Hejka, a więc kolejny rozdział.Nie miałam na niego zbytnio pomysłu, więc sory jeżeli będzie do dupy. A tak na marginesie, Wercia świetny filmik.
_________________________________________________________________________________
Pokiwałam głową, łapiąc dłoń Malika wyciągniętą w moją stronę.Znowu rzuciłam za siebie przerażone spojrzenie.
-Jane, nie odwracaj się-usłyszałam głos Zayna, przez co znowu wbiłam wzrok w w ziemię.-Tak jasne...przepraszam.
-Nic się nie stało-Mulat przyciągnął mnie do siebie.-Po prostu chodźmy do hotelu.
Kolejny raz pokiwałam głową, nie mogąc wydobyć z siebie żadnego słowa.Trzymałam głowę w jednym miejscu, mimo chęci odwrócenia się i sprawdzenia czy ten psychol za nami nie idzie.
-Boisz się?-Zayn mocniej ścisnął moją dłoń, znajdującą się w jego żelaznym uścisku.
-Tak...Co jeżeli znowu coś mi zrobi, albo...albo co gorsza tobie?
-Spokojnie-przyciągnął mnie do siebie, kiedy z moich oczu zaczęły płynąć łzy.-Nic nam nie zrobi.Nie płacz kochanie.
Przytuliłam się mocniej do jego ciała.Mulat delikatnie gładził moje plecy, co rzeczywiście trochę mnie uspokoiło. Nabrałam powietrza, odchodząc krok od mojego chłopaka.
-Chodźmy-poprosiłam,łapiąc go za rękę.
Zayn jeszcze popatrzył na mnie, po czym ruszyliśmy przed siebie.Po kilkunastu minutach powolnego marszu, znowu poczułam na sobie czyjś wzrok. Mocniej ścisnęłam dłoń Zayna, a on spojrzał na mnie pytająco.
-Chyba za nami idzie-powiedziałam, odwracając głowę w stronę gdzie prawdopodobnie stał John.
-Spokojnie-ścisnął moją dłoń, kiedy zaczęła drżeć.-Ze mną nic ci się nie stanie.
Pokiwałam głową, mimo że nie przekonało mnie to.Postanowiłam nie odwracać się więcej w kierunku plaży, od której się oddalaliśmy.Moja dłoń, co chwila ściskała dłoń Malika, który patrzył na mnie czule.Odetchnęłam kiedy znaleźliśmy się w hotelu.
-Chodźmy na górę-poprosiłam chłopaka, który zerknął jeszcze na obraz za przeszklonymi drzwiami.
-Tak, chodźmy-znowu złapał moją dłoń, ciągnąc mnie do windy.
Ścisnęłam jego dłoń, kiedy weszliśmy do małego prostokątnego pomieszczenia.Mulat przyciągnął mnie do siebie.
-Nie poszedł za nami, kochanie-głaskał moje plecy, co,rzeczywiście,trochę mnie uspokajało.-Na pewno go tu nie ma.
-Czemu Zayn?-zapytałam, nawet na niego nie patrząc.-Dlaczego akurat nam?
-Nie wiem kochanie-przytulił mnie do siebie.-Ale damy radę.
Pokiwałam głową, wtulając się w jego szyję.Wiedziałam,że mówi prawdę. Wierzyłam mu bezgraniczne. Kiedy jego umięśnione ramiona zaciskały się wokół moich czułam się bezpiecznie.
-Niestety kotku, nie wrócimy dzsiaj do Londynu.Lot zarezerwowałem dopiero na jutro rano-powiedział, spuszczając smętnie głowę.
-Najważniejsze,żebyśmy się stąd wydostali-pogłaskałam go po kruczoczarnych włosach.
________________________________________________________________________________
Przepraszam,że musieliście czekać tak długo. Ale nie miałam weny, byłam załamana i chora. Ale teraz przybywam z kolejnym rozdziałem. Na razie musicie zadowolić się takimi krótkim i smutnymi, bo ja jestem smutna. Komentujcie, kocham was.
Malikowa.