-Jane!-usłyszałam krzyk mojej rodzicielki z dołu.-Zejdź na śniadanie, bo spóźnisz się do szkoły!
-Już idę mamo!-odkrzyknęłam.
-Jak łazisz?-burknęła mijając mnie i wchodząc do łazienki.
Przewróciłam oczami i weszłam do kuchni. Usiadłam przy stole.,,Płatki"-pomyślałam biorąc łyżkę do ręki.-,,Znowu. Najszybciej je zrobić". Jedząc patrzyłam na moich zabieganych rodziców. Szukali czegoś. Mama pewnie kluczy, a ojciec telefonu. Zawsze go gdzieś zostawił.
-Dziecko-zwrócił się do mnie-jak ty się dostaniesz do szkoły?
-Spokojnie tato. Tony po mnie przyjedzie.
-Dobrze. To ja wychodzę-powiedział i cmoknął mnie w policzek.-Pa.
-Pa.
I już go nie było. Dokończyłam śniadanie i wstawiłam miskę do zmywarki. Jeszcze raz spojrzałam na siebie w lustrze i poprawiłam włosy. Po chwili usłyszałam klakson.
-To ja lecę. Pa!-krzyknęłam zatrzaskując za sobą drzwi.
Tony czekał na mnie przy aucie. Uśmiechnęłam się i ruszyłam w jego stronę. Zobaczył mnie i także się uśmiechnął:
-Cześć- cmoknęłam go w policzek.
-Hej-zrobił to samo.- To co jedziemy.
Pokiwałam głową wsiadając do samochodu. Tony usadowił się na miejscu obok i zapalił maszynę. Ruszyliśmy.
********
Siedzę właśnie na parapecie w szkole jedząc kanapkę. Meg siedzi obok mnie i jest zajęta rozmową z Tonym. Nagle zauważam mojego chłopaka w korytarzu. Zmierza w moim kierunku. Szybko schowałam jedzenie i szepnęłam do Meg:
-Idę do Josha.
Kiwnęła głową,pewnie nawet nie wie co powiedziałam. Wstałam i poprawiłam spodnie. Szybkim krokiem zmierzyłam w stronę mojego chłopaka. Zobaczył mnie i uśmiechnął się.
-Cześć, kochanie-objął mnie w pasie i pocałował.
-Hej Josh.
-To co robimy po szkole?-zapytał znowu łącząc nasze usta w pocałunku.
-Wiesz... umówiłam się z Meg, Tonym i El na zakupy... więc...
-Więc to odwołasz i spędzisz dzień ze mną-powiedział stanowczym głosem.
-Przykro mi Josh, nie mogę.Może jutro gdzieś wyjdziemy-uśmiechnęłam się przepraszająco.
-Olewasz mnie. Ja jutro mogę nie mieć czasu, ale dzisiaj go mam...
-Ale ja nie! Sorry muszę lecieć-wyszłam z jego objęć i odwracając się.
-Zadzwonię wieczorem-powiedział i także się oddalił.
Miałam go czasami dość. Jest moim chłopakiem, ale mam też przyjaciół. Nie będę rzucała wszystkiego, tylko dlatego, że jemu się tak podoba. Kocham go, ale chce spędzić trochę czasu z kumplami. Może i ich nie lubi, ale powinien chociaż spróbować. Usiadłam obok Meg, i zaczęłam patrzeć w jeden punkt.
-HEJ! Jane! Słuchasz mnie?-usłyszałam moją zirytowaną przyjaciółkę, Eleonor.
-Hej El-cmoknęłam ją w policzek.- Sorry zamyśliłam się.
-Yhym. Dobra powtórzę. Mam dzisiaj randkę.
-Super-uśmiechnęłam się sztucznie.- A z kim?
-Z Louisem Tomlinsonem.
Meg prawie wypluła wodę z ust, a Tony zakrztusił się kanapką.
-Z tym Louisem Tomlinsonem?-zapytała zdziwiona Meg.
-Tak, dokładnie TYM Louisem Tomlinsonem z One Direction- odpowiedziała lekko już zirytowana El.
-Skąd ty go znasz?-zapytał zdziwiony Ton.
-Nie twoja sprawa-odburknęła El. On nigdy go nie lubiła. Podobnie nie lubiła też Meg-ważne,że mam z nim randkę. Chciałabym, żebyście poszli ze mną.
-Po co?-zaskoczyła mnie swoją prośbą.
-Chcę, żeby Jane ich...go poznała- zaczęła ściemniać. Zawsze to poznam.
-Dobra pójdę. To wezmę ze sobą Josha-chciałam już wstać,żeby znaleźć mojego chłopaka, ale powstrzymała mnie El.
-Nie! Lepiej go nie bież.
-No, ok- spojrzałam na nią zdezorientowana.- A kiedy masz tą randkę?
-Dzisiaj o 20.00- uśmiechnęła się.
-Przyjdziesz po mnie?
-Jasne. Będę lecieć. Pa- pocałowała każdego z nas w policzek.
*********
Właśnie weszłam do domu. Cisza. Rodziców jeszcze nie ma, a Kate w szkole, albo u Ann. No nic. Rzuciłam moją torbę na kanapę w salonie i udałam się do kuchni. Zrobiłam sobie kanapkę. Spojrzałam na zegarek. Do randki Eleonor mam jeszcze pięć godzin. Dokończyłam kanapkę i poszłam do swojego pokoju. Stanęłam przed szafą. Może to i nie moja randka, ale El spotyka się z gwiazdą, więc trzeba jakoś wyglądać.
,,Wychodzę z El. Postaram się wrócić wcześnie. Jutro mamy wolne. Nie czekaj na mnie z kolacją, zjemy w restauracji. Kocham cię"
Wiedziałam, że może tego nie przeczytać ale będę miała czyste sumienie. Właśnie schowałam telefon do torby, kiedy rozległ się dzwonek. Podeszłam do drzwi, żeby je otworzyć.
_______________________________________
Na razie to tyle. Jak wam się podobało? Wyszedł jakiś taki nijaki. Następne będą lepsze.
Malikowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz