1.,, Czemu nie odbierasz? Obraziłaś się? Zadzwoń do mnie."
2.,, Gdzie ty byłaś wczoraj, co? I kim jest ten lokaty facet?! Musimy poważnie porozmawiać! Zadzwoń jak najszybciej!"-ten był z dzisiaj. Przestraszyłam się. W końcu Harry to tylko kolega.Otworzyłam esemesa od Meg:
,, DLACZEGO MI NIE PRZEDSTAWIŁAŚ TEGO CHŁOPAKA, Z KTÓRYM WCZORAJ SPĘDZIŁAŚ WIECZÓR?!?! Nienawidzę cię za to, ale spotkajmy się wszystko mi opowiesz. Było gorąco? Jak coś robiliście, oprócz tańca, to cię zabiję. ZADZWOŃ!!!!!"-uśmiechnęłam się czytając tą wiadomość.Esemes od El:
,,Louis mówił, że spodobałaś się Harremu. Ty szczęściaro. Loczek cały czas o tobie nawijał. Spotkaj się z nim. Może coś z tego będzie=)."
Odpisałam jej:
,,El, ja też polubiłam Harry`ego, ale mam chłopaka. Mimo wszystko chętnie się z nim zobaczę."
Odłożyłam komórkę i wstałam z łóżka, wkładając nogi w miękkie kapcie. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i chwyciłam za szczotkę, kiedy do mojego pokoju wpadłam mama.
-Chciałaś coś mamo?-zapytałam zdezorientowana, zawieszając rękę w pół ruchu.
-Chciałam zapytać, dlaczego wieczorem przyjechałaś limuzyną. I tych dwóch, panów, to na pewno nie był Josh i Tony. Kim byli? Ogólnie chciałabym wiedzieć co się wczoraj działo, kiedy zniknęłaś z domu.
Wypuściłam powietrze, odkładając szczotkę na toaletkę.
-Mamo-zaczęłam- wczoraj nie wydarzyło się nic. Po prostu, El umówiła się z gwiazdą i zabrała mnie ze sobą. Chłopcy mnie potem odwieźli i to wszystko.
-CHŁOPCY?! To ilu ich tam było?
-Pięciu, ale mamo.. czy ty uważasz, że jestem nienormalna?! Spędziłam miły wieczór z szóstką przyjaciół, co w tym dziwnego? Zaraz wychodzę, chciałabym się ubrać. Mogłabyś?-wskazałam głową na drzwi.
Moja matka podeszła do mnie i objęłam mnie:
-Córeczko, cieszę się, że znajdujesz sobie kolegów, ale wolałabym gdyby nie byli sławni.
-To, że są sławni, nic nie znaczy. Przecież to normalni chłopcy, trochę ode mnie starsi, którzy są bardziej rozpoznawani niż inni. Poza tym są jak ja. Naprawdę mamo, możesz wyjść?
Moja matka cmoknęła mnie w policzek i usunęła się z mojego pokoju. Usiadłam na łóżku. Mój telefon zadzwonił. Sięgnęłam po niego i nacisnęłam zieloną słuchawkę:
-Halo?
-Cześć-usłyszałam znajomy głos. Josh wydawał się lekko, no dobra, nawet bardzo zdenerwowany.- Kochanie, nareszcie zaszczyciłaś mnie swoim głosem. Jak ci minął wieczór? Czy pan Lokaty dobrze się tobą zajął? No cóż, po tych zdjęciach, widać że tak. Muszę mu podziękować.
-Josh... proszę. Nic się wczoraj nie wydarzyło. Harry i ja tylko trochę potańczyliśmy...
-A więc, twój nowy ,,przyjaciel"-podkreślił ostatnie słowo- ma na imię Harry. Pięknie. A mi powiedziałaś,że nie masz czasu, że idziesz na zakupy. Od kiedy zakupy polegają na umawianiu się z innymi facetami?! Nie mam ochoty z tobą gadać. NIE DZWOŃ, NIE PISZ, PO PROSTU MNIE OLEJ, JAK ZAWSZE.
