sobota, 23 listopada 2013

ROZDZIAŁ 47




Hejka, a więc kolejny rozdział.Nie miałam na niego zbytnio pomysłu, więc sory jeżeli będzie do dupy. A tak na marginesie, Wercia świetny filmik.
_________________________________________________________________________________
Pokiwałam głową, łapiąc dłoń Malika wyciągniętą w moją stronę.Znowu rzuciłam za siebie przerażone spojrzenie.
-Jane, nie odwracaj się-usłyszałam głos Zayna, przez co znowu wbiłam wzrok w w ziemię.-Tak jasne...przepraszam.
-Nic się nie stało-Mulat przyciągnął mnie do siebie.-Po prostu chodźmy do hotelu.
Kolejny raz pokiwałam głową, nie mogąc wydobyć z siebie żadnego słowa.Trzymałam głowę w jednym miejscu, mimo chęci odwrócenia się i sprawdzenia czy ten psychol za nami nie idzie.
-Boisz się?-Zayn mocniej ścisnął moją dłoń, znajdującą się w jego żelaznym uścisku.
-Tak...Co jeżeli znowu coś mi zrobi, albo...albo co gorsza tobie?
-Spokojnie-przyciągnął mnie do siebie, kiedy z moich oczu zaczęły płynąć łzy.-Nic nam nie zrobi.Nie płacz kochanie.
Przytuliłam się mocniej do jego ciała.Mulat delikatnie gładził moje plecy, co rzeczywiście trochę mnie uspokoiło. Nabrałam powietrza, odchodząc krok od mojego chłopaka.
-Chodźmy-poprosiłam,łapiąc go za rękę.
Zayn jeszcze popatrzył na mnie, po czym ruszyliśmy przed siebie.Po kilkunastu minutach powolnego marszu, znowu poczułam na sobie czyjś wzrok. Mocniej ścisnęłam dłoń Zayna, a on spojrzał na mnie pytająco.
-Chyba za nami idzie-powiedziałam, odwracając głowę w stronę gdzie prawdopodobnie stał John.
-Spokojnie-ścisnął moją dłoń, kiedy zaczęła drżeć.-Ze mną nic ci się nie stanie.
Pokiwałam głową, mimo że nie przekonało mnie to.Postanowiłam nie odwracać się więcej w kierunku plaży, od której się oddalaliśmy.Moja dłoń, co chwila ściskała dłoń Malika, który patrzył na mnie czule.Odetchnęłam kiedy znaleźliśmy się w hotelu.
-Chodźmy na górę-poprosiłam chłopaka, który zerknął jeszcze na obraz za przeszklonymi drzwiami.
-Tak, chodźmy-znowu złapał moją dłoń, ciągnąc mnie do windy.
Ścisnęłam jego dłoń, kiedy weszliśmy do małego prostokątnego pomieszczenia.Mulat przyciągnął mnie do siebie.
-Nie poszedł za nami, kochanie-głaskał moje plecy, co,rzeczywiście,trochę mnie uspokajało.-Na pewno go tu nie ma.
Kiedy winda zatrzymała się, szybko wysiadłam z małego pomieszczenia.Rozejrzałam się kiedy szliśmy przez korytarz, prowadzący do naszego pokoju.Coraz mocniej ściskałam dłoń mojego chłopaka.,,Będzie dobrze, Jane-powtarzałam sobie w myślach.-Zayn tu jest, nic ci się nie stanie."Jednak nawet perspektywa tego,że mam przy sobie najbliższą mi osobę, nie poprawiała mojego nastroju. Cały czas oglądałam się do tyłu, bo każda kolejna sekunda napawała mnie strachem.NIe mam pojęcia jak długo szliśmy przez korytarz, ale dla mnie to były całe wieki.Kiedy zamknęły się za mną drzwi do naszego apartamentu, odetchnęłam z ulgą, następnie wybuchając płaczem.Usiadłam na podłodze pod drzwiami zakrywając usta dłonią.Zayn znikł za drzwiami prowadzącymi do kuchni, albo do łazienki, a ja nie mogłam już dłużej powstrzymać łez.Kiedy objęłam kolana dłońmi, a głowę ukryłam między nimi, poczułam na swoich plecach dłoń chłopaka.
-Czemu Zayn?-zapytałam, nawet na niego nie patrząc.-Dlaczego akurat nam?
-Nie wiem kochanie-przytulił mnie do siebie.-Ale damy radę.
Pokiwałam głową, wtulając się w jego szyję.Wiedziałam,że mówi prawdę. Wierzyłam mu bezgraniczne. Kiedy jego umięśnione ramiona zaciskały się wokół moich czułam się bezpiecznie.
-Niestety kotku, nie wrócimy dzsiaj do Londynu.Lot zarezerwowałem dopiero na jutro rano-powiedział, spuszczając smętnie głowę.
-Najważniejsze,żebyśmy się stąd wydostali-pogłaskałam go po kruczoczarnych włosach.
________________________________________________________________________________
Przepraszam,że musieliście czekać tak długo. Ale nie miałam weny, byłam załamana i chora. Ale teraz przybywam z kolejnym rozdziałem. Na razie musicie zadowolić się takimi krótkim i smutnymi, bo ja jestem smutna. Komentujcie, kocham was.
Malikowa.


sobota, 9 listopada 2013

ROZDZIAŁ 46

Pociągnęłam Mulata do wody, na co oczywiście się zgodził.Po chwili stałam zanurzona do pasa w wodzie, a moja tali była opleciona przez ręce Zayna.Chłopak delikatnie całował skórę mojego karku.
-Chodźmy głębiej-szepnął chłopak.
Pokiwałam głową,a po chwili woda sięgała już powyżej moich piersi. Dłonie cały czas były kurczowo zaciśnięte w mojej tali.Nie puścił jej ani na chwilę.
-Zimno ci?-zapytał czule, obracając mnie przodem do siebie.
-Tutaj rzeczywiście jest chłodniejsza woda-odpowiedziałam cicho, spuszczając wzrok.
-Zaraz cię ogrzeję-zaśmiał się Malik mocniej przytulając mnie do siebie. 
Jego dłonie zaczęły gładzić moje plecy, a po chwili próbowały rozpiąc górną cześć bikini.
-Malik-walnęłam go w plecy, odsuwając się.-Powaliło cię?
-Nikogo tu nie ma skarbie...
-W hotelu.Zrobimy to w hotelu.
-Dobra-odparł zdenerwowany Mulat.-Ale nie wiem czy wtedy będę miał ochotę.
-Misek proszę cię-dźgnęłam go w odkryty bok, następnie zanurzając się aż do ramion.-Chodź popływać.
-Jakoś  nie mam ochoty.Pozwolisz że...-wskazał ruchem głowy na piaszczystą plażę, teraz pełną ludzi.
-Jasne, leć-wynurzyłam się, patrząc smutno na oddalające się ciało Mulata.
Westchnęłam cicho, znowu zanurzając się odrobinę.Chłodna woda przyjemnie chłodziła skórę rozgrzaną przez promienie słońca.Przymknęłam powieki, pozwalając ciału dryfować.Było mi tak dobrze i przyjemnie, że nie chciałam otwierać oczu.Jednak kiedy poczułam,że czyjeś dłonie zagarniają mnie do siebie,a usta czule całują moje musiałam jednak otworzyć powieki.
-Zayn?-zapytałam zdziwiona, wykręcając się z jego ramion.
-Nie strasz mnie tak więcej-odetchnął, łapiąc się za serce.
-Ale ja....
-Odpłynęłaś?-dokończył za mnie.
Spojrzałam zdziwiona  na przestrzeń za plecami Mulata.Rzeczywiście, byłam dalej od brzegu niż wcześnie.
-O matko, przepraszam-zakryłam usta dłonią.-Wiem jak bardzo boisz się wody...
-Ja się niczego nie boję-skrzyżował ręce na odkrytym torsie.-Pamiętaj,że to ja uratowałem cię z tego pożaru-mówił przejeżdżając palcami po długiej bliźnie.
Wspomnienia okropnych dn9i odtworzyły się w mojej głowie, więc przytuliłam się do ciała Mulata.
-Przepraszam-szepnął czule, gładząc moje plecy.-Nie powinienem o tym mówić.
-Nie, jest dobrze...-otarłam wierzchem dłoni łzę, którą nieumyślnie wypuściłam.-Wyjdźmy na chwilę.
