niedziela, 29 grudnia 2013

OGŁOSZENIE!!

Zawieszam bloga! Najlepiej w ogóle go usunę. To nie ma żadnego sensu. NIkt tego nie czyta. Przepraszam was Juss i Weronika. Ale tylko wy odwiedzacie to coś. Dziękuję, że mogłam dowiedzieć się, że  niczego nie potrafię. Mimo wszystko dziękuję dziewczynom,że chciały mi pomóc.
Mam nadzieję,że będziecie szczęśliwe.
Malikowa

niedziela, 22 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 49







Przepraszam,że musicie tak długo czekać, a każdy nowy rozdział to takie gówno. Zastanawiam się nad zawieszeniem bloga, ale na razie posyłam do was kolejny dupny rozdział ;)
_____________________________________________________________________________________

*następnego dnia*
-Dzień dobry, złotko-usłyszałam nad sobą głos Zayna, a potem jego usta odbiły się od mojego policzka.
-Chcę spać-próbowałam go uderzyć, ale usłyszałam tylko jego śmiech, gdzieś z głębi pokoju.
-Wstawaj, wracamy do Londynu.
-Oj kotku, jestem zmęczona-odwróciłam się przodem do niego.
-Trzeba było spać w nocy-uśmiechnął się, klękając obok mnie.
-To następny razem hamuj się. A teraz się odwróć, bo chcę się ubrać-walnęłam go lekko poduszką, potem pokazując mu język.
-Tyle razy widziałem cię bez ubrania,że nie musisz się mnie wstydzić-pokazał swoje białe ząbki, nie ruszając się ani o milimetr.
-Ale jednak się wstydzę, więc daj mi się w spokoju ubrać-wstałam z łóżka, owijając się kołdrą.
-Dobrze-zaśmiał się, także wstając z łóżka.-Śniadanie gotowe, walizki spakowane.
-To o której ty wstałeś?-zapytałam zdziwiona.
-Rano, ale nieważne-cmoknął czubek mojego nosa.-Ubieraj się, ja czekam w kuchni.
Po tych słowach puścił moje ciało i opuścił pokój. Stałam jeszcze chwilę, w tym samym miejscu, patrząc na zamknięte drzwi. Potem potrząsnęłam głową i chwyciłam ubrania, leżące na krześle. Następnie stanęłam przed lustrem, dokładnie przyglądając się mojej twarzy. Wzięłam do rąk szczotkę i przejechałam nią kilka razy po włosach.
-Kochanie, wyglądasz ślicznie-usłyszałam za moim plecami.
-Dziękuję-odwróciłam się przodem do Malika, który uśmiechał się słodko.
-Taksówka czeka, więc...-podrapał się nerwowo w kark, na co ja zareagowałam śmiechem.
-Tak jasne, rozumiem. Mam się pospieszyć-wzięłam do rąk torebkę leżącą  na łóżku i podeszłam do mojego chłopaka.-Ale myślę,że mam jeszcze trochę czasu na całuska dla ciebie.
-Na to zawsze mamy czas-zaśmiał się chłopka, obejmując mnie  w tali.
Wzięłam jego twarz w dłonie i delikatnie musnęłam usta  Mulata.Chłopak mocniej mnie do siebie przyciągnął i pogłębił pocałunek. Zamknęłam oczy, oddając mu się całkowicie. Gdyby nie to,że na zewnątrz czekała na nas taksówka zapewne znowu wylądowalibyśmy w łóżku. Martwi mnie to,że robimy to coraz częściej. Kiedy zabrakło mi powietrza oderwałam się od ust Zayna.
-Chodźmy już, bo zakładam że ten taksówkarz jest wredny, tak jak inni. Pojedzie bez nas-pociągnęłam roześmianego Malika za mną.
Kiedy chciałam łapać za rączkę walizki, Mulat wyrwał mi ją z ręki.
-Zayn...
-Cii-przyłożył mi palec do ust, uśmiechając się uroczo.-Wiem co chcesz powiedzieć, ale narazie nadal masz wakacje.
-Dobrze,niech ci będzie-zaśmiałam się, całując jego policzek.-Ale mogę ci pomóc?
-Możesz mi otworzyć drzwi, złotko-posłał mi całusa chłopak.
Wywróciłam oczami podchodząc do wyznaczonego przez niego przedmiotu. Pociągnęłam za klamkę i stanęłam w korytarzu. Kiedy Zayn wyszedł z apartamentu, zamknęłam drzwi kluczem, następnie chowając go do kieszeni.
-Żegnaj Hiszpanio-powiedziałam cicho, spuszczając wzrok.
-Zamieszkamy tu kiedyś-szepnął do mojego ucha chłopak.-Będziesz bezpieczna i szczęśliwa.
-Jestem szczęśliwa i bezpieczna wszędzie gdzie jesteś ty-musnęłam czubek jego nosa.
_________________________________________________________________________________
Ja nie umiem pisać! To jest beznadziejne. Dziwię się,że ktoś to czyta. Ale skoro wam się to podoba, to ja pociągnę te moje gówniane rozdziały, tak długo jak się da.
Malikowa

niedziela, 8 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 48





-Masz rację-chłopak złapał moją dłoń, całując jej wierzch.-Gdyby nie ta sytuacja zabrałbym cię gdzieś na kolację. Ale w takim wypadku, ugotujemy coś razem.
-Ale ja nie umiem...-powiedziałam smutno, idąc za nim do kuchni.
-Pora się nauczyć, złotko-cmoknął moje czoło.-Nie ma ale.
-Niech ci będzie.
*kilkanaście minut później*
-Zayn, zabieraj ode mnie tą mąkę!-krzyknęłam jeszcze, zanim Mulat rzucił we mnie białym proszkiem.
-Ups, za późno-zaśmiał się, chłopak.
-Zabiję cię, wiesz?
-Ja też cię kocham-złapał mnie w pasie, następnie całując.
-Gdybyś nie był taki cudowny, już dawno byś nie żył-zaśmiałam się, próbując pozbyć się mąki z koszulki.-Idę się przebrać.
-A ja pójdę z tobą.
IMG_1606-Ty nie musisz-zaśmiałam się, próbując opuścić kuchnie.
-Patrz, teraz muszę-na jego słowa odwróciłam się.
Chłopak wyspał na swoją koszulkę i włosy mąkę. Zaśmiałam się, wyciągając w jego kierunku rękę. Zayn z radością ją złapał, pozwalając mi zaciągnąć się do naszej sypialni. Tam,szybko pozbyłam się białych ubrań, nakładając na siebie coś innego.
-Już się...-zapytał Zayn, kiedy odwróciłam się w jego kierunku.-Ślicznie wyglądasz.
-Malik skończ, bo się zarumienię-spuściłam wzrok, ukrywając moje policzki pod włosami.
-Wtedy też będziesz wyglądała ślicznie-zaśmiał się, obejmując mnie w tali.
-To miłe-podniosłam wzrok, przejeżdżając czubkiem nosa po jego szczęce.
Chłopak tylko się uśmiechnął. Chciała powiedzieć coś jeszcze, ale nie pozwolił mi dźwięk przychodzącego esemesa.
-Przepraszam, ale to od Meg-powiedziałam patrząc na Zayna.
-Dobra, ja jakby co jestem w salonie.
Pokiwałam głową wbijając wzrok w telefon.
,,Zrobiliśmy to !!!!!!!!!!!!"
Zaśmiałam się, wstukując odpowiedź w urządzenie:
,,Gratuluję, ale nie chce znać szczegółów."
,,Nie miałam zamiaru ci tego opisywać, idiotko. A co u ciebie?Kiedy wracacie? Tęsknimy."
Przeczytałam tą wiadomość i spojrzałam w lustro. Czy mam napisać prawdę? Przeniosłam wzrok na wyjście  z pokoju.Po chwili zastanowienia opuściłam naszą sypialnię.
-Zayn?-usiadłam obok niego na kanapie, trzymając komórkę w obu dłoniach.
-Tak, złotko?- Mulat objął mnie ramieniem.
-Mam napisać Meg prawdę? Powiedzieć jej o Johnym?-spojrzałam na niego, z nadzieją,że chłopak mi pomoże.
-Nie wiem-Malik spuścił wzrok.-A jak ty uważasz?
-Ja...? Napiszę prawdę.
,,Nie jest dobrze.John tu jest. Widzieliśmy go dzisiaj na plaży. Wracamy jutro."
Pokazałam odpowiedź Zaynowi, który tylko pokiwała głową.Kliknęłam ,,Wyślij" i odłożyłam urządzenie na stolik.
-Będą się martwić-powiedziałam, przerywając ciszę między nami.
-Oni?
-Ona i Niall. Na pewno są teraz razem-zachichotałam lekko, powodując pytający wzrok Zayna na mojej osobie.
-Czegoś nie wiem?
-Owszem-cmoknęłam go w policzek.-Ale wydaję mi się,że Niall sam ci o tym opowie.
-No proszę, kotku. Powiedz-jego uśmiech spowodowała,że spuściłam wzrok.
-Zrobili to-powiem cicho.
-Ale w sensie,że to?
-Tak,to-odpowiedziałam rozbawiona.
Chłopak spojrzała na mnie rozbawiony. Jego ramiona objęły moje, a usta zaczęły delikatnie muskać skórę mojej szyi.
-Zayn, chyba domyślam się na co masz ochotę-powiedziałam cicho, gładząc jego włosy.
-Widzisz, jak dobrze mnie znasz-wymruczał mi do ucha.-To co?
Zaśmiałam się,całując czubek jego nosa. Mulat spojrzała na mnie, a ja pokiwałam głową, powodując u niego uśmiech.
-Kocham cię, wiesz?
___________________________________________________________________________________
Przepraszam,że musieliście czekać na to gówno tak długo. Ten rozdział mi nie wyszedł, musicie przyznać. Ale mam nadzieję,że jakieś komentarze jednak się znajdą. Kocham Was i przepraszam,że znowu Was zawiodłam.
Malikowa

sobota, 23 listopada 2013

ROZDZIAŁ 47




Hejka, a więc kolejny rozdział.Nie miałam na niego zbytnio pomysłu, więc sory jeżeli będzie do dupy. A tak na marginesie, Wercia świetny filmik.
_________________________________________________________________________________
Pokiwałam głową, łapiąc dłoń Malika wyciągniętą w moją stronę.Znowu rzuciłam za siebie przerażone spojrzenie.
-Jane, nie odwracaj się-usłyszałam głos Zayna, przez co znowu wbiłam wzrok w w ziemię.-Tak jasne...przepraszam.
-Nic się nie stało-Mulat przyciągnął mnie do siebie.-Po prostu chodźmy do hotelu.
Kolejny raz pokiwałam głową, nie mogąc wydobyć z siebie żadnego słowa.Trzymałam głowę w jednym miejscu, mimo chęci odwrócenia się i sprawdzenia czy ten psychol za nami nie idzie.
-Boisz się?-Zayn mocniej ścisnął moją dłoń, znajdującą się w jego żelaznym uścisku.
-Tak...Co jeżeli znowu coś mi zrobi, albo...albo co gorsza tobie?
-Spokojnie-przyciągnął mnie do siebie, kiedy z moich oczu zaczęły płynąć łzy.-Nic nam nie zrobi.Nie płacz kochanie.
Przytuliłam się mocniej do jego ciała.Mulat delikatnie gładził moje plecy, co rzeczywiście trochę mnie uspokoiło. Nabrałam powietrza, odchodząc krok od mojego chłopaka.
-Chodźmy-poprosiłam,łapiąc go za rękę.
Zayn jeszcze popatrzył na mnie, po czym ruszyliśmy przed siebie.Po kilkunastu minutach powolnego marszu, znowu poczułam na sobie czyjś wzrok. Mocniej ścisnęłam dłoń Zayna, a on spojrzał na mnie pytająco.
-Chyba za nami idzie-powiedziałam, odwracając głowę w stronę gdzie prawdopodobnie stał John.
-Spokojnie-ścisnął moją dłoń, kiedy zaczęła drżeć.-Ze mną nic ci się nie stanie.
Pokiwałam głową, mimo że nie przekonało mnie to.Postanowiłam nie odwracać się więcej w kierunku plaży, od której się oddalaliśmy.Moja dłoń, co chwila ściskała dłoń Malika, który patrzył na mnie czule.Odetchnęłam kiedy znaleźliśmy się w hotelu.
-Chodźmy na górę-poprosiłam chłopaka, który zerknął jeszcze na obraz za przeszklonymi drzwiami.
-Tak, chodźmy-znowu złapał moją dłoń, ciągnąc mnie do windy.
Ścisnęłam jego dłoń, kiedy weszliśmy do małego prostokątnego pomieszczenia.Mulat przyciągnął mnie do siebie.
-Nie poszedł za nami, kochanie-głaskał moje plecy, co,rzeczywiście,trochę mnie uspokajało.-Na pewno go tu nie ma.
Kiedy winda zatrzymała się, szybko wysiadłam z małego pomieszczenia.Rozejrzałam się kiedy szliśmy przez korytarz, prowadzący do naszego pokoju.Coraz mocniej ściskałam dłoń mojego chłopaka.,,Będzie dobrze, Jane-powtarzałam sobie w myślach.-Zayn tu jest, nic ci się nie stanie."Jednak nawet perspektywa tego,że mam przy sobie najbliższą mi osobę, nie poprawiała mojego nastroju. Cały czas oglądałam się do tyłu, bo każda kolejna sekunda napawała mnie strachem.NIe mam pojęcia jak długo szliśmy przez korytarz, ale dla mnie to były całe wieki.Kiedy zamknęły się za mną drzwi do naszego apartamentu, odetchnęłam z ulgą, następnie wybuchając płaczem.Usiadłam na podłodze pod drzwiami zakrywając usta dłonią.Zayn znikł za drzwiami prowadzącymi do kuchni, albo do łazienki, a ja nie mogłam już dłużej powstrzymać łez.Kiedy objęłam kolana dłońmi, a głowę ukryłam między nimi, poczułam na swoich plecach dłoń chłopaka.
-Czemu Zayn?-zapytałam, nawet na niego nie patrząc.-Dlaczego akurat nam?
-Nie wiem kochanie-przytulił mnie do siebie.-Ale damy radę.
Pokiwałam głową, wtulając się w jego szyję.Wiedziałam,że mówi prawdę. Wierzyłam mu bezgraniczne. Kiedy jego umięśnione ramiona zaciskały się wokół moich czułam się bezpiecznie.
-Niestety kotku, nie wrócimy dzsiaj do Londynu.Lot zarezerwowałem dopiero na jutro rano-powiedział, spuszczając smętnie głowę.
-Najważniejsze,żebyśmy się stąd wydostali-pogłaskałam go po kruczoczarnych włosach.
________________________________________________________________________________
Przepraszam,że musieliście czekać tak długo. Ale nie miałam weny, byłam załamana i chora. Ale teraz przybywam z kolejnym rozdziałem. Na razie musicie zadowolić się takimi krótkim i smutnymi, bo ja jestem smutna. Komentujcie, kocham was.
Malikowa.


sobota, 9 listopada 2013

ROZDZIAŁ 46

Pociągnęłam Mulata do wody, na co oczywiście się zgodził.Po chwili stałam zanurzona do pasa w wodzie, a moja tali była opleciona przez ręce Zayna.Chłopak delikatnie całował skórę mojego karku.
-Chodźmy głębiej-szepnął chłopak.
Pokiwałam głową,a po chwili woda sięgała już powyżej moich piersi. Dłonie cały czas były kurczowo zaciśnięte w mojej tali.Nie puścił jej ani na chwilę.
-Zimno ci?-zapytał czule, obracając mnie przodem do siebie.
-Tutaj rzeczywiście jest chłodniejsza woda-odpowiedziałam cicho, spuszczając wzrok.
-Zaraz cię ogrzeję-zaśmiał się Malik mocniej przytulając mnie do siebie. 
Jego dłonie zaczęły gładzić moje plecy, a po chwili próbowały rozpiąc górną cześć bikini.
-Malik-walnęłam go w plecy, odsuwając się.-Powaliło cię?
-Nikogo tu nie ma skarbie...
-W hotelu.Zrobimy to w hotelu.
-Dobra-odparł zdenerwowany Mulat.-Ale nie wiem czy wtedy będę miał ochotę.
-Misek proszę cię-dźgnęłam go w odkryty bok, następnie zanurzając się aż do ramion.-Chodź popływać.
-Jakoś  nie mam ochoty.Pozwolisz że...-wskazał ruchem głowy na piaszczystą plażę, teraz pełną ludzi.
-Jasne, leć-wynurzyłam się, patrząc smutno na oddalające się ciało Mulata.
Westchnęłam cicho, znowu zanurzając się odrobinę.Chłodna woda przyjemnie chłodziła skórę rozgrzaną przez promienie słońca.Przymknęłam powieki, pozwalając ciału dryfować.Było mi tak dobrze i przyjemnie, że nie chciałam otwierać oczu.Jednak kiedy poczułam,że czyjeś dłonie zagarniają mnie do siebie,a usta czule całują moje musiałam jednak otworzyć powieki.
-Zayn?-zapytałam zdziwiona, wykręcając się z jego ramion.
-Nie strasz mnie tak więcej-odetchnął, łapiąc się za serce.
-Ale ja....
-Odpłynęłaś?-dokończył za mnie.
Spojrzałam zdziwiona  na przestrzeń za plecami Mulata.Rzeczywiście, byłam dalej od brzegu niż wcześnie.
-O matko, przepraszam-zakryłam usta dłonią.-Wiem jak bardzo boisz się wody...
-Ja się niczego nie boję-skrzyżował ręce na odkrytym torsie.-Pamiętaj,że to ja uratowałem cię z tego pożaru-mówił przejeżdżając palcami po długiej bliźnie.
Wspomnienia okropnych dn9i odtworzyły się w mojej głowie, więc przytuliłam się do ciała Mulata.
-Przepraszam-szepnął czule, gładząc moje plecy.-Nie powinienem o tym mówić.
-Nie, jest dobrze...-otarłam wierzchem dłoni łzę, którą nieumyślnie wypuściłam.-Wyjdźmy na chwilę.
Zayn pokiwał głową, łapiąc mnie za rękę i ciągnąc ku brzegowi.Po chwili moje stopy stanęły na plaży,a piasek który ją pokrywał momentalnie przyległ do nich.Westchnęłam cicho zmierzając w stronę leżaków, na których wcześniej zostawiłam swoje rzeczy. Z ulgą opadłam na jeden z nich, ponownie zamykając oczy.
-Chcesz do picia coś zimnego?-usłyszałam szept tuż obok mojego ucha.
-Nie, dziękuję kotku-uśmiechnęłam otwierając oczy.
- Na pewno?-zapytał siadając na brzegu mojego leżaka.
-Na pewno-zaśmiała się, odbijając na jego policzku mojej wargi.
-Jak chcesz.Ja zaraz wracam-wstał z leżaka, kierując swoje kroki w bliżej nieokreślonym kierunku.
Chciałam pójść za nim, ale było mi tak niesamowicie wygodnie. Znowu zamknęłam oczy, ale niepokój który nagle mnie ogarnął kazał mi otworzyć powieki.Rozejrzałam się dookoła.Wyraźnie czułam że jestem obserwowana.Moje źrenice z przerażenia powiększyły się maksymalnie.Stał tam...Przy wodzie...Stał i wbijał swój wściekły wzrok w moją osobę....Przełknęłam ślinę, nie przestając patrzeć na tego człowieka...John...Czego chce?Chwila...Czy on nie był w kiciu?..O Boże...Uciekł?Kiedy chciałam wstać i pobiec w poszukiwaniu Zayna, chłopak pojawił się za mną.
-Coś się stało złotko?-zapytał, całując mnie w policzek.
-On-wskazałam palcem na mężczyznę, który niedawno próbował mnie zamordować.
Wszystkie rany zaczęły jakby piec na nowo.Znowu ten ból...Kiedy wbijał nóż w moje ciało, kalecząc je boleśnie.Zacisnęłam palce na ściskanym w dłoniach ręczniku.Zamknęłam powieki, a obrazy z tej piwnicy znowu pojawił się przed moimi oczami.Usłyszałam krzyk Louisa, kiedy John kaleczył także jego ciało.Czułam jak spod zamkniętej powieki wypływa łza.
-Boję się Zayn-szepnęłam otwierając oczy i spoglądając na mojego chłopaka.
Mulat stał wpatrzony w trzydziestoparolatka.
-Chodźmy stąd-pociągnął mnie za rękę, nie odrywając wzroku od Johna.
-Co jeżeli nas znajdzie?-zapytałam ostatni raz odwracając wzrok w stronę mężczyzny, który teraz uśmiechał się obleśnie.
-Wydaję mi się kotku,-odwrócił moją głowę w swoją stronę-że nasze wakacje skończą się szybciej.
Pokiwałam głową, mocno splatając nasze palce.Wbiłam w nie wzrok, jakby tam szukać potwierdzenia, że Zayna mnie uratuje.Że nie pozwoli mnie skrzywdzić
-Spokojnie piękna-szepnął Mulat, przyciągając mnie do siebie.-Damy radę.On cię więcej cię nie dotknie.
-Obiecujesz?
-Obiecuję.Chodź, wracamy do hotelu, a potem do domu.
_________________________________________________________________________________
Oto i on!Jahn znowu się pojawił, racja i na pewno jeszcze będą z nim kłopoty.Komentujcie , kocham was.
Malikowa

piątek, 8 listopada 2013

ROZDZIAŁ 45

Cześć i czołem
_____________________________________________________________________________________
Kiedy nareszcie oderwaliśmy się od siebie westchnęłam cicho i wtuliłam się w tors Loczka.
-Czy to Pez z Louis'em?-zapytał chłopak, przez co podniosłam wzrok.
-Tak-uśmiechnęłam się widząc z jaką radością Perrie patrzy na Tomlinsona.
-Idziemy do mnie?-dłoń Harry'ego obróciła mój podbródek przodem do jego twarzy.
-Jasne, chętnie-spuściłam wzrok pod ciężarem jego spojrzenia.
Chłopak niepewnie splótł swoje palce z moimi i pociągnął w stronę wyjścia.
*kilka dni wcześniej,Jane*
Zaśmiałam się cicho, przymykając powieki i odchylając głowę do tyłu.Po chwili spędzonej w tej pozycji, otworzyłam oczy i, z cichym westchnięciem wstałam z wygodnej kanapy. Nogi same zaprowadziły mne do kuchni, gdzie ujęłam w dłonie szklankę, następnie napełniając ją sokiem.Następnie znowu przeniosłam się do salonu, gdzie włączyłam telewizor.Zaczęłam szukać w nim kanałów w języku angielskim, jednak na próżno.
Na każdym kolejnym programie  mówiono w języku, którego nie rozumiałam.Westchnęłam wyłączając bezużyteczne urządzenie..Położyłam głowę na oparciu kanapy, zamykając oczy.
-Zasnęłaś?-usłyszałam głos Zayna gdzieś na końcu salonu.
-Nie-otworzyłam oczy, siadając i wbijając w niego spojrzenie.-Ubrałbyś się...
-Jestem na wakacjach-znikła na chwilę w kuchni, potem pojawiając się znowu w pomieszczeniu, tym razem z butelką piwa w ręce.-Poza tym nikt mnie nie widzi.
-Niech ci będzie-zaśmiałam się, podchodząc do jego osoby.-Idę się kąpać.
Mulat pokiwał głową,a ja opuściłam salon.Nogi same zaprowadziły mnie do łazienki.Z wielką ulgą zdjęłam z siebie ubrania, wchodząc do wanny pełnej wody, którą wcześniej napełniłam. Moje ciało otoczyła ciepła ciecz, co pozwoliło mi zamknąć oczy.Westchnęłam , po chwili zanurzając głowę pod wodę. Wokoło zapanowała cisza, a ja ,mimo że powoli kończyło mi się powietrze, nadal trwałam pod powierzchnią przezroczystej cieczy.W końcu wynurzyłam się, ocierając z twarzy krople wody.Znowu westchnęłam, polewając dłonie płynem o wiśniowym zapachu, ulubionym zapachu Zayna.Wtarłam płyn w ciało, potem dokładnie spłukując pianę. Moja osoba jeszcze przez chwilę pozostała w wodzie.Jednak kiedy zaczęło robić mi się zimno, opuściłam wannę.Owinęłam ciało ręcznikiem, opuszczając pomieszczenie.
-Nareszcie wyszłaś-usłyszałam zniecierpliwiony głos Zayna.\
-Tęskniłeś-musnęłam jego policzek.-Zaraz wracam.
Weszłam do , wyciągając z szafy koszulkę Zayna  i komplet świeżej bielizny, Nałożyłam na siebie ubrania i znowu wróciłam do salonu.
-Ładnie wyglądasz-Malik przyciągnął mnie do siebie.
-Cieszę się. Jestem zmęczona idziemy spać?-zapytałam obejmując go w tali.
-Jasne-wstał podając mi dłoń.-Chodź.
Posłusznie podałam mu rękę, wstając z kanapy. Przenieśliśmy się do sypialni, gdzie zajęłam miejsce na łóżku. Zaayn po chwili dołączył do mnie.
-To dobranoc-musnął mój policzek, przysuwając do siebie.
-Dobranoc-szepnęłam jeszcze, zamykając oczy.
*następnego dnia*
Obudziłam się, przeciągając moje ciało. Usiadłam rozglądając się po pokoju.Zayna to nie było.Westchnęłam znowu opadając na miękkie poduszki.
-Nie śpij już-usłyszałam głos Malika, przez co otworzyłam oczy.
-Przecież nie śpię.
-Przyniosłem ci śniadanie-uśmiechnął się, siadając obok mnie.
-Dziękuję-musnęłam jego usta.-Jakie masz dzisiaj plany?
-obiecałem ci,żę pójdziemy na plażę-westchnął opierając plecy o poduszkę.
-Super.Skończę i lecimy się opalać-powiedziałam radośnie, szybko jedząc przygotowane przez mojego ukochanego śniadanie.
*godzinę później*
-Ale upał-mruknęłam, poprawiając na nosie okulary przeciw słoneczne.
-Zgadzam się-poczułam dłonie Zayna w talii, prze co uśmiechnęłam się.
-Chodźmy już do wody-westchnęłam zrzucając z siebie nadmiar ubrań.
Zostałam jedynie w samym kostiumie, co spowodowało szeroki uśmiech Zayna.
-Tak jasne-odpowiedział podchodząc do mojej osoby.
Jego ręce oplotły moją talię, a usta zaczęły pomału muskać skórę mojej szyi.
-Zayn-zaśmiałam się, kiedy jego duże dłonie gładziły moje plecy, zjeżdżając coraz niżej.
-Tak, tak-niechętnie odsunął się ode mnie.-Chodźmy do wody.
_________________________________________________________________________________

Jestem i proszę o komentarze.
MAlikowa

środa, 30 października 2013

PRZEPRASZAM.

