Zielone tęczówki chłopak, błyszczały niesamowicie w świetle księżyca. Teraz były tak intensywnie szmaragdowe.Loczek znowu dotknął mojego policzka, tym razem zahaczając o usta.Przymknęłam oczy, rozkoszując się jego dotykiem.
-Mogę cię pocałować?-usłyszałam ciche pytanie.
Pokiwałam, bez zastanowienia,głową.Czułam jego oddech coraz mocniej na mojej twarzy.W kocu miękkie usta loczka delikatnie musnęły moje.Z chęcią pogłębiłam pocałunek.Jego wargi delikatnie pieściły moje, co ogromnie mi się podobało.Niestety musieliśmy się od siebie oderwać, gdyż miałam już niewielkie problemy z oddychaniem.Spojrzałam w rozświetlone oczy Harry'ego.Chłopak uśmiechnął się promiennie, widząc rumieńce na mojej twarzy.
-Wow-szepnął.-To było...
-Niesamowite-uśmiechnęłam się.-Wiesz Harry...Pamiętasz jak mówiłam,że jest osoba, która kocha cię tak mocno, jak ty Jane?
-Tak-wpatrywał się z zainteresowaniem w moją twarz.
-Ja...wtedy mówiłam o sobie-na te słowa spuściłam wzrok, oczekując tylko kiedy chłopak wybuchnie śmiechem.Jednak nic takiego nie nastąpiło.Podniosłam więc twarz i zaczęłam mówić dalej.-Ja...ja cię kocham.Nie mogę patrzeć, jak zamartwiasz się z powodu Jane.
Loczek bez słowa przyciągnął mnie do siebie.
-Martwisz się o mnie-pogłaskał mnie po włosach.-To takie słodkie.
Uśmiechnęłam się na jego słowa.Następnie jego wargi odbiły się na moim czole.
-Nie uważasz, że moglibyśmy spróbować?-zapytałam cicho, patrząc mu w oczy.
Chłopak przyciągnął mnie do siebie i znowu złączył nasze usta.
-Mam to rozumieć, jako ,,tak"?-zapytałam z nadzieją, wywołując u niego śmiech.
-Jasne-pocałował delikatnie czubek mojego nosa.
Uśmiechnęłam się szeroko, mówiąc ciche:,,Tak". Moje ciało same podskoczyło z radości, wywołując przyjemny śmiech loczka.
-Kocham cię-powiedział łapiąc mnie w tali.
-Tak?Na prawdę?
-A ty mnie nie?
-Kocham cię-wtuliłam się w jego tors.
Wiem, że zachowywałam się jak mała dziewczynka.Jednak teraz byłam na prawdę szczęśliwa, w końcu spełniło się moje marzenie.Harry podobał mi się od pewnego czasu.Jeszcze raz spojrzałam w te jego cudowne zielone tęczówki.
______________________________________________________________________________________
To wszystko na dzisiaj.Mam nadzieję, że obejrzeliście filmik.
Malikowa.
sobota, 12 października 2013
ROZDZIAŁ 39
Uśmiechnęłam się lekko, śledząc ruchy idealnego ciała mojego chłopaka.Wszystkie jego mięśnie były teraz wyraźnie widoczne.Wymęczyłam go dzisiaj, nie ma co.Jeszcze raz rzuciłam okiem na ciało Mulata i udałam się do kuchni, w poszukiwaniu jedzenia.
*Harry*
-Harry, ile można spać?!-usłyszałem krzyk tuż obok mojego ucha.-Wstawaj!
-Jade błagam...Jeszcze tylko chwila-mruknąłem odwracając się na drugi bok.
-Styles, wstawaj.Zaraz będzie tu Perrie, a ona ci nie daruje tego,że tak długo śpisz-teraz głos dziewczyny był czuły i trafiał wprost do mojego ucha.
-Dobrze, wstaję-podniosłem się.
Na twarz brunetki wstąpił uśmiech, jednak znikł kiedy tylko moja ciężka głowa znowu walnęła o miękkie łóżku Jade.
-Harry, bo się obrażę-dziewczyna odwróciła się plecami do mnie.
Mój wzrok automatycznie powędrował na jej pośladki, jednak szybko sam skarciłem się wstając z łóżka.
-Wstałem -cmoknąłem ją w szyję.
-Wreszcie-odwróciła się obdarzając moje oczy swoim pięknym spojrzeniem.-Chodź, zrobimy śniadanie.
Splotła nasze palce, ciągnąc mnie na dół.Niechętnie wszedłem do kuchni i oparłem się o blat.Nie chciało mi się nic robić, więc po prostu skrzyżowałem ręce na piersiach i śledziłem ruchy pięknej dziewczyny.
-Co się tak przyglądasz?-zapytała śmiejąc się melodyjnie.
-Tak, po prostu-odparłem sam lekko uśmiechając się pod nosem.
-Super, ale miałeś mi pomóc-pogłaskała moje ramię, powodując na moich odkrytych, wytatuowanych rękach gęsią skórkę.
-Ja...Ja nie umiem gotować.
-Nie kłam kotku-zaśmiała się, uderzając swoją zgrabną rączką w mój brzuch.-Jesteś lepszym kucharzem ode mnie.
-Dobra niech ci będzie-mruknąłem niezadowolony.
*kilkanaście minut później*
Siedziałem już w jadalni, czekając tylko na Jade.Udało mi się uniknąć jakiejkolwiek roboty.Zadowolony z siebie, opadłem na oparcie krzesła.
-Proszę-postawiła przede mną porcję parujących naleśników.
Kiedy nachyliła się, mogłem swobodnie zaciągnąć się zapachem jej perfum.Przymknąłem lekko oczy, czując przyjemną woń.
-Jade?-zapytałem, kiedy zajęła miejsce na przeciwko mnie.
-Tak?-dziewczyna nie zwracała na mnie najmniejszej uwagi w tym momencie.
-Może....tak się zastanawiam...wiem, że to może głupie...
-Wyduś to z siebie-pośpieszyła mnie dziewczyna.
-Może chciałabyś wyjść gdzieś ze mną wieczorem?-zapytałem w końcu, czując jak moje policzki robią się czerwone.Spojrzałem w oczy pięknej dziewczyny.ona także się zarumieniła.
Poczułem się jak idiota.Dziewczyna nie odpowiadała, a ja z każdą kolejną chwilą robiłem się coraz bardziej czerwony.
-Ja...Jasne, czemu nie-odpowiedziała w końcu, a ja myślałem, że w tamtym momencie wyskoczę z siebie.
-Świetnie-odparłem rozradowany.-Będę po ciebie o 18.a tera już będę leciał.
Wstałem lekko całując jej policzek.
-Pa-odparła cicho, kiedy wychodziłem.-Do zobaczenia.
*Jade*
O MÓJ BOŻE!!!!!!!!Właśnie umówiłam się z Harry'm Stylesem.Moment...Zachowuje się ja jego psychofanka. Dobra, mam jeszcze kilka godzin, trzeba zacząć się przygotowywać.Stanęłam przed wielkim lustrem w moim pokoju i dokładnie się sobie przyjrzałam.Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że moja szafa na pewno nie posiada stroju odpowiedniego na wieczór z Harry'm.Załamana, stanęłam przed ogromem miejsca w którym trzymam ubrania.Zaczęłam grzebać w moich rzeczach, kiedy nagle w oczy rzuciła mi się jedna z sukienek Perrie.Była na prawdę śliczna.Bez zastanowienia chwyciłam ją w dłonie, przykładając do mojego ciała.Muszę ją założyć, Pez na pewno się nie obrazi.Szybko naciągnęłam ją na moje ciało.Leżała idealnie.Po jeszcze chwilowym podziwianiu siebie, zdjęłam sukienkę i odłożyłam ją na łóżko.Następnie szybko udałam się do łazienki.Ściągnęłam z mojego ciała za duży sweter i getry, oraz pozostałe ubrania.Weszłam pod prysznic i oblałam moje ciało ciepłą wodą.Zamknęłam oczy, wyobrażając sobie, że jestem tu z Harry'm.Moje fantazje przyczyniły się do gęsiej skórki, która pojawiła się na moim ciele.Natychmiast odrzuciłam od siebie te myśli i szybko wyszłam spod prysznica.Owinęłam moje ciało w ręcznik, drugim zakrywając moje mokre włosy.Kiedy opuszczałam łazienkę zadzwonił dzwonek.Załamana moim wyglądem ruszyłam na dół.Niechętnie otworzyłam drzwi, w których stał Styles.Zarumieniłam się, kiedy łapczywym wzrokiem spojrzał na moje odkryte nogi i ramiona.
-C...Coś się stało?-zapytałam ukrywając moje ciało częściowo za drzwiami.
-Nie....ładnie wyglądasz-na jego słowa zarumieniłam się.
-Dziękuję.Wejdziesz?Ja za moment będę gotowa.
-Ale jeszcze nie ma 18....Chociaż możemy wyjść gdzieś wcześniej.Dobrze zaczekam.
*kilkanaście minut później*
Pełna obaw schodziłam pomału na dół, gdzie czekał na mnie Harry.Wysokie szpilki nie ułatwiały mi chodzenia.Kiedy nareszcie udało mi się postawić stopy na podłodze w salonie, odchrząknęłam cicho.
-Ła.....Pięknie wyglądasz-podszedł do mnie loczek z uśmiechem na ustach.
Był blisko, zdecydowanie za blisko.Moje ciało odmówiło posłuszeństwa, kiedy jego dłoń objęła mnie w tali.
-Dz...Dziękuję-wydukałam, bo w tym momencie zapomniałam jak się mówi.
-Gotowa, możemy jechać?-chłopak pociągnął mnie lekko w stronę drzwi.
-Oczywiście, pewnie-kiwałam nerwowo głową.
-Ej Jade-loczek przystanął na chwilę, przyciągając mnie do siebie, tak że nasze klatki piersiowe się stykały.-Nie denerwuj się.
Jeszcze raz, dokładnie zmierzył mnie wzrokiem.Moje policzki miały teraz na pewno kolor dojrzałego pomidora.
-Dobrze, przepraszam....Po prostu, zawstydzasz mnie-wydukałam,spuszczając wzrok i miałam nadzieję że tego nie usłyszał.
-Ja?-zaśmiał się melodyjnie Harry.-Daj spokój, to ty jesteś piękna.
-Mam pomysł-wypaliłam.-Może zamiast gdzieś jechać, po prostu się przejdziemy?
Styles pokiwał głowa, cały czas nie spuszczając wzroku z mojego ciała.Ruszyliśmy przed siebie, w całkowitej ciszy.Po kilku minutach, poczułam jak Harry niepewnie łapie moją dłoń w swoją.Poczułam jak moje policzki,znowu, robią się czerwone.
-Mam puścić?-zapytał loczek, czując moje zdenerwowanie.
-Co?...Nie, jest dobrze-obdarzyłam go lekkim uśmiechem, mocniej ściskając jego dłoń.
-Jest idealnie-szepnął wprost do mojego ucha, powodując na moim ciele dreszcze.
-Zimno ci?-zapytał z troską w głosie.
-Nie, po prostu....Ty tak na mnie działasz- na moje słowa z jego ust wydobył się cichy chichot.
-Robię się czerwony-powiedział cały czas nie puszczając mojej ręki.
Nie powiem, spodobało mi się.Lubiła to uczucie, kiedy ciepło z jego ciała przelewało się na moje.
-Popatrz-wskazał ruchem głowy na jeden z pagórków.-Pójdziemy tam?
Spojrzałam we wskazane miejsce, kiwając głową.Niestety górka była dosyć stromy, więc wysokie obcasy były strasznym utrudnieniem.
-Zaczekaj-powiedziałam puszczając jego dłoń, która do tej pory kurczowo ściskała moją.
Harry posłusznie przystanął, dokładnie śledząc moje poczynania.Ściągnęłam z moich nóg wysokie szpilki, i znowu chwyciłam jego rękę.
-Teraz możemy iść-zaśmiał się słysząc moje słowa.
____________________________________________________________________________________
Taki dłuższy....Mam nadzieję, że wam się podoba.A teraz mam dla was pewien filmik.Jest o Harry'm.Popłakałam się na nim.Nienawidzę ludzi, którzy tak ranią, tego cudownego chłopaka.Oni go zmienili, zniszczyli.To już nie jest ten sam, słodki Harry z X-factora.To jest zmieniony Harry, który chce podobać się wszystkim NIE NA WIDZĘ HEJTERÓW,KTÓRZY TAK ZMIENILI MOJEGO HARRY'EGO.Którzy nazywają go gejem, tylko dlatego że umie się ubrać.Którzy wymiewają go, dlatego że nie gra rapu, czy hip-hopu.Nie mam nic do Kaena, czy GrubSona.Cenię ich, za muzykę, którą tworza.Więc dlaczego ich słuchacze, tak bardzo obrażjają człowieka, który zmienia moje życie?Lubię Eminema, nie przepadam za nim, nie mam wielu jego piosenke, ale jest on dla mnie kimś niesamowitym.Dlaczego jego fani, obrażją mojego idola.Nie oczekuję, od wszytskich że pokochają One Direction, tak jak ja.Po prostu chcę żeby zaczęli okazywać trochę szacunku, osobie która cięzko pracuje i spełnia swoje mażenia.Nazywają Zayn'a ,,muzułańską dziwką".On to przeżywa.Nie okazuję tego, ale dobrze wiemy, że dla każdego byłoby to trdne.Na przykład:Kaen nosi maskę, nie pokazuje twarzy, w moim mniemaniu wstydzi się siebie.Ale nikt go nie obraża.Dlaczego?Bo rapuje.Rap to nie muzyka, to mówienie do rytmu.Mogłabym to robić nawet ja.LUDZIE ZASTANÓWMY SIĘ, CZY MÓWIĄC O KIMŚ GEJ, NI RANIMY JRGO UCZUĆ!!!!!Filmik o Harry'm
Malikowa
piątek, 11 października 2013
ROZDZIAŁ 38
Jak już mówiłam nie mam weny.Mam nadzieję, że jakoś przetrawicie kolejny beznadziejny rozdział.Ten rozdział, chciałabym zadedykować Werci Malik.BARDZO DZIĘKUJĘ CI, ZA WSZYSTKIE MIŁE KOMENTARZE.JESTEŚ KOCHANA.
_________________________________________________________________________________
W końcu udało nam się dostać do pokoju.Rzuciłam torebkę i ubrania na fotel, sama opadając na kanapę.
-Co się stało kotku?-Malik stanął za mną i umiejscowił swoje duże dłonie na moich barkach.
-Jestem zmęczona. Napijemy się kawy?-zapytałam z nadzieją, unosząc głowę tak by móc spojrzeć w jego oczy.
-Chętnie, pójdę zrobić-pocałował moje czoło i zniknął za ścianą.
Zamknęłam oczy wyciągając przed siebie nogi opierając głowę o zagłówek.Moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz, kiedy poczułam dłonie Zayn'a na moim brzuchu.Otworzyłam oczy przyjmując od niego kubek z gorącą cieczą.Obdarzyłam go uśmiechem i przechyliłam szklankę, tak że jej zawartość przyjemnie rozlała się po moim gardle. Oparłam głowę o ramie Malik'a i znowu upiłam łyk kawy.
-Mogłabym tutaj zamieszkać-powiedziałam wtulając się w jego ramię.
-Tak, jest super-chłopak oparł swoją głowę, na czubku mojej.
-Ale w końcu wrócimy?-zapytałam z nadzieją w głosie.
-Wrócimy, ale obiecuję że zbuduję nam taki dom.Zamieszkamy w nim razem i będziemy mieli grupkę małych dzieci.
-Mówiąc grupkę, masz na imię ile?-zapytałam prostując się i patrząc na niego.
-Co najmniej 4, bo każdy chłopak chce zostać chrzestnym-zaśmiał się Mulat.-Plus jeszcze Meg i Kate, wychodzi 6.No to 6.
-Zapomnij, jedno wystarczy-pocałowałam jego policzek.
-Dwójka-zaczął się licytować.
-Niech będzie.Zayn, ale wiesz, że możemy się jeszcze kiedyś rozstać.
-Nie ma takiej opcji-chłopak pocałował mnie w czubek głowy.-Już zawsze będziesz moja.
Wtuliłam się w jego szyję, wzdychając przy tym.
-Jestem zmęczona , idziemy spać ?-zapytałam, nawet nie patrząc na chłopaka.
-Chodź-wyciągnął rękę w moim kierunku-wykąpiemy się.
-Ale tak...razem?-zapytałam, niechętnie podnosząc się z kanapy.
-A co, wstydzisz się?-zapytał Mulat przyciągając mnie do siebie.
-Tego nie powiedziałam-uśmiechnęłam się do nigo.
Złapałam za jego rękę i powoli zaczęłam ciągnąć jego ciało za swoim w kierunku ogromnej łazienki.
*kilkanaście minut później*
Leżałam w łóżku, obok Zayn'a.Chłopak od kilku minut słodko spał.Ja sama nie mogłam pójść w jego ślady.Wiem, że nie powinnam, ale znowu zaczęłam myśleć o Harry'm.Ten chłopak jest dla mnie na prawdę ważny. Wzięłam z półki obok łóżka telefon i wyswobodziłam się z ramion Zayn'a.Chłopak tylko mruknął coś niezrozumiale pod nosem i odwrócił się na drugi bok.Odetchnęłam cicho wychodząc, na palcach, z pokoju.Zamknęłam się w łazience, gdzie usiadłam na brzegu wanny, w której kilka minut temu kąpałam się z Zayn'em.Pełna obaw wybrałam numer Harry'ego.
-Hallo?-usłyszałam jego zaspany i zirytowany głos.
-Cześć Harry-starałam się mówić szeptem, nie chcą obudzić Zayn'a.
-Jane błagam cię....Jest druga w nocy.Mam nadzieję, że to coś na prawdę ważnego, bo spałem.
-Przepraszam, chciałam cię po prostu usłyszeć-powiedziałam wbijając wzrok w moje dłonie.Mimo że go tu nie było, czułam się speszona.-Martwię się o ciebie Harry.
-Nie masz powodu słońce-odpowiedział dyskretnie ziewając.-Żyję, jestem trzeźwy, nic nie biorę.Na prawdę nie zaprzątaj sobie tej pięknej główki moją osobą.
-Przestań. Harry, czy ty jesteś u siebie w domu?
-Nie, właśnie śpię sobie u Jade.
-Harry, ale ja nie żartuję.Dziwnie się zachowujesz od pewnego czasu.Nie rozmawiasz ze mną, nie dzwonisz.Co się dzieje?
-Nic Jane.Wcale się nie zmieniłem, tylko po prostu mam więcej obowiązków na głowie.Wszytsko jest w jak najlepszym porządku.
-Dobrze, powiedzmy że ci wierzę.Nic sobie nie zrób.Dobranoc-powiedziałam patrząc na swoje odbicie w lustrze.
-Pa, kocham cię.
-Yhym, do zobaczenia.
Nacisnęłam czerwoną słuchawkę, przerywając połączenie. Oparłam dłonie na kolanach i wplotłam dłonie w moje włosy.Niby tylko porozmawiałam z Harry'a, a czułam się jakbym zdradziła Zayn'a. Kocham go najmocniej na świecie, nie chcę się z nim kłócić.Ale Styles też jest dla mnie ważny.Potrząsnęłam głową, próbując odgonić dręczące mnie myśli.Wstałam z wanny, opuszczając łazienkę i kierując się do sypialni mojej Zayn'a. Cicho wzdychając położyłam się obok niego.Przelotnie musnęłam jego usta i sama zasnęłam.
*następnego dnia*
Promienie słońca wdarły się do pokoju, nieprzyjemnie drażniąc moje oczy.Odwrócenie ciała w drugą stronę, nie dala za wiele.Po chwili na moich ustach poczułam smak warg Zayn'a, połączony ze smakiem kawy.
-Wstawaj śpioszku-szepnął czule.
-Zayn, ja chcę spać.Mam wakacje-mruknęłam niezadowolona, nakrywając moją twarz poduszką.
-Zrobiłem śniadanie-Mulat nie ustępował.
Brutalnie zerwał z mojej twarzy poduszkę.Potem jego usta zaczęły całować każdy najmniejszy centymetr mojej szyi.
-Wstawaj śpiochu.
-Dobra, dobra wstaję-usiadłam na łóżku, przeciągając się.
Chłopak wręczył mi tacę z jedzeniem.Obdarzyłam go uśmiechem i oparłam plecy o miękką poduszkę.Położyłam jedzenie na moich kolanach, najpierw biorąc tylko kęs.
-Pycha-mruknęłam jakby sama do siebie.-Misiek, jesteś moim ulubionym kucharzem.
-Dzięki-Mulat obdarzył mój policzek pocałunkiem.-Pokażę ci coś.
Malik sięgnął po swój telefon.Zaczął coś w nim klikać, by po chwili podsunąć mi urządzenie pod nos.Musiałam zakryć usta dłonią, żeby nie wypluć tego co w nich miałam.
-To Louis?-zadałam głupie pytanie.-Jest taki no...owłosiony.
Zayn zaśmiał się, słysząc moje słowa.
-Skoro on wygląda tak-jeszcze raz parsknął śmiechem zerkając na zdjęcie.-To boję się o siebie.
-Nagrywacie teledysk do nowej piosenki?-zapytałam opierając swoją głowę na jego ramieniu.
-Tak, jeszcze więcej pracy...-westchnął smutny.-Ale na razie cieszmy się wakacjami.
Pokiwałam głową, jednocześnie odstawiając opróżnione talerze na szafkę nocną.
-A teraz, kochanie,zbieramy się-klasnęłam w dłonie.-Musimy trochę pozwiedzać.
*wieczorem*
-Nigdy więcej-Mulat położył się na kanapie, ponieważ właśnie wróciliśmy z całodniowej wycieczki.
-Kotku było ekstra-mimo że mnie również bolały nogi, nie chciałam jeszcze kończyć tego dnia.-Pójdźmy jeszcze na plażę.Proszę cię, kotuś.
-Jane, łaziłem cały dzień.Teraz mam ochotę na gorącą kąpiel.Jutro będziemy cały dzień na plaży, obiecuję-lekko musnął moje usta, wychodząc z salonu.
___________________________________________________________________________________
Przepraszam, za ten kolejny beznadziejny rozdział.Powiem Wam, że dzisiaj miałam dobry humor.Komentujcie, jutro postaram się dodać następny.
Malikowa
sobota, 5 października 2013
ROZDZIAŁ 37
Moim oczom ukazał się najpierw Zayn,a potem plaża.Zaskoczona ujęłam dłoń Malik'a i ruszyłam za nim.Chłopak zaprowadził mnie do stolika stojącego niedaleko morza.Widok był niesamowity. Zauroczona usiadłam na krześle odsuniętym przez Zayn'.Nie mogłam oderwać wzroku od pięknego krajobrazu, a z zamyślenie wyrwał mnie dopiero głos Mulata:
-Mam nadzieję, że ci się podoba?
Odwróciłam się w jego stronę uśmiechając się.
-Tu jest pięknie.
-Chciałem cię bardzo przeprosić za moje zachowanie.Jestem o ciebie po prostu zazdrosny.
-Wiem Zayn, ale i tak cię kocham.
-Czyli już się nie gniewasz?-zapytał chłopak,a w jego oczach zapalił się małe iskierki.
-Oczywiście, że nie-zaśmiałam się widząc jak z ulgą opiera się o ramę krzesła.
-To dobrze.A właśnie, mam dla ciebie prezent.Zamknij oczy.
Zdziwiona, wykonałam jego polecenie.Poczułam jak chłopak zapina coś na mojej szyi.Kiedy pocałował mój policzek i pozwolił mi otworzyć oczy, z zaciekawieniem oglądałam podarunek.Był to piękny łańcuszek, na którym wisiała literka ,,Z". Spojrzałam na chłopaka siedzącego na przeciwko mnie.
-Dziękuje kochanie.
Mulat jedynie się uśmiechnął po czym wstał podchodząc do mnie.Kucnął przede mną obejmując moją twarz swoimi dłońmi.
-Kocham cię-powiedział po czym, szybko mnie pocałował.
Był to zdecydowane jeden z najlepszych pocałunków w moim życiu.Z wielką pasją oddawałam każdy pocałunek, jakim obdarzały mnie usta Mulata. Kiedy oderwaliśmy się od siebie, Zayn znowu zajął swoje poprzednie miejsce, uśmiechając się promiennie.
-Chcesz może coś zjeść, kotku?-zapytał jednocześnie klaszcząc w dłonie.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, gdyż po chwili obok nas pojawił się mężczyzna ubrany w czarny smoking.Uśmiechnął się do mnie, nakładając na mój talerz porcję jedzenia.
*kilkanaście minut później*
Najedzona uśmiechnęłam się do Zayn'a, który szedł obok mnie.Nasze ramiona się stykały, a palce były splecione.Spacerowaliśmy wzdłuż morza, trzymając buty w rękach.
-Mogłoby tak być już zawsze-szepnęłam pozwalając chłodnej wodzie przyjemnie oblać moje stopy.
-Tak....Jest idealnie.Nie chcę wracać do Londynu-chłopak pocałował czubek mojej głowy.
Nagle zatrzymałam się, tym samym zatrzymując też Zayn'a.
-Coś się stało?-zapał Mulat.
-Nie,ale co powiesz na kąpiel?-zapytałam ściągając jego marynarkę.
-Teraz?-zapytał lekko zdziwiony, pomagając mi pozbyć się jego ubrania.
-Czemu nie i tak nikogo tu nie ma-sama zajęłam się rozpinaniem zamka mojej sukienki.
Po chwili także i ona leżała obok ubrań Malik'a, a my zanurzaliśmy się w chłodnej wodzie.Kiedy morze sięgało mi już do brzucha, przeszły mnie dreszcze.Zayn, widząc to podszedł do mnie i objął moje ramiona swoimi.Lekko musnęłam jego wargi swoimi, w ramach podziękowania.Po chwili byłam już całkowicie zanurzona w wodzie, która wcale niebyła taka zimna.Podpłynęłam do Zayn'a, oplatając nogami jego biodra, co pod wodą było bardzo łatwe. Wtuliłam się w jego tors, kładąc głowę na jego ramieniu.
-Kocham cię-szepnęłam splatając palce na jego karku.
-Ja ciebie też-chłopak złączyła nasze czoła, potem robiąc to samo z ustami.
Mimo, że robiło się chłodniej, a zimny wiatr nieprzyjemnie chłodził moje mokre plecy, nie chciałam przerywać tej chwili.To co się teraz działo, było cudowne, idealne, niesamowite.Mogłabym już tak zostać na zawsze.Jednak wszytsko co dobre, kiedyś się kończy.Tak musiało być i tym razem.Zayn skończył pocałunek i zapytał:
-Zimno mi, wychodzimy?
Nie chcąc narażać jego,ani mojego zdrowie zgodziłam się.Już po chwili szliśmy obok siebie w mokrych ubraniach, zanosząc się śmiechem i jednocześnie dygocząc z zimna.Ta sama limuzyna stała na ulicy, czekając tylko na nas.Kiedy pojawiliśmy się obok kierowcy, on tylko się zaśmiał mówiąc:
-Wiedziałem, że tak będzie Malik.Ciesz się, że wziąłem wam suche ubrania.
-Dzięki Paul-uśmiechnął się Mulat przyjmując od mężczyzny ręczniki i ciuchy.-Chcesz się przebrać kotku?
-Nie, to chyba niedaleko.Owinę się ręcznikiem-odpowiedziałam zabierając Zayn'owi wskazany przedmiot.
Usadowiłam się na siedzeniu, czekając tylko na mojego chłopaka, który jeszcze rozmawiał o czymś z szoferem.Kiedy obaj usiedli, ruszyliśmy.Oparłam głowę o ramię Zayn'a, a on położył swoją na moich włosach.Mulat umiejscowił dłoń na moim kolanie, co chwila zachaczając palcem o brzeg ręcznika.Zarumieniłam się czując jego ręce,coraz bliżej mojego miejsca intymnego.Szturchnęłam go lekko, na co chłopak cofnął rękę, uśmiechając się przepraszająco.Po kilku minutach, bezproblemowej jazdy, znaleźliśmy się w hotelu. Podziękowałam szoferowi i szybko pobiegłam do naszego pokoju.Po chwili dołączył do mnie Zayn.Kiedy ja szukałam klucza w torebce, Malik położył swoje dłonie w mojej talii i zaczął ściągać ręcznik, jednocześnie całując mój kark.
-Zayn-zaśmiałam się,kiedy zaczął dobierać się do zapięcia mojego stanika.-Malik opanuj się.
Chłopak pocałował mój policzek i tylko się zaśmiał.
____________________________________________________________________________________
Matko, ile ja mam teraz nauki. Jeszcze to bierzmowanie.MAM DOSYĆ SZKOŁY I ŻYCIA!!!!!!!!!!!!!!
Poza tym dorwał mnie brak weny. Przepraszam za kolejny beznadziejy rozdział.
Malikowa :(
wtorek, 1 października 2013
ROZDZIAŁ 36
Uśmiechnąłem się do dziewczyny, nie mając pojęcia o czym mówi.Spuściłem więc wzrok na komórkę ,którą trzymałem w dłoni i zacząłem pisać treść esemesa, który po chwili już wędrował do Jane.
,,Bardzo cię przepraszam.Naprawdę nie chciałem niczego niszczyć, nie zrozum mnie źle, ale ja nie cię po prostu kocham.Jeszcze raz przepraszam"
*Jane*
Mój sen przerwał cichy głos Malik'a tuż nad moim uchem:
-Kotku, wstawaj. Jesteśmy.
Niechętnie wyprostowałam swoje zdrętwiałe ciało i wysiadłam z auta.Ze zdziwieniem stwierdziłam, że jak na razie nikt nie zrobił nam zdjęcia. Mile zaskoczona tą informacją, ujmując w dłoń rączkę mojej walizki, ruszyłam za Zayn'em.Kiedy weszliśmy do środka, Mulat udał się z naszymi bagażami do kontroli, podczas gdy ja usadowiłam się wygodnie na czerwonym krzesełku. Na lotnisku było niewielu ludzi, a jeżeli już ktoś się pojawił nie zwracał na mnie większej uwagi. Podobało mi się to. Odszukałam wzrokiem sylwetki mojego chłopaka, który właśnie kierował się w moją stronę z obiema walizkami.Kiedy pojawił się już obok mnie, wręczył mi jedną z nich i usiadł obok mnie.Nie odzywał się, tylko po prostu uparcie wpatrywał się w jeden punkt przed nim. Przysunęłam się bliżej niego, kładąc głowę na jego ramieniu. Mulat nie zareagował.
-Zayn, przepraszam-powiedziałam siadając przodem do niego.
-Nie masz za co-odpowiedział nawet na mnie nie patrząc.
-Nie chcę się kłócić-spuściłam wzrok.
-Wcale się nie pokłóciliśmy. Po prostu postawiłaś sprawę jasno, a o to chyba chodzi w związku.Żeby nikt nie maił żądnych wątpliwości.
-Dobra, ok, rozumiem-wstałam patrząc na niego zła.-Chciałam się pogodzić, ale ty wolisz zgrywać obrażonego. Proszę bardzo, ale naprawdę chciałam, żeby ten wyjazd się udał.
Wściekła ruszyłam przed siebie, siadając na krzesełku kilkanaście metrów od Malik'a. Jak Boga kocham, chciałam się pogodzić!Nie zależy mi na kłótniach z nim.Skrzyżowałam ręce na piersiach i wbiłam wzrok w podłogę. Kiedy nasz lot został wywołany, niechętnie podniosłam się z miejsca.Już po kilku minutach siedziałam przy oknie, wpatrując się w znikający pode mną Londyn.Ze słuchawkami w uszach, nawet nie odwracałam się, żeby zobaczyć kto siedzi obok mnie.Dopiero kiedy ta osoba, a dokładniej chłopak, trącił moje ramię odwróciłam się do niego.
-Podróżujesz sama?-zapytał brunet, uśmiechając się przyjaźnie.
-Można tak powiedzieć -odpowiedziałam mu podobnym uśmiechem.-Nie wiem, gdzie zniknął mój chłopak.
-Szkoda.Ma na imię Mike-brunet wyciągnął w moim kierunku rękę.
-Jane, miło mi-uścisnęłam jego dłoń.-Co robisz tutaj sam?
-Lecę do rodziców. Uczę się w Londynie, ale moi starzy mieszkają w Hiszpanii, a ty?
-Ja lecę na wakacje z moim chłopakiem, ale się posprzeczaliśmy i no...tak jakby zniknął.Nie zdziwiłabym się, gdyby został w Londynie.
Mike zaśmiał się, opadając na oparcie fotela. Chciałam kolejny raz zapytać o coś nowo poznanego chłopaka, ale przerwał mi Zayn.Mulat odchrząknął, tym samy zwracając na siebie naszą uwagę.
-To miejsce, jest zajęte-odparł zły, patrząc na bruneta, zajmującego miejsce obok mnie.
Mike, lekko speszony podniósł się z fotela i żegnając się ze mną, odszedł.Zayn zajął miejsce obok mnie, a ja odwróciła się plecami do niego.
-Tylko nie wygłaszaj mi tu kazania, na temat moich znajomości-powiedziałam jeszcze, zanim włożyłam sobie słuchawki w uszy.
*kilka godzin później*
Nie mam pojęcia, jak znalazłam się w samochodzie, ułożona na kolanach Zayn'a.Chłopak głaskał mój policzek, jednocześnie wpatrując się w piękny krajobraz za oknem.Byłam na niego jeszcze zła, ale sytuacja w jakiej się znajdowaliśmy bardzo mi odpowiadała.Ponownie zamknęłam oczy, ale nie udało mi się zasnąć.Kilka minut później, auto którym podróżowaliśmy, zatrzymało się.Moje ciało zostało lekko uniesione do góry.Nie chcą ujawniać, że od dłuższej chwili nie śpię, całkowicie oddałam się osobie, która mnie niosła.Po zapachu perfum, rozpoznałam Zayn'a.Chwilę potem moje ciało, leżało na miękkim łóżku.Po kilku minutach, drzwi zostały zamknięte, a ja mogłam spokojnie otworzyć oczy, co niezwłocznie zrobiła.Przeciągając się, jednocześnie rejestrowałam otaczający mnie pokój.Nie był on mały, muszę to przyznać.Zayn się postarał.Po cichu wstałam z niezwykle wygodnego łóżka i ruszyłam zobaczyć dalszą część wielkiego pokoju, mojego kilku dniowego mieszkania.Pozostałe pomieszczenia, były równie duże, jak sypialnia.Jednak musze przyznać, że najbardziej zniewalający był widok z okna.Piękne, błękitne morze samo zapraszało, aby się w nim zanurzyć. Zamknęłam oczy, wyobrażając sobie, jak niezwykłym uczuciem będzie zamoczenie ciała w tej przejrzystej wodzie.Odwróciłam się od okna i stanęłam przodem do naszego wielkiego łóżka. Leżała na nim biała karteczka z moim imieniem. Zdziwiona otworzyłam ją.
,,Jane, kochanie, bardzo cię przepraszam za moje zachowanie.Nie wiem co ja sobie myślałem.Mam nadzieję, że dasz się przeprosić.Specjalnie dla ciebie przygotowałem pewną niespodziankę.W szafie masz ode mnie mały podarunek, ubierz się w niego.Bądź gotowa o 18.00, przyjedzie po ciebie szofer. Czekaj na niego w pokoju, pozwól mu się poprowadzić.
Kocham cię i przepraszam.
Zayn"
Zaskoczona wiadomością otworzyłam szafę.Na jej dnie leżało pudełko z serduszkiem.Ujęłam je w dłonie, siadając na łóżku.Niepewnie otworzyłam je i zaniemówiłam z wrażenia. W opakowaniu była piękna sukienka i śliczne buty.Spojrzałam na zegarek.15.30.Odłożyłam strój na bok, biegiem udając się do łazienki, gdzie odświeżyłam, zmęczone po podróży, ciało.Następnie przygotowałam swoją twarz na dzisiejszy wieczór.Kiedy spojrzałam na zegarek, załamałam się.Za pół godziny będzie tu szofer, a ja jeszcze nie jestem ubrana.Opuściłam łazienkę, w samoej bieliźnie biegnąc do pokoju.Szybko chwyciłam w dłonie piękną sukienkę i wciągnęłam ją na siebie.Leżała idealnie. Potem nałożyła już tylko buty i kiedy zadzwonił dzwonek, chwyciła w dłon torebkę i udałam się otworzyć.Mężczyzna pochwalił mój wygląd jednocześnie ujmując moją dłoń. Po drodze zawiązał mi oczy, tak że przez całą drogę nic nie widziałam.Nie miałam zielonego pojęcia, gdzie się znajduję.Dopiero kiedy, auto zatrzymało się, a ja poczułam znajomy zapach i głos:
-Witaj kochanie.
Pozwolono mi ściągnąć przepaskę.
____________________________________________________________________________________-
Koniec.Buziaki, komentujcie.
Malikowa.
Subskrybuj:
Posty (Atom)