piątek, 28 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 3

Obudziłam się i odruchowo spojrzałam na telefon. Zegarek wskazywał 7.56. Obok widniało kilka nieodebranych połączeń i 4 esemesy. Zaczęłam od połączeń. Wszystkie były od Josha. Walnęłam się ręką w czoło.,, Miał dzwonić wieczorem. Jak ja się mu wytłumaczę?''-myślałam. Teraz zabrałam się za esemesy. 2 były od mojego chłopaka, jeden od Meg i ostatni od El. Josh pisał:
1.,, Czemu nie odbierasz? Obraziłaś się? Zadzwoń do mnie."
2.,, Gdzie ty byłaś wczoraj, co? I kim jest ten lokaty facet?! Musimy poważnie porozmawiać! Zadzwoń jak najszybciej!"-ten był z dzisiaj. Przestraszyłam się. W końcu Harry to tylko kolega.Otworzyłam esemesa od Meg:
,, DLACZEGO MI NIE PRZEDSTAWIŁAŚ TEGO CHŁOPAKA, Z KTÓRYM WCZORAJ SPĘDZIŁAŚ WIECZÓR?!?! Nienawidzę cię za to, ale spotkajmy się wszystko mi opowiesz. Było gorąco? Jak coś robiliście, oprócz tańca, to cię zabiję. ZADZWOŃ!!!!!"-uśmiechnęłam się czytając tą wiadomość.Esemes od El:
,,Louis mówił, że spodobałaś się Harremu. Ty szczęściaro. Loczek cały czas o tobie nawijał. Spotkaj się z nim. Może coś z tego będzie=)."
Odpisałam jej:
,,El, ja też polubiłam Harry`ego, ale mam chłopaka. Mimo wszystko chętnie się z nim zobaczę."
Odłożyłam komórkę i wstałam z łóżka, wkładając nogi w miękkie kapcie. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i chwyciłam za szczotkę, kiedy do mojego pokoju wpadłam mama.
-Chciałaś coś mamo?-zapytałam zdezorientowana, zawieszając rękę w pół ruchu.
-Chciałam zapytać, dlaczego wieczorem przyjechałaś limuzyną. I tych dwóch, panów, to na pewno nie był Josh i Tony. Kim byli? Ogólnie chciałabym wiedzieć co się wczoraj działo, kiedy zniknęłaś z domu.
Wypuściłam powietrze, odkładając szczotkę na toaletkę.
-Mamo-zaczęłam- wczoraj nie wydarzyło się nic. Po prostu, El umówiła się z gwiazdą i zabrała mnie ze sobą. Chłopcy mnie potem odwieźli i to wszystko.
-CHŁOPCY?! To ilu ich tam było?
-Pięciu, ale mamo.. czy ty uważasz, że jestem nienormalna?! Spędziłam miły wieczór z szóstką przyjaciół, co w tym dziwnego? Zaraz wychodzę, chciałabym się ubrać. Mogłabyś?-wskazałam głową na drzwi.
Moja matka podeszła do mnie i objęłam mnie:
-Córeczko, cieszę się, że znajdujesz sobie kolegów, ale wolałabym gdyby nie byli sławni.
-To, że są sławni, nic nie znaczy. Przecież to normalni chłopcy, trochę ode mnie starsi, którzy są bardziej rozpoznawani niż inni. Poza tym są jak ja. Naprawdę mamo, możesz wyjść?
Moja matka cmoknęła mnie w policzek i usunęła się z mojego pokoju. Usiadłam na łóżku. Mój telefon zadzwonił. Sięgnęłam po niego i nacisnęłam zieloną słuchawkę:
-Halo?
-Cześć-usłyszałam znajomy głos. Josh wydawał się lekko, no dobra, nawet bardzo zdenerwowany.- Kochanie, nareszcie zaszczyciłaś mnie swoim głosem. Jak ci minął wieczór? Czy pan Lokaty dobrze się tobą  zajął? No cóż, po tych zdjęciach, widać że tak. Muszę mu podziękować.
-Josh... proszę. Nic się wczoraj nie wydarzyło. Harry i ja tylko trochę potańczyliśmy...
-A więc, twój nowy ,,przyjaciel"-podkreślił ostatnie słowo- ma na imię Harry. Pięknie.   A mi powiedziałaś,że nie masz czasu, że idziesz na zakupy. Od kiedy zakupy polegają na umawianiu się z innymi facetami?! Nie mam ochoty z tobą gadać. NIE DZWOŃ, NIE PISZ, PO PROSTU MNIE OLEJ, JAK ZAWSZE.
-Wiesz, z miłą chęcią. Od kiedy zrobiłeś się taki zazdrosny? I to o co? O kolegę? A żebyś wiedział, że nie będę się do ciebie odzywać! Żegnaj!-nacisnęłam czerwoną słuchawkę i rzuciłam telefon na łóżko za siebie.
Wzięłam szczotkę i rozczesałam włosy. Stanęłam przed szafą i nałożyłam na siebie to:
i wyszłam z pokoju. Byłam wściekła. Mam serdecznie dość Josha. Nie mogę nic robić, z nikim się spotykać, tylko cały czas siedzieć z nim. Koniec. Oleje go. Muszę z kimś porozmawiać. Najlepiej z Meg. Wyjęłam telefon z kieszeni i wyszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi i już chciałam wybrać numer przyjaciółki, kiedy zadzwonił Harry. Wypuściłam powietrze i odebrałam.
-Hej-usłyszałam jego głos. Był jeszcze bardziej zachrypnięty niż normalnie.
-Cześć.
-Masz dzisiaj jakieś plany?-zapytała. Słyszałam, że głos mu się łamię. Był zdenerwowany. To, że światowa gwiazda denerwuje się rozmawiając ze mną, sprawiało że czułam radość i lekkie speszenie.
-No... raczej nie, a co?
-Może dałabyś się zaprosić na kawę, wodę, sok... No..ym....czy chciałabyś gdzieś ze mną wyjść?
-Jasne, chętnie. Ja już jestem gotowa... więc możemy wychodzić- powiedziałam przeczesując palcami włosy.
Odwróciłam się do lusterka. Było mi gorąc, w końcu właśnie umawiam się z Harrym Stylsem.
-Przyjadę do ciebie-powiedział szybko i się rozłączył.
Oszołomiona poprawiłam włosy i makijaż. Wyszłam z łazienki i udałam się w stronę kuchni. Siedziała tam moja siostra. Gadała z kimś przez telefon. Uśmiechnęłam się do niej. Miałam wyjątkowo dobry nastrój po rozmowie z Harrym. Kate nawet na mnie nie spojrzała. Nie lubi mnie. Zresztą, aj też za nią nie przepadam. Zrobiłam sobie kanapki i usiadłam przy stole. Szybko je zjadłam. I udałam się do łazienki, by umyć zęby. Kiedy już je myłam na dole usłyszałam dźwięk  dzwonka.
-Kate otwórz!-krzyknęłam nie przerywając czynności.
Po chwili z dołu usłyszałam pisk.,, Pewnie Harry przyjechał"-uśmiechnęłam się poprawiając włosy. Zeszłam na dół. Loczek stał w drzwiach, lekko speszony, a moja siostra piszczała. Podeszłam do niej i zatkałam jej usta ręka.
-Sorry- uśmiechnęłam się do Harry`ego-nie jest przyzwyczajona, że gwiazdy do nas przyjeżdżają.
Chłopak uśmiechnął się, ukazując dołeczki w policzkach. Ugięły się pode mną kolana. ,,Trzymaj się Jane!"-zganiłam siebie w myślach. Zakochać się w gwieździe. Przecież to niedorzeczne. Odprowadziłam Kate do kuchni, dałam jej szklankę wody i powiedziałam, że wychodzę. Dziewczyna przytaknęła głową. wyszłam z kuchni i udałam się do Harry`ego, który czekała na mnie w drzwiach. Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się.

-Możemy iść?-zapytał.
Kiwnęłam głową, bo nic innego nie dałabym rady zrobić. Harry, był taki... nie do opisania. Dlaczego taka gwiazda się mną interesuje? Mógłby mieć każdą. Szłam obok niego, cały czas zerkając na jego twarz. No, trzeba przyznać, jest przystojny. Te jego loczki. Nigdy nie rozumiałam co w nich takiego jest, że każda na nie leci. Teraz rozumiem. Dodawały mu uroku, takiego chłopięcego uroku. Wyglądał przeuroczo. Przysunęłam się bliżej. Chłopak delikatnie się uśmiechnął. ,, Jane! Opamiętaj się!''- krzyczałam na siebie w myślach.
-To... dokąd idziemy?-zapytałam. Chłopak spojrzała na mnie. Znowu mogłam zatracić się w tych zielonych oczach.
-Gdzie chcesz. Na razie to idziemy przed siebie-powiedział i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.

-No to się zgubimy-powiedziałam patrząc na ziemię.
-Z tobą to ja się bardzo chętnie zgubię-powiedział, prawie szeptem. Zrobiłam się czerwona. W końcu, właśnie  w  tej chwili, usłyszałam komplement od Harry`ego Stylesa. Chyba komplement.
-Harry, czy ty mnie podrywasz?- zapytałam, dopiero po chwili rozumiejąc jaką głupotę palnęłam. Zawstydzona spuściłam wzrok. Harry zaśmiał się.
-Tak, a przynajmniej się staram.
Uśmiechnęłam się na te słowa.,, Gdyby Josh nas teraz widział"-pomyślałam i od razu popsuł mi się humor. Cholerny Josh. Muszę powiedzieć Harryemu,że mam chłopaka, choć bardzo nie chce. Zamyślona nie słuchałam, co Loczek do mnie mówi.
-Jane! Słyszysz mnie? Co się stało?-poczułam jego dłoń na swoim barku.
Podniosłam na niego wzrok:
-Bo widzisz Harry... ja mam chłopaka.
Loczek lekko się speszył i zabrał rękę z mojego ramienia.
-Przepraszam, nie wiedziałem.
- Nic się nie stało-uśmiechnęła się łapiąc jego dłoń.- Poza tym, pokłóciłam się z nim dzisiaj rano.
-To chyba nie dobrze-podniósł na mnie wzrok.
-Dobrze. Mam go dość-zaczęłam mu się zwierzać. Szliśmy za ręce, wymachują nimi, raz w przód, raz w tył.-Na nic mi nie pozwala. Nie lubi moich przyjaciół. Ciebie też nie lubi. Chcę,żebym cały czas z nim siedziała, nigdzie nie wychodziła, wszystko olała i tylko z nim spędzała czas. To mnie denerwuje. I ciągle jest zazdrosny. Wcale mi nie ufa. Co to za związek, bez zaufania? Jest  zazdrosny, nawet o Tony`ego, chociaż się z nim przyjaźni i wie,że Ton to tylko mój przyjaciel. Idiota. Nie mam już do niego siły. Ciągnę to bez sensu. Przecież wieczorem zadzwoni, zrobi mi awanturę...
-O co?-zapytała Harry.
-O to,że z tobą wyszłam. To nie ma sensu, nie uważasz?-spojrzała na niego. Szedł obok mnie, wsłuchiwał się w to co mówię. Był moim przyjacielem. Wstyd mi to powiedzieć, ale nawet lepszym niż Meg. On mnie słuchał. Megan też ,ale ona cały czas wplatała jakiś swój komentarz. Przed Harrym mogłam się otworzyć, wyżalić. Znałam go, dwa dni, a sprawiał wrażenie jakby mnie znał od zawsze.
- Nie znam go, ale z tego co o nim powiedziałaś to uważam że jest beznadziejny. Zrobisz jak zechcesz, ale ja  bym z nim zerwał na twoim miejscu.
-Mówisz tak, bo tak byś zrobił, czy dlatego że próbujesz mnie podrywać?-zapytałam na co chłopak spojrzał mi w oczy.
-Nie jestem, taki jak piszą w gazetach. Wcale nie jestem strasznym podrywaczem. Chcę się stać twoim przyjacielem, i chcę twojego dobra. Oczywiście zrobisz ja zechcesz, ale pamiętaj o tym co ci mówiłem-powiedział to wszystko patrząc mi w oczy. Wierzyłam mu. Pierwszy raz zaufałam chłopakowi, dwa lata starszemu po dwóch dniach znajomości.
-Jesteś moim przyjacielem Harry-powiedziałam przytulając się do niego.
-Cieszę się-objął mnie swoimi mocnymi ramionami- Co powiesz, na odwiedziny?
-Do kogo ty chcesz mnie zabrać?-zapytałam niepewnie.
-Do chłopaków.
-No ok-kiwnęłam niepewnie głową.


czwartek, 27 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 2

Moim oczom ukazała się El. Wyglądała ślicznie. Jej brązowe loki opadały na odkryte ramiona. Jak zwykle idealna.Uśmiechnęłam się do przyjaciółki i cmoknęłam ją w policzek:
-Ślicznie wyglądasz-powiedziała mierząc mnie od stóp do głowy.
-Ty też.
Zaśmiała się i wyszłyśmy z domu. Zamknęłam szybko drzwi i odwróciłam się przodem, słysząc warkot silnika. Pod mój dom zajechała czarna limuzyna. Lekko zaskoczona dołączyłam do mojej przyjaciółki:
-Kto po nas przyjechała?-szepnęłam jej na ucho.-Prezydent?
-Nie głuptasie. Louis z kumplami. Polubisz ich-powiedziała łapiąc mnie za rękę tym samym starając się dodać mi otuchy.-Są bardzo....
-Bogaci?-uniosłam jedną brew do góry, kiedy z auta wysiadał jakiś przystojniak.
-To też...Ale chciałam powiedzieć mili.
-Yhym-szepnęłam śledząc ruchy chłopaka wysiadającego z limuzyny.
Miał brązowe włosy postawione na żel, dopasowany garnitur i czarne buty. Obdarzył mnie ciepłym uśmiechem, który odwzajemniłam. Teraz uświadomiłam sobie, że to Liam. Jak mogłam go nie poznać? Zaraz za nim z auta wychylił się lokaty chłopak. Na widok tej fryzury mimowolnie się uśmiechnęłam. Harry. Koło Loczka pojawił się Blondyn. Naill. Nawet w garniturze wyglądał słodko. Z auta wysiadł jeszcze Louis. Jak zwykle uśmiechnięty. Spojrzał na El i uśmiech jeszcze bardziej mu się powiększył. Brakowało jednego. Po chwili w drzwiach ukazały się idealnie ułożone, czarne włosy, a zaraz potem ich właściciel. Zayn. Zayn Malik. Spojrzał na mnie i kąciki jego ust uniosły się do góry. Wpatrzona w nich nie usłyszałam głosu mojej przyjaciółki. Eleonor pociągnęła mnie za łokieć. Niepewnie podeszłam do moich idoli. Eleonor uśmiechnęła się do nich i powiedziała:
-Chłopcy, poznajcie Jane. Pojedzie z nami, bo czułabym się nieswojo z piątką facetów.
Uśmiechnęłam się. Pierwszy podszedł do mnie Harry. Wyszczerzył swoje białe ząbki i pocałował mnie w policzek, na co momentalnie zrobiłam się czerwona. Wyciągnęłam dłoń mówiąc:
-Jane Carter.
Loczek uśmiechnął się, ukazując słodkie dołeczki.,,O matko"-pomyślałam.
-Harry Styles.
Potem podszedł do mnie, kolejno, Naill, Liam i Loius. Zayn powoli zmierzał w moim kierunku.
-Zayn Malik.
-Wiem, nie musisz się przedstawiać. Jane Carter.
-Miło mi-zaśmiał się.
-To co jedziemy?-zapytał Harry podchodząc do mnie.
-Jasne-powiedział Louis przepuszczając Eleonor i pomagając jej wsiąść.
Usiadłam pomiędzy Naillem i Harrym. Naprzeciwko mnie siedział Zayn, cały czas uważnie się mi przypatrując.
**************
Wysiedliśmy przed jakąś restauracją. Stanęłam przed ogromnym gmachem i spojrzałam na El. Była zajęta cichą rozmową z Louisem. Uśmiechnęłam się. Poszedł do mnie Harry i powiedział:
-Mogę panią prosić.
Uśmiechnęłam się chwytając jego dłoń.Weszliśmy do środka. Haz przytrzymał przede mną drzwi. Nie wiedziałam, że z niego taki dżentelmen. Potem podeszliśmy do naszego stolika. Loczek odsunął mi krzesło i przysunął je kiedy usiadłam. Obdarzyłam go uśmiechem, który chłopak odwzajemnił siadając obok mnie. Po mojej lewej stronie siedział Laim, obok niego Naill, dalej Zayn i Louis z Eleonor, którzy cały czas coś do siebie szeptali. Cieszyłam się, że El w końcu znajdzie sobie jakiegoś faceta. Nie znałam dobrze Louisa, ale wyglądał na dobrego chłopaka. Poczułam na swojej dłoni czyjąś dużą dłoń. Odwróciłam się do Harry`ego.
-Nalać ci wina?-zapytał patrząc mi w oczy.
-Nie.. dzięki nie pije-uśmiechnęłam się odwracając wzrok. Przytłaczało mnie to, w jaki sposób światowa gwiazda na mnie patrzy.
-To nic-usłyszałam głos Nailla. Przeniosłam na Blondyna swój wzrok.-Harry wypije za was dwoje.
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Loczek popatrzyła na mnie przepraszająco. Uśmiechnęłam się do niego. Po chwili kelner postawił przed każdym z nas talerz. Nie za bardzo wiedziałam, co będę spożywać i popatrzyłam na resztę. Naill zajadał ze smakiem. Uśmiechnęłam się pod nosem. poczułam na sobie wzrok Harry`ego. Kiedy nasze oczy się spotkały, chłopak speszony wbił wzrok w jedzenie.,, Czemu on mi się tak przygląda?"-myślałaś.
*****************
Po skończonej kolacji, Harry poprosił mnie do tańca. Odmówiłam, ponieważ nie za bardzo potrafiłam tańczyć, więc ośmieszyłabym się przed  całym światem. Loczek nie dawał za wygraną. 
-No Jane, nie daj się prosić.
-Harry, daj mi spokój. Najadłam się i jeszcze na ciebie zwymiotuje.
-Trudno, ja chce z tobą zatańczyć.
-Nie odpuścisz?- zapytałaś przechylając głowę lekko do tyłu, żeby zobaczyć twarz Lokersa.
-Nie.
-Dobra, chodź-westchnęłaś wstając z krzesła i łapiąc dłoń  Harry`ego.
Loczek uśmiechnął się i pociągnął cie na parkiet. Obrócił cię i przyciągnął do siebie.Zaczęliście tańczyć w rytm szybkiej piosenki. Harry obrócił cię plecami do swojej klatki piersiowej, tak że opierałaś się o niego. Znowu cię obrócił. Tańczyliście tak przez co najmniej 15 minut. Potem zmęczeni opadliście na krzesła. Przy stole siedział Zayn, który obserwował cię przez cały czas zabawy.
-Na pewno nie chcesz, nic do picia?-zapytał Haz kładąc rękę na twoim kolanie.
-Chyba że wody- uśmiechnęłaś się patrząc  w jego zielone tęczówki.
-To idę po nią. Zaraz wracam-posłał ci całusa.
Odwróciłaś się przodem do stołu. Mulat cały czas na ciebie patrzył. Uśmiechnęłaś się do niego, a on zrobił to samo.
-Czemu nie tańczysz?-zapytałaś nachylając się, żeby mógł cię usłyszeć.
-Nie mam z kim-popatrzył na ciebie znacząco.
-Wiesz, chwilowo nie mam nic do roboty, więc może dasz się zaprosić-puściłaś do niego oczko.
Mulat zaśmiał się i podał mi rękę, którą od razu ujęłam w swoją. Trzymając się za ręce weszliśmy na parkiet. Zayn obrócił mnie i wtedy piosenka zmieniła się na wolną. Lekko speszona spojrzałam w czekoladowe oczy chłopaka. Mulat chwycił mni za nadgarstki i przerzucił je przez swój kark. Objął mnie w talii i przysunął do siebie. Byliśmy tak blisko, że czułam tylko jego perfumy. Chłopak położył mi swoją głowę na ramieniu, a ja przytuliłam się do jego torsu.
******************
Była 23.00. Limuzyna podjechała pod mój dom. Harry  i Zayn wysiedli, żeby przepuścić mnie. Cmoknęłam każdego z nich w policzek i chciałam już odejść, ale poczułam mocną dłoń na nadgarstku. Odwróciłam się przodem do chłopaka, który mnie trzymał. Był to Zayn. Uśmiechnął się i objął. 
-Zadzwonię, albo napiszę-szepnął całując mnie w policzek. 
Zaskoczona, pokiwałam głową, pomachałam reszcie i weszłam do domu. Otworzyłam drzwi i szybko wślizgnęłam się do środka. Udałam się do łazienki, wzięłam szybki prysznic i ubrana w piżamę weszłam do mojego pokoju. Położyłam się do łóżka i wzięłam do reki mój telefon. Miałam 2 wiadomości. Otworzyłam pierwszą. Była od Zayna:
,,Dobranoc=)"
Kolejna była od Harry`ego:
,,Dobranoc. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy=)"
,,Na pewno Harry. Na pewno"- pomyślałam i zasnęłam.
_______________________________________
I co? Mam nadzieję, że wam się spodobało. 
Malikowa

ROZDZIAŁ 1

 Hej.Nazywam się Jane i mieszkam w centrum Londynu razem z moimi rodzicami i siostrą. Mój ojciec- właściciel wielkiej firmy, moja matka-prawnik. Mieszkam w wielkiej willi, mam trójkę wspaniałych przyjaciół i mnóstwo kasy. Pomyślicie, życie jak z bajki. No nie koniecznie. Moi starzy nie mają dla mnie czasu. Próbują to wynagrodzić drogimi prezentami, mojej siostrze, Kate, się to podoba. Mi nie koniecznie. Oczywiście rozumiem, że mają prace i ona liczy się najbardziej, ale chciałabym żeby byli ze mną w ważnych momentach.
-Jane!-usłyszałam krzyk mojej rodzicielki z dołu.-Zejdź na śniadanie, bo spóźnisz się do szkoły!
-Już idę mamo!-odkrzyknęłam.
Spojrzałam na siebie w lustrze. ,,Może być"-pomyślałam chwytając torbę i wychodząc z pokoju. Na schodach wpadłam na moją siostrę.
-Jak łazisz?-burknęła mijając mnie i wchodząc do łazienki.
Przewróciłam oczami i weszłam do kuchni. Usiadłam przy stole.,,Płatki"-pomyślałam biorąc łyżkę do ręki.-,,Znowu. Najszybciej je zrobić". Jedząc patrzyłam na moich zabieganych rodziców. Szukali czegoś. Mama pewnie kluczy, a ojciec telefonu. Zawsze go gdzieś zostawił.
-Dziecko-zwrócił się do mnie-jak ty się dostaniesz do szkoły?
-Spokojnie tato. Tony po mnie przyjedzie.
-Dobrze. To ja wychodzę-powiedział i cmoknął mnie w policzek.-Pa.
-Pa.
I już go nie było. Dokończyłam śniadanie i wstawiłam miskę do zmywarki. Jeszcze raz spojrzałam na siebie w lustrze i poprawiłam włosy. Po chwili usłyszałam klakson.
-To ja lecę. Pa!-krzyknęłam zatrzaskując za sobą drzwi.
Tony czekał na mnie przy aucie. Uśmiechnęłam się i ruszyłam w jego stronę. Zobaczył mnie i także się uśmiechnął:
-Cześć- cmoknęłam go w policzek.
-Hej-zrobił to samo.- To co jedziemy.
Pokiwałam głową wsiadając do samochodu. Tony usadowił się na miejscu obok i zapalił maszynę. Ruszyliśmy.
********
Siedzę właśnie  na parapecie w szkole jedząc kanapkę. Meg siedzi obok mnie i jest zajęta rozmową z Tonym. Nagle zauważam mojego chłopaka w korytarzu. Zmierza w moim kierunku. Szybko schowałam jedzenie i szepnęłam do Meg:
-Idę do Josha.
Kiwnęła głową,pewnie nawet nie wie co powiedziałam. Wstałam i poprawiłam spodnie. Szybkim krokiem zmierzyłam w stronę mojego chłopaka. Zobaczył mnie i uśmiechnął się.
-Cześć, kochanie-objął mnie w pasie i pocałował.
-Hej Josh.
-To co robimy po szkole?-zapytał znowu łącząc nasze usta w pocałunku.
-Wiesz... umówiłam się z Meg, Tonym i El na zakupy... więc...
-Więc to odwołasz i spędzisz dzień ze mną-powiedział stanowczym głosem.
-Przykro mi Josh, nie mogę.Może jutro gdzieś wyjdziemy-uśmiechnęłam się przepraszająco.
-Olewasz mnie. Ja jutro mogę nie mieć czasu, ale dzisiaj go mam...
-Ale ja nie! Sorry muszę lecieć-wyszłam z jego objęć i odwracając się.
-Zadzwonię wieczorem-powiedział i także się oddalił.
Miałam go czasami dość. Jest moim chłopakiem, ale mam też przyjaciół. Nie będę rzucała wszystkiego, tylko dlatego, że jemu się tak podoba. Kocham go, ale chce spędzić trochę czasu z kumplami. Może i ich nie lubi, ale powinien chociaż spróbować. Usiadłam obok Meg, i zaczęłam patrzeć w jeden punkt.
-HEJ! Jane! Słuchasz mnie?-usłyszałam moją zirytowaną przyjaciółkę, Eleonor.
-Hej El-cmoknęłam ją w policzek.- Sorry zamyśliłam się.
-Yhym. Dobra powtórzę. Mam dzisiaj randkę.
-Super-uśmiechnęłam się sztucznie.- A z kim?
-Z Louisem Tomlinsonem.
Meg prawie wypluła wodę z ust, a Tony zakrztusił się kanapką.
-Z tym Louisem Tomlinsonem?-zapytała zdziwiona Meg.
-Tak, dokładnie TYM Louisem Tomlinsonem z One Direction- odpowiedziała lekko już zirytowana El.
-Skąd ty go znasz?-zapytał zdziwiony Ton.
-Nie twoja sprawa-odburknęła El. On nigdy go nie lubiła. Podobnie nie lubiła też Meg-ważne,że mam z nim randkę. Chciałabym, żebyście poszli ze mną.
-Po co?-zaskoczyła mnie swoją prośbą.
-Chcę, żeby Jane ich...go poznała- zaczęła ściemniać. Zawsze to poznam.
-Dobra pójdę. To wezmę ze sobą Josha-chciałam już wstać,żeby znaleźć mojego chłopaka, ale powstrzymała mnie El.
-Nie! Lepiej go nie bież.
-No, ok- spojrzałam na nią zdezorientowana.- A kiedy masz tą randkę?
-Dzisiaj o 20.00- uśmiechnęła się.
-Przyjdziesz po mnie?
-Jasne. Będę lecieć. Pa- pocałowała każdego z nas w policzek.
*********
Właśnie weszłam do domu. Cisza. Rodziców jeszcze nie ma, a Kate w szkole, albo u Ann. No nic. Rzuciłam moją torbę na kanapę w salonie i udałam się do kuchni. Zrobiłam sobie kanapkę. Spojrzałam na zegarek. Do randki Eleonor mam jeszcze pięć godzin. Dokończyłam kanapkę i poszłam do swojego pokoju. Stanęłam przed szafą. Może to i nie moja randka, ale El spotyka się z gwiazdą, więc trzeba jakoś wyglądać.

Wyciągnęłam to z garderoby i rozłożyłam na  łóżku. Udałam się do łazienki. Tam weszłam pod prysznic. Nie zajął mi długo, może 20 minut. Jeszcze 3 godziny. Trzeba zacząć się szykować. Wyszłam z łazienki i szybko wśliznęłam się do mojego pokoju. Narzuciłam na siebie sukienkę w uszy włożyłam kolczyki, a na szyi zapięłam wisiorek. Jeszcze tylko paznokcie i makijaż. Postanowiłam zacząć od paznokci. Pomalowanie zajęło mi 10 minut, schły trochę dłużej. Potem usiadłam przed moją toaletką i nałożyłam na siebie lekki makijaż. Spojrzałam na całokształt. Wyglądałam nieźle. Nałożyłam na swoje nogi buty i zeszłam na dół. Była 19.30. Napisałam do mamy:
,,Wychodzę z El. Postaram się wrócić wcześnie. Jutro mamy wolne. Nie czekaj na mnie z kolacją, zjemy w restauracji. Kocham cię"
Wiedziałam, że może tego nie przeczytać ale będę miała czyste sumienie. Właśnie schowałam telefon do torby, kiedy rozległ się dzwonek. Podeszłam do drzwi, żeby je otworzyć.
_______________________________________
Na razie to tyle. Jak wam się podobało? Wyszedł jakiś taki nijaki. Następne będą lepsze.
Malikowa.

środa, 26 czerwca 2013

START!!!!!!

HEJ! Nazywam się Marta i zaczynam pisać bloga. Mam wielką nadzieję, że wam się spodoba. Będę pisała opowiadania o One Direction. Zaczynamy od Zayna=*. Czytajcie i komentujcie. Będę starała się dodawać posty w miarę regularnie. Czekam n wasze propozycje, co do bloga.
Będę podpisywała się Malik.
PS.Czasami mogą pojawiać się błędy(typu l zamiast ł), ale będę pisała także na tablecie a tam, niestety, nie da się zrobić niektórych literek. Z góry przepraszam.
Malik.