Chciałam Was bardzo przeprosić, ale nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział.Przepraszam też że w ostatni weekend nic nie dodałam, ale nie miałam weny.:(Jeszcze raz przepraszam.Dodam coś może w sobotę, w  niedzielę jak coś mi przyjdzie do głowy to MOŻE jutro, ale nic nie obiecuję.Muszę się też trochę uspokoić,bo przez mojego kochanego koleżkę(nie chodzi o Kacpra Wercia Malik)podłamałam się.A teraz się żegnam.Kocham was!
Malikowa.
:(:(:(:(:(:(:(

niedziela, 20 października 2013

ROZDZIAŁ 44







Lekko zirytowana, westchnęłam głośno, próbując zwrócić na siebie uwagę mojej przyjaciółki.Jadnak nie dało to za wiele.Dziewczyna stała i wpatrywała się w Louis'a jak wcześniej.Poziom mojego rozbawienia cały czas wzrastał, ale starałam się to ukryć.Brunet, po chwili ciszy, odwrócił się w stronę rozmarzonej blondynki i zapytał:
-Może skoczycie z nami na kawę, kiedy Niall i Perrie skończą zakupy?
-Jasne, chętnie.A co ty o tym myślisz Pez?-przekrzywiłam głowę lekko w bok, patrząc na nią z rozbawieniem.
-Co?...Tak, to świetny pomysł-dziewczyna spojrzała na mnie z paniką w oczach.
-To świetnie-uśmiechnął się Louis.-Leć Przymierzyć sukienkę, a my tutaj zaczekamy.
-Pójdę  z Louis'em wybrać coś dla siebie-szturchnęłam ją w bok, kiedy znowu zaczęła  wlepiać swój wzrok w umięśnioną sylwetkę Tomlinsona.
-Tak...Pewnie, już idę-mocniej ścisnęłam sukienkę w swoich dłoniach i zniknęła za jedną z czerwonych zasłon.
Zaśmiałam się cicho, ciągnąc Toma za sobą. Już wychodziliśmy, kiedy Niall pojawił się przed nami w czarnym garniturze.
-I jak wyglądam?-zwrócił się do Louis'a.
-Gdzie wy idziecie na tą randkę?-zapytał brunet krzyżując ręce na piersi.
-Zaprosiłem ją do restauracji...-blondynek spuścił wzrok, przez co wyglądał uroczo,-Myślisz, że wyglądam źle?
Perrie-Nie mam pojęcia...Zapytajmy Jade, ona się zna na takich rzeczach-Tomlinson popatrzyła na mnie i uśmiechnął się promiennie.
-O...Hej Jade-blondynek cmoknął mój policzek.-To co....Jak wyglądam?
-Jesteś w tej chwili najsłodszym człowiekiem na świecie-zaśmiałam się, jeszcze raz lustrując Niall'a wzrokiem.
-Na....Na prawdę?-jego intensywnie niebieskie tęczówki, teraz zrobiły się jeszcze bardziej lazurowe,  a na usta wstąpił radosny uśmiech.
-Oczywiście, że tak-tym razem wtrącił Tomo.
-Dziękuję.Biorę ten o to garnitur.Jesteście kochani-przelotnie przytulił mnie i bruneta, po czym znowu znikł za jedną z czerwonych zasłon.
-A ja, jak wyglądam?-usłyszałam za sobą ciche pytanie z ust Perrie.
Momentalnie odwróciłam się w stronę, gdzie stała dziewczyna.Moja szczęka lekko opadła widząc jej sylwetkę w piękniej sukience.Spojrzałam na Louis'a, który teraz wpatrywał się w Pez tak, jak ona wcześniej w niego.
-Ślicznie-powiedział w końcu, a ja tylko pokiwałam głową.
-Dz...Dziękuję-odparła zawstydzona dziewczyna, spuszczając wzrok.
-O hejka Pez-Niall pojawił się za blondynką i delikatnie cmoknął jej policzek.-Pięknie wyglądasz.
Na słowa chłopaka policzki dziewczyny, jeszcze bardziej zaczerwieniły się.
-No to Pez, przebieraj się  i idziemy na kawę-Louis jeszcze raz zilustrował dziewczynę i uśmiechnął się do niej uroczo.
Blondynka pokiwała głową i zaniknęła w jednej z przebieralni.Oparłam się o białą ścianę i wpatrywałam się wyczekująco w kotarę,za którą zniknęła moja przyjaciółka.Kiedy wyszła, szybko złapałam jej chłodną dłoń i pociągnęłam w stronę kasy, gdzie stali już Lou i Niall.
*kilkanaście minut później*
Siedzieliśmy przy jednym ze stolików, sącząc kawę i rozmawiając.Tak w sumie, to rozmawiałam ja z Niall'em, bo pozostała dwójka naszych towarzyszy siedziała cicho.Co chwila, jednak, posyłali sobie nieśmiałe spojrzenia i uśmiechy.Szturchnęłam Niall'a pod nogą, tym samym zwracając jego uwagę na mnie.
-Chodź Niall-zaczęłam patrząc na Perrie, która robiła się coraz bardziej blada.-Mam ochotę, jeszcze jedną kawę.
Spojrzałam wymownie na blondyna, a on tylko się uśmiechnął, potem energicznie kiwając głową.
-Tak ja też bym się jeszcze napił-powiedział do mnie, a potem poparzył na swojego przyjaciel, który także robił się blady.-Zostawimy was na chwilę.
Wzięłam w dłoń torebkę i, mimo niemych protestów Perrie, ruszyłam za blondynem, który trzymał w swojej prawej dłoni torbę z zakupionym garniturem.Kiedy staliśmy przy ladzie, rzuciłam jeszcze spojrzenie w stronę stolika, gdzie siedzieli nasi przyjaciele.Rozmowa nie kleiła im się zbtyni, ponieważ cały czas wbijali wzrok w swoje białe kubki.
-Trzeba zostawić ich na trochę samych-zaśmiała się, widząc jak odskakują od siebie, kiedy ich dłonie przypadkowo się zetknęły.
-Tak, masz racje.O patrz-wskazał ruchem głowy na kogoś za moim ramieniem.-Moja dziewczyna.
Odwróciłam się we wskazanym kierunku i dostrzegłam niewysoką brunetkę.Zobaczyła nas i najpierw delikatnie zmarszczyła czoło, a potem uśmiechnęła się szeroko, zmierzając w naszym kierunku.Ja także obdarzyłam miłą dziewczynę uśmiechem, kiedy tylko pojawiła się obok nas.
-Cześć Niall-cmoknęła policzek blondyna, następnie odwracając się w moim kierunku.-Hej, jestem Meg.
-Hej-uścisnęłam drobną dłoń brunetki.-Jade.
-Miło mi cię poznać.Mam nadzieję, że nie obrazisz się, jeśli porwę Niall'a-uśmiechnęła się w kierunku swojego chłopaka, który wpatrywał się w nią niczym w obrazek.
-Jasne, nie ma problemu-uśmiechnęłam się, śledząc jak ich palce łączą się w idealną jedność.
-Dobrze, to my lecimy-powiedział Niall, nawet nie odrywając wzroku od Meg.-Pa Jade.
-Pa Niall-cmoknął delikatnie mój  policzek, po czym zniknął wraz ze swoją dziewczyną.Chciałam już odchodzić od lady, ale ktoś zasłonił mi oczy, całując lekko w szyję.
-Cześć ślicznotko-wymruczał do mojego ucha przyjemny głos z chrypką.
-Cześć Harry-wtuliłam się w tors chłopaka, zaciągając się jego perfumami.-Co ty tutaj robisz?
-Nudziło mi się, a ty nie odbierałaś telefonu-odpowiedział lekko urażony.
Wyciągnęłam z kieszeni moją komórkę.Rzeczywiście, widniało tu powiadomienie o kilku nieodebranych połączeniach.
-Przepraszam, nie słyszałam jak dzwoniłeś-powiedziała skruszona, lekko muskając jego wargi.
-Nie umiem się na ciebie gniewać.Kocham cię, wiesz?-chłopak objął mnie w tali, przyciągając do siebie.
-Ja ciebie też-nasze usta znowu złączyły się w jedność.
___________________________________________________________________________________
Przepraszam,że teraz cały czas piszę o Harry'm i o Jade, ale muszę skończyć trochę ich historii, a potem zacznie się historia Perrie i Louis'a, więc Zayn i Jane, niech sobie na razie odpoczywają na wakacjach.Kocham was!Proszę o komentarze.Jeżeli macie do mnie jakieś pytania, to tutaj jest mój ask:Ask Marty.
Malikowa.

sobota, 19 października 2013

ROZDZIAŁ 43









Przymknęłam lekko powieki, tylko po to żeby po chwili znowu je otworzyć.Zmusiło mie do tego odchrząknięcie Harry'ego.
-Kotek nie zasypiaj-powiedział z lekką pretensją w głosie.
-Nie śpię...Bez ciebie-zaśmiałam się, jednocześnie klepiąc miejsce obok siebie.-Zjesz ze mną śniadanie?
-Bardzo chętnie-odpowiedział Harry z uśmiechem.Jego zgrabne cztery litery usiadły po mojej prawej stronie, a  taca z jedzeniem znalazła miejsce na kolanach chłopaka.
Zabrałam z jednego talerza tosta i odgryzłam nieduży kawałek.
-Pycha-mruknęłam po przełknięciu.
-Sam robiłem, muszą być pyszne-zaśmiał się mój chłopak całując czubek mojego nosa. 
-Kocham kiedy gotujesz.
-Wiem, mnie nie da się nie kochać.
-Tak, skromność jest u ciebie na pierwszym miejscu-zaśmiałam się, następnie całując jego odsłonięty obojczyk.
Chłopak tylko uśmiechnął się lekko, przyciągając mnie do siebie.
-Jade!-usłyszałam krzyk Perrie z dołu.-Pójdziemy dzisiaj na zakupy?
Westchnęłam cicho, przekrzywiając głowę i patrząc na Harry'ego.Chłopak pocałował moje czoło i powiedział.
-Muszę się dzisiaj spotkać z chłopakami.Trzeba omówić coś tam do nowej piosenki.Ale zadzwonię wieczorem-już wstawał, ale złapałam jego nadgarstek.
-Zostań jeszcze chwilę.Jak będą coś chcieli to zadzwonią-loczek zaśmiał się na moje słowa.
-Dobrze, dla ciebie wszystko.
*kilkanaście minut później*
Siedziałam na kanapie w salonie, przytulona do Harry'ego.Chłopak cały czas klikał coś w swoim laptopie.
-Co ty tam robisz?-zapytała już lekko zirytowana.
-Nie, nic ciekawego....O Boże!-zaśmiał się, pokazując mi ekran przenośnego komputera.
NIe mogłam wytrzymać i wybuchnęłam śmiechem.
-To...To ty?-zapytałam ścierając z policzka łzę.
-A nie podobny?
-Nie...NIe bardzo.Ale i tak jest niesamowicie przystojny ten...
-Marcel.
-Co Marcel?-zapytałam zdziwiona patrząc raz na niego, a raz na komputer.
-Tak mam na imię w nowej piosence.Nie ładnie?-zapytała robiąc z dolnej wargi podkówkę.
-Nie, prześlicznie-pocałowałam jego nos, znowu śmiejąc się cicho.-Pokażmy to Perrie.
-Dobra.Perrie!-krzyknął chłopak, odchylając głowę lekko do tyłu.
-Słucham?
-Pozwól na chwilę.
-Nie dadzą ci spokoju.Co...-popatrzyła na zdjęcie i zaczęła się śmiać.-Styles, wyglądasz po prostu bosko.
Z jej oczu także popłynęły łzy rozbawienia.Harry udawał obrażonego i już chciał coś powiedzieć, kiedy zadzwonił jego telefon.
-Oj kotku-zwrócił się do mnie.-Louis dzwoni, wydaję mi się, że będę zmuszony was opuścić.
-Szkoda, ale lepiej odbierz.
Chłopak pokiwał głową i przejechał palcem po ekranie telefonu, potem przykładając go do ucha.
-Tak Lou?Jasne....Zaraz będę....U Jade....Opowiem ci potem....Tak, do zobaczenia....Aha, ja was też-ostatnie zdanie wypowiedział ze śmiechem.
-I co?-zapytałam patrząc jak wkłada komórkę z powrotem do kieszeni.
-Muszę jechać-odparł smutny, całując moje czoło.
Podniósł się z kanapy, a ja zrobiłam to samo.Niechętnie powlokłam się za nim, aż do holu, gdzie chłopak zaczął ubierać buty.Oparłam się o framugę drzwi i śledziłam wzrokiem kocie ruchy chłopaka.Zaraz obok mnie pojawiła się moja najlepsza przyjaciółka.
-Szkoda,że musisz jechać-powiedziałam podchodząc do niego i kładąc dłonie na torsie loczka.
-Zadzwonię wieczorem-lekko musnął moje usta, a ja tylko pogłębiłam pocałunek.
Naszą pieszczotę przerwała Perrie.Odciągnęła mnie od Styles'a i szybko muskając jego policzek, zaczęła pchać go w stronę wyjścia.
-Tak Harry, my też będziemy tęsknić.Zadzwoń, napisz, czy cokolwiek.A teraz pa-wypchnęła jego ciało całkowicie poza progi naszego mieszkania, potem tylko zatrzaskując drzwi.-Dobra Jade, jedziemy na zakupy-rzuciła się na moją szyję i ucałowała mój policzek.
-Ja...idę się ubrać,wariatko-zaśmiałam się, kierując kroki na górę.
Weszłam do mojego pokoju i wyjrzałam przez okno.Mimo że rano świeciło słońce, teraz niebo było już zachmurzone.Westchnęłam cicho, kierując się jednak do garderoby w której znajdowała się również Pez.
-Głupia pogoda-warknęłam pod nosem podchodząc do wieszaków, na których wisiały swetry różnej grubości.-Jaki ładny.Nowy?
-Co?A tak, niedawno kupiłam.
-Mogę założyć?-zapytałam wskazując na ubranie.
Zakupy z Perrie-Jasne, ja i tak ubieram co innego-uśmiechnęłam się moja przyjaciółka, powracając do czynności którą jej przerwałam.
Zakupy z JadePrzewiesiłam sweterek przez ramię, potem dobierając do niego resztę stroju.Zadowolona z ubrań, które znalazłam opuściłam garderobę i przeszłam do mojego pokoju.zaczęłam po kolei zdejmować z siebie ubrania, które okrywały moje ciało do tej pory i zamieniać je na drugie, znalezione w garderobie.Potem spojrzałam na moje  odbicie w lustrze i uśmiechnęłam się.Obróciłam się wokół własnej osi i przeszłam do łazienki.Makijaż.Zabrałam się za upiększanie mojej brzydkiej twarzy.Po kilkunastu minutach mogłam nareszcie spojrzeć w lustro.Znowu na moją twarz wkradł się uśmiech.Wyglądałam w miarę...dobrze.Chwyciłam w dłonie szczotkę i rozczesałam włosy, które znowu poskręcały się na dole.Westchnęłam, zdając sobie sprawę, że nie ułożę moich niesfornych włosów, więc zaprzestałam jakichkolwiek poczynań w tym kierunku.Niechętnie opuściłam przytulną łazienkę, kierując moje kroki na dół.Miałam nadzieję, że Perrie  już tam będzie, ale myliłam się.Ta dziewczyna potrzebuje okropnie dużo czasu na przygotowanie się do wyjścia.Usiadłam na jednym z krzeseł i wrzuciłam do moich ust garść słonych orzeszków, spoglądając na zegarek.Potem przeniosłam mój wzrok na drzwi wejściowe do kuchni.Ile można na nią czekać.Postanowiłam zrobić sobie kawy.
-Mi też zrób-usłyszałam jej głos.
Momentalnie odwróciłam się przodem do blondynki i obrzuciłam ją uśmiechem.
-Ślicznie wyglądasz-powiedziałam znowu odwracając się przodem do czajnika.
-Ty też, mam nadzieję że nie czekałaś.Paznokcie musiały mi wyschnąć-dziewczyna lekko ucałował mój policzek, siadając na krześle za mną.
*dwadzieścia minut później*
-Jade, o matko, Jade-blondynka pociągnęłam mnie za rękaw sweterka.-Patrz jaka śliczna.
Odwróciłam się w stronę, które wskazywał mi przyjaciółka.
-Tak, rzeczywiście ładna-pokiwałam głową z uznaniem, idąc za dziewczyną.
-Muszę ją mieć-Perrie przyłożyła ubranie do swojego szczupłego ciała.-Chodź, przymieżę.
Pociągnęła mnie za rękę w stronę przymierzalni.Zaśmiałam się, siadając na jednej ze stojących tutaj sof.
-Leć-ponagliłam ją, gdyż mój głodny żołądek dawał o sobie znać.
Dziewczyna, cała w skowronkach, pobiegła do wolnej kabiny, a ja przejrzałam się w lustrze.Odwróciłam wzrok od mojego odbicia i spojrzałam na moją przyjaciółkę, która stała za mną w wybranej przez siebie sukience.
-I jak wyglądam?-zapytała kręcąc się wokół własnej osi.
-Ślicznie-odpowiedział męski głos, po chwili wyłaniając się zza pleców Perrie.-Cześć Pez,Jade.Jak zakupy?
Louis obrzucił nas radosnym spojrzeniem, podczas gdy my popatrzyłyśmy na siebie zdziwione.
-Świetnie-uśmiechnęłam się wstając.-Znalazłeś już coś dla siebie?
-Jestem tu z Niall'em-wskazał głową na jedną z kabin.-Chłopak ma dzisiaj randkę ze swoją dziewczyną i ogłosił, że nie ma co na siebie włożyć.Jako dobry starszy kolega, postanowiłem pomóc i zabrałem go na zakupy.
-Jaki ty miły-uśmiechnęłam się, odwracając moje ciało w stronę Perrie, która jak zaczarowana wpatrywała się w Tomlinsona.Jej wzrok mierzył każdy najmniejszy centymetr jego ciała.-Bierzesz tą sukienkę?
-Tak....Jasne-odpwiedziała dziewczyna nie dorywając wzroku od bruneta.
___________________________________________________________________________________
Komentarze mile widziane.Kocham was.Sory, że długi i nudny.
Malkowa

piątek, 18 października 2013

ROZDZIAŁ 42





Westchnęłam cicho usadzając swoją osobę na krześle,z którego przed chwilą wstała Perrie.Obdarzyłam Harry'ego uśmiechem.
-Tak już robię-zaśmiał się chłopak.
*kilkanaście minut później*
Siedziałam wygodnie na dużej kanapie, nakryta ciepłym kocem.
-Harry chodź!-krzyknęłam w głąb domu.-Film się zaczyna!
Chłopak już po chwili jego ciepła sylwetka opadła na miejsce obok mnie.Oplótł moje ramiona swoim i przyciągnął mnie do siebie.Jego usta delikatnie odbił się od czubka mojej głowy, po czym uwaga chłopaka całkowicie skupiła się na filmie.Ja natomiast nie mogłam pójść w jego ślady.Czułam jak jego serce bije tuż obok mojego ucha.Uśmiechnęłam się lekko patrząc w górę.Mocnej wtuliłam się w umięśniony tors chłopaka.
-Kocham cię Harry-powiedziałam cicho w jego czarną koszulkę.
-Ja ciebie też Jade-znowu ucałował czubek mojej głowy.
Westchnęłam cicho podnosząc wzrok na telewizor.
-Zostaniesz?-zapytałam nie patrząc na niego.
-Na noc?
-Tak, na noc-tym razem przeniosłam wzrok na mojego chłopaka.
-A chcesz...-zbliżył nasze twarze, tak że doskonale czułam jego miętowy oddech.
-Bardzo...-bez zastanowienia złączyłam nasze usta, a Styles tylko pogłębił pocałunek.
Delikatnie popchnął moje ciało na kanapę, a sam oparł swoje dłonie ponad moją głową.Musieliśmy na chwilę się od siebie oderwać, kiedy zabrakło nam powietrza.Jednak Harry przeszedł do całowania mojej szyi.Zachichotałam, kiedy jego loczki łaskotały delikatną skórę szyi.Chłopak podniósł na mnie wzrok, a ja, korzystając z okazji, wpiłam się w jego usta.
-Może przeniesiemy się na górę?-wymruczał do mojego ucha Styles.
-Jasne-owinęłam jego biodra nogami, kiedy mnie podnosił.
Wreszcie odstawił mnie na ziemię, kiedy tylko znaleźliśmy się w mojej sypialni.Chłopak obrócił nas tak,że to ja byłam przyparta do ściany.Nie przestając mnie całować, sprawnie pozbył się górnej części mojego ubrania.
*następnego dnia*
Obudziły mnie promienie słońca, które niemiło przedzierały się przez zasłony i drażniły oczy.Pierwsze o czym pomyślałam to:,,Słońce w Londynie?".Niechętnie uchyliłam powieki i przeciągając się, spojrzałam na drugą stronę łóżka.Harry'ego na nim nie było.Posmutniałam, ponieważ myślałam że zostanie na noc.Położyłam się znowu na łóżku, nakrywając moje nagie ciało kołdrą.Zamknęłam oczy, kiedy poczułam jak czyjeś usta delikatnie całują moje włosy.
-Dzień dobry księżniczko-usłyszałam przyjemny głos z tuż, obok mojego ucha.
-Witam pana-odwróciłam się do niego przodem.
Chłopak miał na sobie jedynie bokserki, przez co wyglądał niezwykle seksownie.
-Masz może ochotę na śniadanko?-ucałował delikatnie moje czoło.
-Bardzo chętnie-uśmiechnęłam się, składając na jego wargach lekki pocałunek.
-Ale to słodkie,rzygam tęczą-usłyszeliśmy głos Perrie z progu.-Może jednak zejdziecie na śniadanie?
-Ja przyniosę Jade-Harry podniósł się z łóżka, stając obok blondynki.
-Od kiedy ty taki pomocny Styles?-zaśmiała się Edwards.-Chciałabym zjeść śniadanie z moją najlepszą przyjaciółką...
-A ja chciałbym zjeść śniadanie z moją dziewczyną, więc cię przebiłem-loczek uderzył ją lekko w ramie, po czym zszedł ze schodów.
-Fajnego masz chłopaka-zaśmiała się Pez, także opuszczając pokój.
Westchnęłam cicho opierając głowę o poduszkę.Jade, masz takie cholerne szczęście.
___________________________________________________________________________________
Koniec więc.Mam dzisiaj średniawy nastrój, ale uczyniłam Jade szczęśliwą.A niech ma.Pokłóciłam się z koleżanką, so byłam wkurwiona.Ale jest lepiej.Komentarze pleas
Malikowa

środa, 16 października 2013

ROZDZIAŁ 41

Hejka Kochani.Przybywam do was z rozdziałem 41.Być może następny rozdział napiszę już o Zayn'ie i Jane.
_____________________________________________________________________________________
Moje plecy zostały owiane przez nieprzyjemny wiatr.Wzdrygnęłam się, mocniej wtulając w ramiona chłopaka.
-Zimno ci?-zapytał z troską, okrywając moje odkryte ramiona swoimi.
-Trochę-spojrzałam w górę, tylko po to żeby znowu zatopić się w cudownych oczach chłopka.
-Chodź, wracamy do domu-uśmiechnął się, nakładając na moje ramiona swoją marynarkę.
Za duże ubranie przyjemnie ogrzało moje chłodne ciało.A perfumy chłopka, sprawiały że mogłabym już nigdy nie zdejmować marynarki.Złapałam w dłoń szpilki i ruszyłam za Harry'm, który już po chwili kurczowo trzymał moją dłoń, sprawiając że na pewno nie upadnę.Z uśmiechem na twarzy powoli stawiałam moje bose stopy na chłodnej trawie.Kiedy zeszliśmy z pagórka, niechętnie ubrałam buty i znowu ujęłam dłoń loczka.
-Marzę tylko o gorącej herbacie-powiedziałam pod nosem, starając się mówić tak żeby Harry nie usłyszał.Jednak moje plany nie powiodły się, ponieważ z ust Styles'a wydobył się cichy chichot.
-Rozumiem, że chcesz,żebym ja zrobił cię herbatę?-zapytał cały czas uśmiechając się.
-Nie...chociaż....Możesz nam zrobić coś ciepłego do picia-pocałowałam jego gładki policzek.
W końcu stanęliśmy przed drzwiami do domu Perrie. Na podjeździe stał już samochód dziewczyny, ale nie zwróciliśmy na to najmniejszej uwagi, zbyt zajęci sobą.Ze śmiechem przekroczyliśmy progi willi i udaliśmy się do salonu.Na ziemię sprowadził nas dopiero zirytowany głos Perrie:
-Co wy tacy szczęśliwi?
-A czemu nie?-zapytałam ze śmiechem, obdarzając policzek dziewczyny całusem.
-Fajnie, chcecie coś do picia?-warknęła.
-Harry nam zrobi-zwróciłam się do loczka, który stał w progu i wpatrywał się w moją osobę.
-Nie powinieneś być w domu?-zapytała Pez coraz bardziej zła.
-Zayn'a nie ma, więc menadżer odwołał próby-odparł Styles z uśmiechem, obejmując mnie w tali.
-Ta super, ale wiesz...mało mnie to obchodzi-dziewczyna już była na górze.
-Ciekawe co jej się stało?-zapytałam ciągnąc mojego chłopaka za rękę do kuchni.
-Pewnie okres się zbliża-odpowiedział Harry, na co obydwoje zareagowaliśmy śmiechem.
-Tak, zapewne.To czego się napijesz?-podeszłam do niego tak, że nasze klatki piersiowe się stykały.
Moje ręce same oplotły jego kark.Chłopak zacisnął swoje duże dłonie w mojej tali i minimalnie zbliżył nasze twarze.Kiedy nasze usta się złączyły, poczułam przyjemne mrowienie w podbrzuszu.Oderwaliśmy się od siebie, jak oparzeni, kiedy usłyszeliśmy odchrząknięcie Perrie.
-Moglibyście się nie migdalić w mojej kuchni?-zapytała zła.-A poza tym, to od kiedy wy się całujecie?
-Od....dzisiaj-spojrzała na mnie Harry, potem tylko się uśmiechając.
-Ta fajnie, ale róbcie to gdzie indziej...
-Perrie, co ci się  stało?-zapytałam w końcu obejmując jej ramiona swoimi.
-Co?...Nic, czemu uważasz, że coś miałoby się stać.
-Jesteś wściekła-odpowiedział za mnie Harry.
-Bo właśnie uświadomiłam sobie, że nigdy już nie odzyskam mojego Zayn'a-dziewczyna usiadła na krześle, ukrywając twarz w dłoniach i zaczynając płakać.-Jane mi go zabrała, ale ja...ja go dalej kocham.
-Perrie posłuchaj-mój chłopak kucnął przy niej i podniósł zapłakaną twarz blondynki.-Jane tego nie chciała.Spróbuj z nią porozmawiać, to naprawdę świetna dziewczyna...taka jak ty.
-Harry, ale...
-Nie ma ale.Jak tylko przyjadą, spróbujesz się z nią zaprzyjaźnić, ok?-głos Styles'a był taki stanowczy.
Pez pokiwała lekko głową.Pogłaskałam Harry'ego po głowie, tym samym zwracając uwagę jego osoby tylko i wyłącznie na mnie.
-Ja...ja muszę na chwilę wyjść-powiedziała blondynka, nie patrząc na nas.
-Nie zrobisz nic głupiego, prawda?-położyłam dłonie na biodrach, cały czas uważnie śledząc moją przyjaciółkę.
-Oczywiście, że nie-nie zwracała na mnie uwagi, czytając coś w telefonie, a uśmiech na jej twarzy cały czas się powiększał.-Lecę, wrócę późno.
Ucałowała policzek mój i chłopaka stojącego obok mnie.Potem tylko słyszałam głos zamykanych drzwi.
____________________________________________________________________________________
Sorki, że krótki, ale chcę was trochę potrzymać w niepewności.Kocham was!
Malikowa

niedziela, 13 października 2013

ROZDZIAŁ 40



To już 40 rozdziałów!:)Nie mogę w to uwierzyć...Dziękuję wam bardzo, za to że byliście ze mną przez te wszystkie miesiące.Jesteście kochani.
____________________________________________________________________________________
Muzyka
Loczek mocniej złapał moją dłoń.Wreszcie postawiłam moje bose stopy na wierzchołku niewielkiego pagórka.
-Wow-tyko tyle udało mi się powiedzieć, kiedy przede mną rozpostarła  się piękna panorama Londynu.
-Ładnie tu, prawda?-poczułam dłonie Harry'ego w tali, a jego głowa oparła się o moje ramię.
-T..Tak-zamknęłam oczy, zaciągając się zapachem jego perfum.
Przez chwilę pomiędzy nami panowała cisza, przerywana tylko przez mój drżący oddech.Oparłam głowę o ramię Harry'ego.Chłopak westchnął cicho.Splótł palce na moim brzuchu, który w tym momencie napiął się do granic możliwości.
-Zawsze chciałem tu przyjść-mówił cicho chłopak, jakby do siebie.
-Tak, rzeczywiście jest tu ładnie-mówiłam niepewnie.
Poczułam się nieswojo, kiedy chłopak odwrócił mnie przodem do siebie,cały czas patrząc mi w oczy.Jego dłoń ostrożnie przejechała, po moim policzku.W tym momencie po moim ciele rozlała się fala gorąc, która dotarła aż do miejsca, które przed chwilą dotknął chłopak.Spuściłam wzrok pod ciężarem jego spojrzenia.
-Jesteś piękna-szepnął, powodując wystąpienie na mojej twarzy rumieńca.
-Dz...Dziękuję Harry-mruknęłam cicho, nie patrząc na chłopaka.
Poczułam, jak jednym palcem podnosi mój podbródek, tak że patrzyłam w jego oczy.Zielone tęczówki chłopak, błyszczały niesamowicie w świetle księżyca. Teraz były tak intensywnie szmaragdowe.Loczek znowu dotknął mojego policzka, tym razem zahaczając o usta.Przymknęłam oczy, rozkoszując się jego dotykiem.
-Mogę cię pocałować?-usłyszałam ciche pytanie.
Pokiwałam, bez zastanowienia,głową.Czułam jego oddech coraz mocniej na mojej twarzy.W kocu miękkie usta loczka delikatnie musnęły moje.Z chęcią pogłębiłam pocałunek.Jego wargi delikatnie pieściły moje, co ogromnie mi się podobało.Niestety musieliśmy się od siebie oderwać, gdyż miałam już niewielkie problemy z oddychaniem.Spojrzałam w rozświetlone oczy Harry'ego.Chłopak uśmiechnął się promiennie, widząc rumieńce na mojej twarzy.
-Wow-szepnął.-To było...
-Niesamowite-uśmiechnęłam się.-Wiesz Harry...Pamiętasz jak mówiłam,że jest osoba, która kocha cię tak mocno, jak ty Jane?
-Tak-wpatrywał się z zainteresowaniem w moją twarz.
-Ja...wtedy mówiłam o sobie-na te słowa spuściłam wzrok, oczekując tylko kiedy chłopak wybuchnie śmiechem.Jednak nic takiego nie nastąpiło.Podniosłam więc twarz i zaczęłam mówić dalej.-Ja...ja cię kocham.Nie mogę patrzeć, jak zamartwiasz się z powodu Jane.
Loczek bez słowa przyciągnął mnie do siebie.
-Martwisz się o mnie-pogłaskał mnie po włosach.-To takie słodkie.
Uśmiechnęłam się na jego słowa.Następnie jego wargi odbiły się na moim czole.
-Nie uważasz, że moglibyśmy spróbować?-zapytałam cicho, patrząc mu w oczy.
Chłopak przyciągnął mnie do siebie i znowu złączył nasze usta.
-Mam to rozumieć, jako ,,tak"?-zapytałam z nadzieją, wywołując u niego śmiech.
-Jasne-pocałował delikatnie czubek mojego nosa.
Uśmiechnęłam się szeroko, mówiąc ciche:,,Tak". Moje ciało same podskoczyło z radości, wywołując przyjemny śmiech loczka.
-Kocham cię-powiedział łapiąc mnie w tali.
-Tak?Na prawdę?
-A ty mnie nie?
-Kocham cię-wtuliłam się w jego tors.
Wiem, że zachowywałam się jak mała dziewczynka.Jednak teraz byłam na prawdę szczęśliwa, w końcu spełniło się moje marzenie.Harry podobał mi się od pewnego czasu.Jeszcze raz spojrzałam w te jego cudowne zielone tęczówki.
______________________________________________________________________________________
To wszystko na dzisiaj.Mam nadzieję, że obejrzeliście filmik.
Malikowa.

sobota, 12 października 2013

ROZDZIAŁ 39











Uśmiechnęłam się lekko, śledząc ruchy idealnego ciała mojego chłopaka.Wszystkie jego mięśnie były teraz wyraźnie widoczne.Wymęczyłam go dzisiaj, nie ma co.Jeszcze raz rzuciłam okiem na ciało Mulata i udałam się do kuchni, w poszukiwaniu jedzenia.
*Harry*
-Harry, ile można spać?!-usłyszałem krzyk tuż obok mojego ucha.-Wstawaj!
http://25.media.tumblr.com/87782c1d21c80b368304a6ab88380f3c/tumblr_msxkcnpsHa1r2g530o1_250.gif-Jade błagam...Jeszcze tylko chwila-mruknąłem odwracając się na drugi bok.
-Styles, wstawaj.Zaraz będzie tu Perrie, a ona ci nie daruje tego,że tak długo śpisz-teraz głos dziewczyny był czuły i trafiał wprost do mojego ucha.
-Dobrze, wstaję-podniosłem się.
Na twarz brunetki wstąpił uśmiech, jednak znikł kiedy tylko moja ciężka głowa znowu walnęła o miękkie łóżku Jade.
-Harry, bo się obrażę-dziewczyna odwróciła się plecami do mnie.
Mój wzrok automatycznie powędrował na jej pośladki, jednak szybko  sam skarciłem się wstając z łóżka.
-Wstałem -cmoknąłem ją w szyję.
-Wreszcie-odwróciła się obdarzając moje oczy swoim pięknym spojrzeniem.-Chodź, zrobimy śniadanie.
Splotła nasze palce, ciągnąc mnie na dół.Niechętnie wszedłem do kuchni i oparłem się o blat.Nie chciało mi się nic robić, więc po prostu skrzyżowałem ręce na piersiach i śledziłem ruchy pięknej dziewczyny.
-Co się tak przyglądasz?-zapytała śmiejąc się melodyjnie.
-Tak, po prostu-odparłem sam lekko uśmiechając się pod nosem.
-Super, ale miałeś mi pomóc-pogłaskała moje ramię, powodując na moich odkrytych, wytatuowanych rękach gęsią skórkę.
-Ja...Ja nie umiem gotować.
-Nie kłam kotku-zaśmiała się, uderzając swoją zgrabną rączką w mój brzuch.-Jesteś lepszym kucharzem ode mnie.
-Dobra niech ci będzie-mruknąłem niezadowolony.
*kilkanaście minut później*
Siedziałem już w jadalni, czekając tylko na Jade.Udało mi się uniknąć jakiejkolwiek roboty.Zadowolony z siebie, opadłem na oparcie krzesła.
-Proszę-postawiła przede mną porcję parujących  naleśników.
Kiedy nachyliła się, mogłem swobodnie zaciągnąć się zapachem jej perfum.Przymknąłem lekko oczy, czując przyjemną woń.
-Jade?-zapytałem, kiedy zajęła miejsce na przeciwko mnie.
-Tak?-dziewczyna nie zwracała na mnie najmniejszej uwagi w tym momencie.
-Może....tak się zastanawiam...wiem, że to może głupie...
-Wyduś to z siebie-pośpieszyła mnie dziewczyna.
-Może chciałabyś wyjść gdzieś ze mną wieczorem?-zapytałem w końcu, czując jak moje policzki robią się czerwone.Spojrzałem w oczy pięknej dziewczyny.ona także się zarumieniła.
Poczułem się jak idiota.Dziewczyna nie odpowiadała, a ja z każdą kolejną chwilą robiłem się coraz bardziej czerwony.
-Ja...Jasne, czemu nie-odpowiedziała w końcu, a ja myślałem, że w tamtym momencie wyskoczę z siebie.
-Świetnie-odparłem rozradowany.-Będę po ciebie o 18.a tera już będę leciał.
Wstałem lekko całując jej policzek.
-Pa-odparła cicho, kiedy wychodziłem.-Do zobaczenia.
*Jade*
O MÓJ BOŻE!!!!!!!!Właśnie umówiłam się z Harry'm Stylesem.Moment...Zachowuje się ja jego psychofanka. Dobra, mam jeszcze kilka godzin, trzeba zacząć się przygotowywać.Stanęłam przed wielkim lustrem w moim pokoju i dokładnie się sobie przyjrzałam.Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że moja szafa na pewno  nie posiada stroju odpowiedniego na wieczór z Harry'm.Załamana, stanęłam przed ogromem miejsca w którym trzymam ubrania.Zaczęłam grzebać w moich rzeczach, kiedy nagle w oczy rzuciła mi się jedna z sukienek Perrie.Była na prawdę śliczna.Bez zastanowienia chwyciłam ją w dłonie, przykładając do mojego ciała.Muszę ją założyć, Pez na pewno się nie obrazi.Szybko naciągnęłam ją na moje ciało.Leżała idealnie.Po jeszcze chwilowym podziwianiu siebie, zdjęłam sukienkę i odłożyłam ją na łóżko.Następnie szybko udałam się do łazienki.Ściągnęłam z mojego ciała za duży sweter i getry, oraz pozostałe ubrania.Weszłam pod prysznic i oblałam moje ciało ciepłą wodą.Zamknęłam oczy, wyobrażając sobie, że jestem tu z Harry'm.Moje fantazje przyczyniły się do gęsiej skórki, która pojawiła się na moim ciele.Natychmiast odrzuciłam od siebie te myśli i szybko wyszłam spod prysznica.Owinęłam moje ciało w ręcznik, drugim zakrywając moje mokre włosy.Kiedy opuszczałam łazienkę zadzwonił dzwonek.Załamana moim wyglądem ruszyłam na dół.Niechętnie otworzyłam drzwi, w których stał Styles.Zarumieniłam się, kiedy łapczywym wzrokiem spojrzał na moje odkryte nogi i ramiona.
For Jade, strój wieczorowy-C...Coś się stało?-zapytałam ukrywając moje ciało częściowo za drzwiami.
-Nie....ładnie wyglądasz-na jego słowa zarumieniłam się.
-Dziękuję.Wejdziesz?Ja za moment będę gotowa.
-Ale jeszcze nie ma 18....Chociaż możemy wyjść gdzieś wcześniej.Dobrze zaczekam.
*kilkanaście minut później*
Pełna obaw schodziłam pomału na dół, gdzie czekał na mnie Harry.Wysokie szpilki nie ułatwiały mi chodzenia.Kiedy nareszcie udało mi się postawić stopy na podłodze w salonie, odchrząknęłam cicho.
-Ła.....Pięknie wyglądasz-podszedł do mnie loczek z uśmiechem na ustach.
Był blisko, zdecydowanie za blisko.Moje ciało odmówiło posłuszeństwa, kiedy jego dłoń objęła mnie w tali.
-Dz...Dziękuję-wydukałam, bo w tym momencie zapomniałam jak się mówi.
-Gotowa, możemy jechać?-chłopak pociągnął mnie lekko w stronę drzwi.
-Oczywiście, pewnie-kiwałam nerwowo głową.
-Ej Jade-loczek przystanął na chwilę, przyciągając mnie do siebie, tak że nasze klatki piersiowe się stykały.-Nie denerwuj się.
Jeszcze raz, dokładnie zmierzył mnie wzrokiem.Moje policzki miały teraz na pewno kolor dojrzałego pomidora.
-Dobrze, przepraszam....Po prostu, zawstydzasz mnie-wydukałam,spuszczając wzrok i miałam nadzieję że tego nie usłyszał.
-Ja?-zaśmiał się melodyjnie Harry.-Daj spokój, to ty jesteś piękna.
-Mam pomysł-wypaliłam.-Może zamiast gdzieś jechać, po prostu się przejdziemy?
Styles pokiwał głowa, cały czas nie spuszczając wzroku z mojego ciała.Ruszyliśmy przed siebie, w całkowitej ciszy.Po kilku minutach, poczułam jak Harry niepewnie łapie moją dłoń w swoją.Poczułam jak moje policzki,znowu, robią się czerwone.
-Mam puścić?-zapytał loczek, czując moje zdenerwowanie.
-Co?...Nie, jest dobrze-obdarzyłam go lekkim uśmiechem, mocniej ściskając jego dłoń.
-Jest idealnie-szepnął wprost do mojego ucha, powodując na moim ciele dreszcze.
-Zimno ci?-zapytał z troską w głosie.
-Nie, po prostu....Ty tak na mnie działasz- na moje słowa z jego ust wydobył się cichy chichot.
-Robię się czerwony-powiedział cały czas nie puszczając mojej ręki.
Nie powiem, spodobało mi się.Lubiła to uczucie, kiedy ciepło z jego ciała przelewało się na moje.
-Popatrz-wskazał ruchem głowy na jeden z pagórków.-Pójdziemy tam?
Spojrzałam we wskazane miejsce, kiwając głową.Niestety górka była dosyć stromy, więc wysokie obcasy były strasznym utrudnieniem.
-Zaczekaj-powiedziałam puszczając jego dłoń, która do tej pory kurczowo ściskała moją.
Harry posłusznie przystanął, dokładnie śledząc moje poczynania.Ściągnęłam z moich nóg wysokie szpilki, i znowu chwyciłam jego rękę.
-Teraz możemy iść-zaśmiał się słysząc moje słowa.
____________________________________________________________________________________
Taki dłuższy....Mam nadzieję, że wam się podoba.A teraz mam dla was pewien filmik.Jest o Harry'm.Popłakałam się na nim.Nienawidzę ludzi, którzy tak ranią, tego cudownego chłopaka.Oni go zmienili, zniszczyli.To już nie jest ten sam, słodki Harry z X-factora.To jest zmieniony Harry, który chce podobać się wszystkim NIE NA WIDZĘ HEJTERÓW,KTÓRZY TAK ZMIENILI MOJEGO HARRY'EGO.Którzy nazywają go gejem, tylko dlatego że umie się ubrać.Którzy wymiewają go, dlatego że nie gra rapu, czy hip-hopu.Nie mam nic do Kaena, czy GrubSona.Cenię ich, za muzykę, którą tworza.Więc dlaczego ich słuchacze, tak bardzo obrażjają człowieka, który zmienia moje życie?Lubię Eminema, nie przepadam za nim, nie mam wielu jego piosenke, ale jest on dla mnie kimś niesamowitym.Dlaczego jego fani, obrażją mojego idola.Nie oczekuję, od wszytskich że pokochają One Direction, tak jak ja.Po prostu chcę żeby zaczęli okazywać trochę szacunku, osobie która cięzko pracuje i spełnia swoje mażenia.Nazywają Zayn'a ,,muzułańską dziwką".On to przeżywa.Nie okazuję tego, ale dobrze wiemy, że dla każdego byłoby to trdne.Na przykład:Kaen nosi maskę, nie pokazuje twarzy, w moim mniemaniu wstydzi się siebie.Ale nikt go nie obraża.Dlaczego?Bo rapuje.Rap to nie muzyka, to mówienie do rytmu.Mogłabym to robić nawet ja.LUDZIE ZASTANÓWMY SIĘ, CZY MÓWIĄC O KIMŚ GEJ, NI RANIMY JRGO UCZUĆ!!!!!Filmik o Harry'm
Malikowa