Zayn pokiwał głową, łapiąc mnie za rękę i ciągnąc ku brzegowi.Po chwili moje stopy stanęły na plaży,a piasek który ją pokrywał momentalnie przyległ do nich.Westchnęłam cicho zmierzając w stronę leżaków, na których wcześniej zostawiłam swoje rzeczy. Z ulgą opadłam na jeden z nich, ponownie zamykając oczy.
-Chcesz do picia coś zimnego?-usłyszałam szept tuż obok mojego ucha.
-Nie, dziękuję kotku-uśmiechnęłam otwierając oczy.
- Na pewno?-zapytał siadając na brzegu mojego leżaka.
-Na pewno-zaśmiała się, odbijając na jego policzku mojej wargi.
-Jak chcesz.Ja zaraz wracam-wstał z leżaka, kierując swoje kroki w bliżej nieokreślonym kierunku.
Chciałam pójść za nim, ale było mi tak niesamowicie wygodnie. Znowu zamknęłam oczy, ale niepokój który nagle mnie ogarnął kazał mi otworzyć powieki.Rozejrzałam się dookoła.Wyraźnie czułam że jestem obserwowana.Moje źrenice z przerażenia powiększyły się maksymalnie.Stał tam...Przy wodzie...Stał i wbijał swój wściekły wzrok w moją osobę....Przełknęłam ślinę, nie przestając patrzeć na tego człowieka...John...Czego chce?Chwila...Czy on nie był w kiciu?..O Boże...Uciekł?Kiedy chciałam wstać i pobiec w poszukiwaniu Zayna, chłopak pojawił się za mną.
-Coś się stało złotko?-zapytał, całując mnie w policzek.
-On-wskazałam palcem na mężczyznę, który niedawno próbował mnie zamordować.
Wszystkie rany zaczęły jakby piec na nowo.Znowu ten ból...Kiedy wbijał nóż w moje ciało, kalecząc je boleśnie.Zacisnęłam palce na ściskanym w dłoniach ręczniku.Zamknęłam powieki, a obrazy z tej piwnicy znowu pojawił się przed moimi oczami.Usłyszałam krzyk Louisa, kiedy John kaleczył także jego ciało.Czułam jak spod zamkniętej powieki wypływa łza.
-Boję się Zayn-szepnęłam otwierając oczy i spoglądając na mojego chłopaka.
Mulat stał wpatrzony w trzydziestoparolatka.
-Chodźmy stąd-pociągnął mnie za rękę, nie odrywając wzroku od Johna.
-Co jeżeli nas znajdzie?-zapytałam ostatni raz odwracając wzrok w stronę mężczyzny, który teraz uśmiechał się obleśnie.
-Wydaję mi się kotku,-odwrócił moją głowę w swoją stronę-że nasze wakacje skończą się szybciej.
Pokiwałam głową, mocno splatając nasze palce.Wbiłam w nie wzrok, jakby tam szukać potwierdzenia, że Zayna mnie uratuje.Że nie pozwoli mnie skrzywdzić
-Spokojnie piękna-szepnął Mulat, przyciągając mnie do siebie.-Damy radę.On cię więcej cię nie dotknie.
-Obiecujesz?
-Obiecuję.Chodź, wracamy do hotelu, a potem do domu.
_________________________________________________________________________________
Oto i on!Jahn znowu się pojawił, racja i na pewno jeszcze będą z nim kłopoty.Komentujcie , kocham was.
Malikowa

piątek, 8 listopada 2013

ROZDZIAŁ 45

Cześć i czołem
_____________________________________________________________________________________
Kiedy nareszcie oderwaliśmy się od siebie westchnęłam cicho i wtuliłam się w tors Loczka.
-Czy to Pez z Louis'em?-zapytał chłopak, przez co podniosłam wzrok.
-Tak-uśmiechnęłam się widząc z jaką radością Perrie patrzy na Tomlinsona.
-Idziemy do mnie?-dłoń Harry'ego obróciła mój podbródek przodem do jego twarzy.
-Jasne, chętnie-spuściłam wzrok pod ciężarem jego spojrzenia.
Chłopak niepewnie splótł swoje palce z moimi i pociągnął w stronę wyjścia.
*kilka dni wcześniej,Jane*
Zaśmiałam się cicho, przymykając powieki i odchylając głowę do tyłu.Po chwili spędzonej w tej pozycji, otworzyłam oczy i, z cichym westchnięciem wstałam z wygodnej kanapy. Nogi same zaprowadziły mne do kuchni, gdzie ujęłam w dłonie szklankę, następnie napełniając ją sokiem.Następnie znowu przeniosłam się do salonu, gdzie włączyłam telewizor.Zaczęłam szukać w nim kanałów w języku angielskim, jednak na próżno.
Na każdym kolejnym programie  mówiono w języku, którego nie rozumiałam.Westchnęłam wyłączając bezużyteczne urządzenie..Położyłam głowę na oparciu kanapy, zamykając oczy.
-Zasnęłaś?-usłyszałam głos Zayna gdzieś na końcu salonu.
-Nie-otworzyłam oczy, siadając i wbijając w niego spojrzenie.-Ubrałbyś się...
-Jestem na wakacjach-znikła na chwilę w kuchni, potem pojawiając się znowu w pomieszczeniu, tym razem z butelką piwa w ręce.-Poza tym nikt mnie nie widzi.
-Niech ci będzie-zaśmiałam się, podchodząc do jego osoby.-Idę się kąpać.
Mulat pokiwał głową,a ja opuściłam salon.Nogi same zaprowadziły mnie do łazienki.Z wielką ulgą zdjęłam z siebie ubrania, wchodząc do wanny pełnej wody, którą wcześniej napełniłam. Moje ciało otoczyła ciepła ciecz, co pozwoliło mi zamknąć oczy.Westchnęłam , po chwili zanurzając głowę pod wodę. Wokoło zapanowała cisza, a ja ,mimo że powoli kończyło mi się powietrze, nadal trwałam pod powierzchnią przezroczystej cieczy.W końcu wynurzyłam się, ocierając z twarzy krople wody.Znowu westchnęłam, polewając dłonie płynem o wiśniowym zapachu, ulubionym zapachu Zayna.Wtarłam płyn w ciało, potem dokładnie spłukując pianę. Moja osoba jeszcze przez chwilę pozostała w wodzie.Jednak kiedy zaczęło robić mi się zimno, opuściłam wannę.Owinęłam ciało ręcznikiem, opuszczając pomieszczenie.
-Nareszcie wyszłaś-usłyszałam zniecierpliwiony głos Zayna.\
-Tęskniłeś-musnęłam jego policzek.-Zaraz wracam.
Weszłam do , wyciągając z szafy koszulkę Zayna  i komplet świeżej bielizny, Nałożyłam na siebie ubrania i znowu wróciłam do salonu.
-Ładnie wyglądasz-Malik przyciągnął mnie do siebie.
-Cieszę się. Jestem zmęczona idziemy spać?-zapytałam obejmując go w tali.
-Jasne-wstał podając mi dłoń.-Chodź.
Posłusznie podałam mu rękę, wstając z kanapy. Przenieśliśmy się do sypialni, gdzie zajęłam miejsce na łóżku. Zaayn po chwili dołączył do mnie.
-To dobranoc-musnął mój policzek, przysuwając do siebie.
-Dobranoc-szepnęłam jeszcze, zamykając oczy.
*następnego dnia*
Obudziłam się, przeciągając moje ciało. Usiadłam rozglądając się po pokoju.Zayna to nie było.Westchnęłam znowu opadając na miękkie poduszki.
-Nie śpij już-usłyszałam głos Malika, przez co otworzyłam oczy.
-Przecież nie śpię.
-Przyniosłem ci śniadanie-uśmiechnął się, siadając obok mnie.
-Dziękuję-musnęłam jego usta.-Jakie masz dzisiaj plany?
-obiecałem ci,żę pójdziemy na plażę-westchnął opierając plecy o poduszkę.
-Super.Skończę i lecimy się opalać-powiedziałam radośnie, szybko jedząc przygotowane przez mojego ukochanego śniadanie.
*godzinę później*
-Ale upał-mruknęłam, poprawiając na nosie okulary przeciw słoneczne.
-Zgadzam się-poczułam dłonie Zayna w talii, prze co uśmiechnęłam się.
-Chodźmy już do wody-westchnęłam zrzucając z siebie nadmiar ubrań.
Zostałam jedynie w samym kostiumie, co spowodowało szeroki uśmiech Zayna.
-Tak jasne-odpowiedział podchodząc do mojej osoby.
Jego ręce oplotły moją talię, a usta zaczęły pomału muskać skórę mojej szyi.
-Zayn-zaśmiałam się, kiedy jego duże dłonie gładziły moje plecy, zjeżdżając coraz niżej.
-Tak, tak-niechętnie odsunął się ode mnie.-Chodźmy do wody.
_________________________________________________________________________________

Jestem i proszę o komentarze.
MAlikowa