-Wiesz, z miłą chęcią. Od kiedy zrobiłeś się taki zazdrosny? I to o co? O kolegę? A żebyś wiedział, że nie będę się do ciebie odzywać! Żegnaj!-nacisnęłam czerwoną słuchawkę i rzuciłam telefon na łóżko za siebie.
Wzięłam szczotkę i rozczesałam włosy. Stanęłam przed szafą i nałożyłam na siebie to:
i wyszłam z pokoju. Byłam wściekła. Mam serdecznie dość Josha. Nie mogę nic robić, z nikim się spotykać, tylko cały czas siedzieć z nim. Koniec. Oleje go. Muszę z kimś porozmawiać. Najlepiej z Meg. Wyjęłam telefon z kieszeni i wyszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi i już chciałam wybrać numer przyjaciółki, kiedy zadzwonił Harry. Wypuściłam powietrze i odebrałam.
-Hej-usłyszałam jego głos. Był jeszcze bardziej zachrypnięty niż normalnie.
-Cześć.
-Masz dzisiaj jakieś plany?-zapytała. Słyszałam, że głos mu się łamię. Był zdenerwowany. To, że światowa gwiazda denerwuje się rozmawiając ze mną, sprawiało że czułam radość i lekkie speszenie.
-No... raczej nie, a co?
-Może dałabyś się zaprosić na kawę, wodę, sok... No..ym....czy chciałabyś gdzieś ze mną wyjść?
-Jasne, chętnie. Ja już jestem gotowa... więc możemy wychodzić- powiedziałam przeczesując palcami włosy.
Odwróciłam się do lusterka. Było mi gorąc, w końcu właśnie umawiam się z Harrym Stylsem.
-Przyjadę do ciebie-powiedział szybko i się rozłączył.
Oszołomiona poprawiłam włosy i makijaż. Wyszłam z łazienki i udałam się w stronę kuchni. Siedziała tam moja siostra. Gadała z kimś przez telefon. Uśmiechnęłam się do niej. Miałam wyjątkowo dobry nastrój po rozmowie z Harrym. Kate nawet na mnie nie spojrzała. Nie lubi mnie. Zresztą, aj też za nią nie przepadam. Zrobiłam sobie kanapki i usiadłam przy stole. Szybko je zjadłam. I udałam się do łazienki, by umyć zęby. Kiedy już je myłam na dole usłyszałam dźwięk dzwonka.
-Kate otwórz!-krzyknęłam nie przerywając czynności.
Po chwili z dołu usłyszałam pisk.,, Pewnie Harry przyjechał"-uśmiechnęłam się poprawiając włosy. Zeszłam na dół. Loczek stał w drzwiach, lekko speszony, a moja siostra piszczała. Podeszłam do niej i zatkałam jej usta ręka.
-Sorry- uśmiechnęłam się do Harry`ego-nie jest przyzwyczajona, że gwiazdy do nas przyjeżdżają.
Chłopak uśmiechnął się, ukazując dołeczki w policzkach. Ugięły się pode mną kolana. ,,Trzymaj się Jane!"-zganiłam siebie w myślach. Zakochać się w gwieździe. Przecież to niedorzeczne. Odprowadziłam Kate do kuchni, dałam jej szklankę wody i powiedziałam, że wychodzę. Dziewczyna przytaknęła głową. wyszłam z kuchni i udałam się do Harry`ego, który czekała na mnie w drzwiach. Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się.
-Możemy iść?-zapytał.
Kiwnęłam głową, bo nic innego nie dałabym rady zrobić. Harry, był taki... nie do opisania. Dlaczego taka gwiazda się mną interesuje? Mógłby mieć każdą. Szłam obok niego, cały czas zerkając na jego twarz. No, trzeba przyznać, jest przystojny. Te jego loczki. Nigdy nie rozumiałam co w nich takiego jest, że każda na nie leci. Teraz rozumiem. Dodawały mu uroku, takiego chłopięcego uroku. Wyglądał przeuroczo. Przysunęłam się bliżej. Chłopak delikatnie się uśmiechnął. ,, Jane! Opamiętaj się!''- krzyczałam na siebie w myślach.
-To... dokąd idziemy?-zapytałam. Chłopak spojrzała na mnie. Znowu mogłam zatracić się w tych zielonych oczach.
-Gdzie chcesz. Na razie to idziemy przed siebie-powiedział i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
-No to się zgubimy-powiedziałam patrząc na ziemię.
-Z tobą to ja się bardzo chętnie zgubię-powiedział, prawie szeptem. Zrobiłam się czerwona. W końcu, właśnie w tej chwili, usłyszałam komplement od Harry`ego Stylesa. Chyba komplement.
-Harry, czy ty mnie podrywasz?- zapytałam, dopiero po chwili rozumiejąc jaką głupotę palnęłam. Zawstydzona spuściłam wzrok. Harry zaśmiał się.
-Tak, a przynajmniej się staram.
Uśmiechnęłam się na te słowa.,, Gdyby Josh nas teraz widział"-pomyślałam i od razu popsuł mi się humor. Cholerny Josh. Muszę powiedzieć Harryemu,że mam chłopaka, choć bardzo nie chce. Zamyślona nie słuchałam, co Loczek do mnie mówi.
-Jane! Słyszysz mnie? Co się stało?-poczułam jego dłoń na swoim barku.
Podniosłam na niego wzrok:
-Bo widzisz Harry... ja mam chłopaka.
Loczek lekko się speszył i zabrał rękę z mojego ramienia.
-Przepraszam, nie wiedziałem.
- Nic się nie stało-uśmiechnęła się łapiąc jego dłoń.- Poza tym, pokłóciłam się z nim dzisiaj rano.
-To chyba nie dobrze-podniósł na mnie wzrok.
-Dobrze. Mam go dość-zaczęłam mu się zwierzać. Szliśmy za ręce, wymachują nimi, raz w przód, raz w tył.-Na nic mi nie pozwala. Nie lubi moich przyjaciół. Ciebie też nie lubi. Chcę,żebym cały czas z nim siedziała, nigdzie nie wychodziła, wszystko olała i tylko z nim spędzała czas. To mnie denerwuje. I ciągle jest zazdrosny. Wcale mi nie ufa. Co to za związek, bez zaufania? Jest zazdrosny, nawet o Tony`ego, chociaż się z nim przyjaźni i wie,że Ton to tylko mój przyjaciel. Idiota. Nie mam już do niego siły. Ciągnę to bez sensu. Przecież wieczorem zadzwoni, zrobi mi awanturę...
-O co?-zapytała Harry.
-O to,że z tobą wyszłam. To nie ma sensu, nie uważasz?-spojrzała na niego. Szedł obok mnie, wsłuchiwał się w to co mówię. Był moim przyjacielem. Wstyd mi to powiedzieć, ale nawet lepszym niż Meg. On mnie słuchał. Megan też ,ale ona cały czas wplatała jakiś swój komentarz. Przed Harrym mogłam się otworzyć, wyżalić. Znałam go, dwa dni, a sprawiał wrażenie jakby mnie znał od zawsze.
- Nie znam go, ale z tego co o nim powiedziałaś to uważam że jest beznadziejny. Zrobisz jak zechcesz, ale ja bym z nim zerwał na twoim miejscu.
-Mówisz tak, bo tak byś zrobił, czy dlatego że próbujesz mnie podrywać?-zapytałam na co chłopak spojrzał mi w oczy.
-Nie jestem, taki jak piszą w gazetach. Wcale nie jestem strasznym podrywaczem. Chcę się stać twoim przyjacielem, i chcę twojego dobra. Oczywiście zrobisz ja zechcesz, ale pamiętaj o tym co ci mówiłem-powiedział to wszystko patrząc mi w oczy. Wierzyłam mu. Pierwszy raz zaufałam chłopakowi, dwa lata starszemu po dwóch dniach znajomości.
-Jesteś moim przyjacielem Harry-powiedziałam przytulając się do niego.
-Cieszę się-objął mnie swoimi mocnymi ramionami- Co powiesz, na odwiedziny?
-Do kogo ty chcesz mnie zabrać?-zapytałam niepewnie.
-Do chłopaków.
-No ok-kiwnęłam niepewnie głową.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz